Zmarł legendarny trener

W Szczecinie w wieku 102 lat zmarł w czwartek rano Stefan Żywotko. Nie ma drugiego polskiego trenera, który w zagranicznym klubie uzyskał status tak utytułowanego.


Stefan Żywotko urodził się 9 stycznia 1920 roku w Zniesieniu, które potem stało się częścią wielkiego Lwowa. Był o kilkanaście dni młodszy od… Polskiego Związku Piłki Nożnej. Był też o kilkanaście miesięcy starszy od swojego kolegi z boiska Kazimierza Górskiego, z którym w trakcie wojny grał w jednym klubie o nazwie Garbarnia. We Lwowie zaczął kopać pikę w dzielnicowej Zniesieńczance, trenował też gościnnie w Czarnych Lwów, którym zresztą mocno z ojcem kibicował.

Po wojnie wylądował w Szczecinie, gdzie sprowadził też rodziców oraz gdzie założył rodzinę. W portowym mieście zaczął pracę szkoleniową. Był trenerem Gwardii, potem Arkonii, Stali Stocznia oraz Pogoni. W Polsce zasłynął jako specjalista od awansów do ekstraklasy, do której wprowadził Arkonię w 1961 roku, Pogoń pięć lat później oraz Arkę w 1976. W tamtym roku z Kazimierzem Górskim miał wyjechać do pracy w jednym z klubów w Kuwejcie, ale wszystko zablokowały sportowe władze. Pisaliśmy o jego historii w „Sporcie” nie raz.

Pod koniec 1977 wylądował w Algierii w klubie o nazwie JE Tizi-Ouzou (teraz JS Kabylie). Miał tam zostać dwa, trzy lata a został prawie… 14! Praca w klubie Kabylów, mieszkańców górskich miast, miasteczek i wiosek, rdzennych mieszkańców Afryki Północnej, to niekończące się pasmo sukcesów. 7 tytułów mistrza kraju (z 14, które są w gablocie JSK), do tego Puchar Algierii, a przede wszystkim dwa klubowe mistrzostwa Czarnego Lądu, w 1981 i 1990 roku. Przy tym wszystkim jeszcze nieoficjalnie Superpuchar Afryki w 1982 roku. W Algierii ma status legendy. Nawet teraz na dźwięk nazwiska „Zivotko”, bo tak wymawia się i pisze tam jego nazwisko, kibicom piłkarskim uśmiechają się twarze. I to niekoniecznie tylko fanom JS Kabylie.

– Każdy wie o jego dokonaniach dla JS Kabylie. Dla całej naszej piłki w Algierii zrobił wiele i zostawił swój ślad w naszym kraju – mówił mi w kwietniu 2018 roku na potrzeby książki „Stefan Żywotko. Ze Lwowa po mistrzostwo Afryki” Rabah Madjer, jedna z największych legend algierskiej i afrykańskiej piłki, gwiazda MŚ 1982.

Stefan Żywotko prowadził klub przez lata z Mahieddine Khalefem, a na ich jedenastkę wołano Barcelona Afryki, albo tytułowano ją przydomkiem „Jumbo JET”, od pierwszych liter nazwy klubu. – Te puchary latały za nami – opowiadał mi sędziwy i utytułowany szkoleniowiec, mający duże poczucie humoru, jak to lwowiak. Wiadomość o jego śmierci przekazał wczoraj jego syn Mieczysław, który z córką Ewą do ostatnich dni opiekował się ojcem. Przed najbliższym meczem w Szczecinie (Pogoń – Radomiak) jego pamięć ma być uczczona minutą ciszy. Na modernizowanym dziś stadionie, gdzie spędził wiele lat.


Na zdjęciu: Stefan Żywotko (z prawej) i Mahieddine Khalef z trofeum za klubowy Puchar Afryki w 1981 r.

Fot. Archiwum rodziny Żywotko