Zaufanie do Góry zaczyna procentować

Na dodatek, gdy odnosi w tych pojedynkach pewne zwycięstwa, co winduje ją na szczyt ligowej tabeli o formacji obronnej należy wyrażać się z uznaniem. Tak jest w przypadku Rakowa Częstochowa, który z meczu na mecz gra coraz ładniejszy, nie tylko dla oka, futbol. Wielka w tym zasługa takich defensorów jak Łukasz Góra, wychowanka częstochowskiego klubu, którego z ligowego zespołu czerwono-niebieskich nie „przegoniły” ani jego upadki, ani wzloty. Ba, „Szaszek” dziś jest piłkarzem, od którego trener częstochowian Marek Papszun rozpoczyna układanie składu na kolejne starcie w lidze.

Andrzej ZAGUŁA: Zaufanie trenera Papszuna i pewne miejsce w wyjściowej jedenastce Rakowa to „towar” mocno deficytowy. A jednak ty zostałeś nim obdarzony.

Łukasz GÓRA: – Najbardziej cieszę się właśnie z tego zaufania trenera. Już w poprzednim sezonie szkoleniowiec na mnie stawiał, a ja starałem się odwdzięczyć mu jak najlepszą grą. W tym sezonie jest podobnie. Ale dziś w zespole jest bardzo duża rywalizacja. Kadra jest szeroka, a każdy chce grać i trzeba wkładać naprawdę wiele wysiłku nie tylko w same mecze, ale i w treningi.

– Można dziś chyba powiedzieć, że mimo gry trójką obrońców stanowicie bardzo pewną formację zespołu lidera spod Jasnej Góry.

Łukasz GÓRA: – Wychodząc z szatni zawsze sobie mówimy, że najpierw nie możemy nic stracić. Co by się nie działo na placu gry to jest podstawowa nasza zasada. A strzelić… Na pewno się coś uda, bo mamy naprawdę ciekawych piłkarzy z przodu. Każdy z nich może wykreować sytuację bramkową. I tak się dzieje. Wystarczy spojrzeć na nasze wyniki.

– Proszę bardzo: trzeci wygrany mecz z rzędu bez strat własnych.

Łukasz GÓRA: – I myślę, że jesteśmy w stanie poprawiać ten bilans. Atmosfera w zespole i klubie jest znakomita. Mamy wspólny cel. I chcemy spokojnie go realizować. Rzecz jasna na nic się jeszcze nie napalamy, ale z drugiej strony rywale muszą się obawiać naszej ekipy.

– Raków słynął kiedyś z własnych wychowanków. Ty jesteś jednym z nielicznych. Tymczasem w spotkaniu z GKS-em w zespole z Katowic można było zobaczyć twojego kolegę z czasów wspólnych występów w zespole juniorów Rakowa, Daniela Rumina.

Łukasz GÓRA: – Znamy się znakomicie. I jestem pełen uznanie dla niego. Gdy przeszedł do Skry Częstochowa potrafił wykorzystać swoją szansę. Strzelić w III lidze ponad 20 bramek nie jest rzeczą prostą. Ale to mega ambitny gość. W spotkaniu z nami krzywdy nam wielkiej nie wyrządził, ale wierzę, że jeszcze nie raz pokaże swoje umiejętności strzeleckie.

– Ciebie też ciągnie do strzelania bramek…

Łukasz GÓRA: – Ciągnie, ciągnie, bo lubiłem rajdy do przodu jeszcze z okresu, gdy byłem lewym albo prawym obrońcom. Teraz mam znacznie więcej zadań defensywnych więc te zapędy trzeba ograniczać.

– Na trybunach i tak masz sporą grupę sympatyków.

Łukasz GÓRA: – Przyjeżdża na mecze cała rodzina. I moja dziewczyna, która pochodzi spod Lublińca. To moi najwierniejsi fani, którzy mi najbardziej kibicują.