Zapraszamy na stadiony. Aż niemożliwe

To ciekawe, bo gdy polskim drużynom nakłada się wiele spotkań, to tu i ówdzie słychać narzekania na zbyt częste granie i przemęczenie.

Aż przecierałem oczy ze zdziwienia dyżurując przy środowej kolejce Fortuna 1. ligi. Tylko jeden bezbramkowy wynik. 29 goli w pozostałych, co daje nam rewelacyjną średnią. Wiele pięknych goli, popisów bohaterów i antybohaterów. Nudą nie wiało, jak dawno. Czyli jednak można? Można, tylko trzeba chcieć. Trzeba grać i nie kalkulować. Beniaminek, faworyt, mecz na szczycie. To nie ma znaczenia, bo przecież „Pierwsza liga – styl życia”, jak głosi kultowe już hasło. Taką ligę, mimo czasem wielu braków, aż chce się oglądać.

I byłoby cacy, gdyby nie to, że… coraz bardziej zaczynam się obawiać weekendu. Bo w polskim sporcie nie może być za pięknie. A zwłaszcza w piłce. Tu wszystko dzieje się na odwrót. Gdy spodziewamy się hitu, wychodzi kit. Po tak ciekawej kolejce kibice mogą sobie ostrzyć apetyty na weekendowe granie, a może wyjść z tego… kupa. Chciałbym, by te słowa były tylko zaklinaniem rzeczywistości i żebyśmy zobaczyli arcyciekawe mecze, pełne walki i emocji. Na papierze tak powinno być m.in. w Katowicach, Niecieczy, Mielcu czy Bytowie. Mam nadzieję, że w poniedziałek lub wtorek nie usłyszymy, że „czuliśmy w nogach środową kolejkę”, bo to będzie oznaczało, że… wszystko wróciło do normy.