Wiele znaków zapytania

Mistrzowie Polski w pierwszych meczach sezonu nie prezentują zbyt dobrej formy. Pojawiły się znaki zapytania, ale czy w Rakowie znajdą na nie odpowiedź.


Raków wygrał z Florą Tallinn oraz przegrał po rzutach karnych z Legią Warszawa spotkanie o Superpuchar Polski. Oczywiście można patrzeć na pozytywy. Takowymi na pewno będzie bramka strzelona w starciu z mistrzem Estonii, co daje nadzieje na pozytywny wynik we wtorkowy wieczór w Tallinnie. Podobnie z remisem po regulaminowym czasie gry rywalizacji z Legią. Więcej jednak jest negatywów i niepewności, szczególnie przed starciem o II rundę kwalifikacji Ligi Mistrzów.

Pewności im brak

Pierwsze mecze sezonu pokazują, że w Rakowie doszło do kilku zmian taktycznych, których zespół nadal się uczy. Mowa choćby o rozegraniu piłki przez linię obrony czy ogólnie ujmując atak oparty na konstruowaniu, a niekoniecznie szybkim przejęciu piłki i wyprowadzaniu kontrataku. Częstochowianie zdecydowanie lepiej operowali pressingiem i przejęciem. To skutkowało szybkim atakiem na bramkę rywala.

Metoda ta spisywała się dobrze w poprzednich latach, gdy Raków nie był jeszcze mistrzem Polski, a niektóre zespoły nie przygotowywały się w wyjątkowy sposób do rywalizacji z częstochowianami. Dzięki temu nie musieli tyle czasu spędzić z piłką w środkowej strefie czy w defensywie budując atak. To jednak zdecydowanie się zmienia. Raków musi skorygować to podejście, co na ten moment nie należy do zadań szczególnie prostych.

Rozgrywanie piłki w obrębie własnej defensywy jest niezwykle ryzykowne. Niewielki nacisk na jednego ze stoperów Rakowa powoduje, że ten cofa piłkę do Vladana Kovacevicia. Można wiele powiedzieć o bramkarzu Rakowa, tak ostatni sezon i początek obecnego pokazują, że ten nadal ma pewne kłopoty w rozegraniu. To powoduje, że częstochowianie łatwo tracą piłkę, a w konsekwencji samoistnie tworzą zagrożenie przed własnym polem karnym. Na ich szczęście na razie nie spotkało się to z konsekwencjami w postaci straty gola. W starciu z Florą szczęścia może jednak zabraknąć.

Szukają formy

Nawet jeśli częstochowianie nie mieliby do końca szczelnej defensywy, to być może nadrobią to ofensywą? Na ten moment wydaje się to niepewne. Raków strzelił w dwóch spotkaniach jedynie raz, za sprawą Władysława Koczerhina. Mistrzowie Polski w obu spotkaniach 21 strzałów na bramkę, z czego siedem celnych. To nie są najgorsze statystyki, jednak zdecydowanie więcej było ich w starciu ze słabszą Florą Tallinn.

Zawodzą zawodnicy ofensywni, szczególnie napastnicy. Fabian Piasecki, który w obu spotkaniach wychodził w pierwszym składzie, wygląda, jakby był zagubiony na murawie. Ma problemy choćby w przyjęciu piłki. O ile całkiem dobrze wychodzi do podań, o tyle nie potrafi z nich skorzystać. Piłki po jego strzałach lądują w trybunach.

Nadzieje są duże

Lepszej sytuacji nie ma także w przypadku zawodników znajdujących się za jego plecami. Wracający do zespołu Marcin Cebula zawodzi. Podobnie z Bartoszem Nowakiem, który w starciu z Legią nawet nie podniósł się z ławki rezerwowych. Jedynymi, którzy zasługują na pochwały to Koczerhin, który na murawie prezentuje się solidnie i częściej zachwyca niż irytuje oraz John Yeboah. Niemiec jednak ma kłopoty kondycyjne, więc w najbliższych meczach dopiero w pełni dojdzie do siebie.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


W Częstochowie liczą jednak, że cały zespół powoli wejdzie w odpowiedni rytm po okresie przygotowawczym. W końcu przed nimi niezwykle ważny mecz z Florą o awans do dalszej fazy eliminacji Ligi Mistrzów. Częstochowianie w poniedziałek ruszyli do stolicy Estonii z nadzieją na pozytywne zakończenie.


Na zdjęciu: Początek sezonu nie jest w wykonaniu Rakowa idealny.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.