Zabrzanie powalczyli w Kielcach, jednak bez sukcesu

Niespodzianki nie było, bo być nie mogło, ale zawodnicy Górnika bardzo długo przeciwstawiali się mistrzowi Polski.


Porażki różnicą 9 bramek nie można określić honorową, lecz w przypadku meczu Łomży Vive Kielce z Górnikiem Zabrze takie określenie jest adekwatne. Dysponujący zaledwie 11-osobowym składem goście (w tym gronie było 5 juniorów) nie mieli zamiaru poddawać się bez walki. Przez długi czas wynik był na styku, a „górnicy” szarpali zarówno w obronie, jak i w ataku.

Co prawda ani razu nie byli na prowadzeniu, lecz i tak napsuli sporo krwi faworytowi i liderowi tabeli grupy B Ligi Mistrzów. Do 50 minuty wynik był kwestią otwartą, a zabrzanie popisywali się efektownymi akcjami, dziurawiąc siatkę kieleckiej bramki. Dysponujący potężną siłą Vive w odpowiednim momencie przyspieszyło i w ciągu kilku minut wyszło na bezpieczne prowadzenie.

– Skłamałbym, gdybym powiedział, że do 55 minuty kontrolowaliśmy to spotkanie, bo tak nie było. Szkoda, że było nas tak mało, bo przy dłuższej ławce mielibyśmy możliwość rotacji. Plusem tego meczu jest to, że ci młodzi zawodnicy, a w składzie byli 18-latkowie, w tym ściągnięci z obozu drużyny juniorów skrzydłowi Szabat oraz Kohrs, w siebie uwierzą i wrócimy na zwycięską ścieżkę – powiedział trener Marcin Lijewski po trzeciej ligowej, a czwartej w tym roku porażce swego zespołu.


Łomża Vive Kielce – Górnik Zabrze 37:28 (18:16)

VIVE: Kornecki, Wolff – Vujović 1, Olejniczak 2, Sićko 7, A. Dujszebajew 3/2, Tournat 2, Karacić 7/7, Kulesz 1, Thrastarson 3, Surgiel 2, Domagała 4, Karalek 2, Nahi 3. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.

GÓRNIK: Kazimier, Szczelaszczyk – Szabat 1, Łyżwa 3, Krawczyk 5, Dudkowski 7/2, Kaczor 3, Kohrs 4, Adamuszek, Rutkowski 4,  Sladkowski 1. Trener Marcin LIJEWSKI.


Na zdjęciu: Paweł Dudkowski aż 7 razy trafił do kieleckiej bramki.

Fot. Marcin Bulanada/PressFocus