2. Bundesliga. Znowu mogą to zrobić!
Miejsce takich firm jak HSV znajduje się w najwyższej lidze, ale klub z Hamburga ma poważny problem z powrotem do 1. Bundesligi. Można już mówić o kompromitacji.
Hamburg jeszcze do niedawna był jedynym klubem, który w 1963 roku założył Bundesligę i grał w niej nieustannie, we wszystkich możliwych sezonach, ani razu nie spadając (Bayern też nie spadł, ale dołączył do ligi w 1965). HSV igrał jednak z ogniem.
W 2014 i 2015 roku utrzymanie zapewniał sobie dopiero w barażach, jego przepłacona drużyna pełna „gwiazdeczek” chwiała się w posadach, aż w końcu dostała za swoje i w 2018 roku pożegnała się z elitą.
Wspomnienia kompromitacji
Wielu twierdziło, że hamburczykom przyda się drugoligowe oczyszczenie, które powinno być przyjemne z racji tego, że nawet pomimo spadku HSV wciąż dysponował na zapleczu największą marką i największymi pieniędzmi. W zespole ciągle pozostawało również wielu dobrych piłkarzy. Sprawy nie okazały się jednak takie proste, bo Hamburg – tak naprawdę na własne życzenie – zawalał awanse w dwóch kolejnych sezonach.
W rozgrywkach 2018/19 do drugiego (awansującego bezpośrednio) Paderbornu zabrakło mu jednego punktu, który był spokojnie do nadrobienia, z tym że HSV… w ostatnich 9 meczach wygrał tylko raz, w przedostatniej kolejce ulegając – a jakże! – Padebornowi 1:4!
W kolejnym sezonie, gdy oczyszczanie i dalsza reorganizacja postępowały, sytuacja była podobna. W pierwszych 14 kolejkach Hamburg przegrał tylko raz, ale z czasem jego forma stawała się coraz mniej stabilna. W ostatnich 3 meczach „Dinozaury” zdobyły tylko 1 punkt, w niecały miesiąc tracąc drugie – dające awans – miejsce. HSV stracił do niego ostatecznie 4 punkty, jednego „oczka” zabrakło mu także do trzeciego (barażowego) miejsca. Zajęło je Heidenheim, które – oczywiście – pokonało Hamburg w przedostatnim spotkaniu.
Co prawda w ostatnim meczu Heidenheim poniosło porażkę, HSV mógł je wyprzedzić, ale… przegrał z przeciętnym Sandhausen 1:5!
Dostali w twarz
– Nie ma sensu rozmawiać o drużynach wokół nas. Po co gadać o rzeczach, których nie da się zrobić, jeśli nie wygrywamy meczów piłkarskich – mówił ostatnio obecny trener Hamburga Daniel Thioune, który najwyraźniej stracił wiarę w awans. Scenariusz giganta z północy (bo tak należy postrzegać ten klub w kontekście 2. Bundesligi) jest bardzo podobny do tego, co działo się w dwóch ostatnich latach. Najpierw imponujące serie, a potem marazm.
W poprzednich 14 meczach HSV wygrał tylko 3 razy, tracąc rzecz jasna fotel lidera. Tabela pokazuje, w jak złej sytuacji znajduje się Hamburg. Strata do drugiej drużyny ligi jest duża, a znajdujący się poniżej Holstein Kiel ma aż 3 spotkania zaległe.
– Z uprzywilejowaną pozycją, jaką mieliśmy po rundzie jesiennej, wystarczyłaby nam tylko przyzwoita wiosna – przyznał Thioune, a w podobnym tonie wypowiadał się dyrektor sportowy HSV, Michael Mutzel: – Mamy swój moment, a potem znowu dostajemy w twarz. Musimy po prostu wygrywać spotkania, to jest podstawa – skwitował obecną sytuację dyrektor. Jeśli wszystko pójdzie tak, jak zawsze, w następnym sezonie 2. Bundesliga może obfitować w wielkie marki.
Oprócz Hamburga będzie tam także Schalke, a spadkowe „zapędy” ma także… celująca w europejskie puchary bogata Hertha Berlin, cierpiąca na efekt jo-jo Kolonia czy Werder Brema – który ma na koncie największą liczbę spotkań rozegranych w Bundeslidze. Do tego dochodzą obecne już na zapleczu Fortuna Duesseldorf, Norymberga czy Hannover… a więc naprawdę przyjemna gromadka!
- Bochum 31 60 57:36
- Greuther 31 57 60:38
- HSV 31 52 60:39
- Holstein 28 50 43:27
- Fortuna 30 49 45:39
- Heidenheim 31 48 45:41
- St. Pauli 31 47 50:47
Fot. twitter.com/HSV