Rozgryzienie „Orzecha” wcale nie musi być proste

Kariera dobrze znanego w Zabrzu Roberta Orzechowskiego latem zatoczyła koło. 29-letni dziś leworęczny rozgrywający właśnie w Kwidzynie wyrobił sobie świetną markę – w latach 2010-13 był najskuteczniejszym zawodnikiem MMTS-u w Superlidze (zdobył 415 bramek) i zapracował na status reprezentanta Polski.

W 2013 roku trafił do Górnika, z którym od razu wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski, a po dwóch latach sidła na niego zarzuciły Azoty – bogatszy puławski klub wziął wówczas hurtem aż trzech „górników”, także Michała Kubisztala i Patryka Kuchczyńskiego.

Ale o ostatnich trzech latach popularny „Orzech” z pewnością chciałby zapomnieć, bo w klubie z Lubelszczyzny głównie leczył kontuzje i odgrywał marginalną rolę. Oczywiście stracił miejsce w kadrze, a latem wrócił do Kwidzyna, gdzie chyba czuł się najlepiej, i z nadzieją udowodnienia, że ma jeszcze coś do udowodnienia.

Misja reaktywacja

To samo można powiedzieć o całej drużynie MMTS-u. Kwidzynianie przez dwa lata 2016-17 ocierali się o brązowy medal ligi (przegrywali decydujące mecze z Azotami), by w poprzednim sezonie nie załapać się nawet do czołowej ósemki, która walczyła o medale. Taki był efekt kłopotów finansowych, w wyniku których w trakcie sezonu odeszło trzech rozgrywających z reprezentacyjnymi ambicjami – Marek Szpera, Paweł Genda i Ignacy Bąk. Tego ostatniego „skosił” zresztą Górnik. Rozbita drużyna zanotowała serię porażek, a potem przegrała baraż o play off z Wybrzeżem Gdańsk.

Nie pierwszy jednak raz w Kwidzynie powiodła się „misja reaktywacja”, a latem udało się skomponować całkiem niezły zestaw: oprócz Orzechowskiego, po rocznej przygodzie w Legionowie dołączył także jeden z lepszych ligowych snajperów – Kacper Adamski, a na kole zasłużonego Michała Pereta (wicemistrza Polski z 2010 roku) wspomógł Bartosz Janiszewski z Mebli Elbląg.

Ręka mistrzów

W klubie z Pomorza wiele obiecują sobie także po ambitnym Tomaszu Strząbale, który szkoleniowych szlifów nabierał w Kielcach u boku takich mistrzów, jak Bogdan Wenta i Tałant Dujszebajew, a teraz – w wieku 52 lat (!) – zapragnął się usamodzielnić.

Początek sezonu siódemka z Kwidzyna może zapisać na plus, choć bilans trzech pierwszych zwycięstw (po karnych ze Stalą, z Chrobrym i z Wybrzeżem) zepsuła nieco porażka przed tygodniem we własnej hali z Gwardią Opole. Mecz układał się po myśli MMTS-u, ale punkty wymknęły mu się w ostatniej minucie. Mimo wszystko „Orzech” i spółka mają tylko punkt mniej od czwartego w tabeli Górnika.

Debiut Sićki?

Zabrzanie we własnej hali nie zwykli oddawać punktów, ale zapowiada się emocjonujące widowisko i można założyć, że nie będzie powtórki z poprzedniego sezonu, gdy Górnik rozbił MMTS w hali Pogoni 38:23. Podopieczni Rastislava Trtika spodziewają się twardej przeprawy.

– Grają wyjątkowo agresywnie w obronie. To chyba ich najmocniejszy punkt, więc będziemy musieli być mocno skoncentrowani, aby nie dawać im łatwych kontr – przestrzega Jurij Gromyko.

– Trzeba uważać na Michała Pereta, bardzo solidnego obrotowego. W zasadzie na każdej pozycji mają mocnego zawodnika. Musimy więc zagrać mocną obroną i samemu walczyć o kontry – zaleca Szymon Sićko.

Być może 21-letni rozgrywający zadebiutuje w barwach Górnika. W lipcu na treningu złamał lewą rękę (nierzucającą), ale po rehabilitacji trenuje z zespołem od poniedziałku. – Wszedłem w trening w pełnym kontakcie. Jeśli trener pozwoli, to wrócę do gry w sobotę, a jeżeli nie, to chciałbym chociaż poczuć atmosferę meczu już z ławki – mówi były gracz Chrobrego Głogów.