52. Konfrontacja Sztuk Walki. Wielkie pojedynki w Gliwicach

Podczas 52. gali KSW, która odbędzie się 7 grudnia w Arenie Gliwice Szymon Kołecki, mistrz (2008, Pekin) i wicemistrz olimpijski (2004, Sydney) w podnoszeniu ciężarów, zmierzy się w klatce z Damianem Janikowskim, brązowym medalistą olimpijskim (2012, Londyn) w zapasach.

Walka o przyszłość

Walczący w wadze ciężkiej (93 kg) 38-letni Kołecki pierwszych sześć walk wygrał przez nokaut w pierwszej rundzie. W sierpniu ubiegłego roku w Międzyzdrojach z dużo młodszym od siebie Michałem Bobrowskim przegrał na punkty, ale w ostatnim występie (23 marca 2019) zwyciężył przed czasem Mariusza Pudzianowskiego. Janikowski (30 lat), występujący dotąd w średniej (84 kg) również miał imponujący początek przygody z MMA, bo szybko wygrał trzy pierwsze pojedynki. Potem jednak kolejne dwie przegrał – z Michałem Materlą i z Serbem Aleksandarem Iliciem. W połowie września tego roku w Londynie pokonał Anglika Tony’ego Gilesa, który poddał się już w pierwszej rundzie.

Dla Kołeckiego i Janikowskiego, którzy zmierzą się w umownym limicie 91,5 kg, starcie w Gliwicach będzie bardzo ważne, bo raczej tylko zwycięzca będzie mógł liczyć na kolejne prestiżowe pojedynki. To nie oni jednak wystąpią w walce wieczoru, w tej zobaczymy Mameda Chalidowa, który postanowił wrócić ze sportowej emerytury (ogłosił ją po ostatniej porażce z Tomaszem Narkunem), i mistrza KSW w wadze średniej Brytyjczyka Scotta Ashkama. Mieszkający w Olsztynie Czeczeniec z polskim obywatelstwem wraca do klatki po roku przerwy, a w tym okresie w jego życiu zdarzyło się bardzo dużo…

To był trudny rok

Chalidow przez 11 lat, od 2007 roku był niepokonany, będąc niekwestionowanym mistrzem KSW w półciężkiej. Do czasu, gdy stanął przeciwko Tomaszowi Narkunowi. W marcu 2018 roku w Łodzi przegrał z nim po duszeniu, ale zaskakująco wyraził wtedy radość z tej porażki. „Nareszcie przegrałem! Jak ja się cieszę!” – mówił jeszcze w klatce do przepytującego go Mateusza Borka. Krótko potem zrezygnował z mistrzowskiego pasa w średniej, a 1 grudnia w Gliwicach stoczył rewanżowy pojedynek z Narkunem z planem odebrania mu tytułu mistrza KSW w półciężkiej. Nie udało się, bo decyzją sędziów znów przegrał. Na dodatek czuł mocną niechęć wobec swojej osoby ze strony publiczności. To zapewne spowodowało, że ogłosił koniec kariery…

Po tych porażkach Chalidow przyznał, że od pewnego czasu zmagał się z depresją i już wcześniej nosił się z zamiarem odejścia z MMA. Kolejnym ciosem w jego wizerunek było zdarzenie w czerwcu tego roku. Do jego domu weszli funkcjonariusze Biura Operacji Antyterrorystycznych Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, a on został zatrzymany w sprawie paserstwa luksusowych samochodów. Po przesłuchaniu i złożeniu przez niego wyjaśnień został zwolniony.

Jego rządy minęły…

Mało kto przypuszczał, że zdecyduje się na powrót do klatki, a jednak ten stanie się faktem w najbliższą sobotę w Gliwicach. Zmierzy się z uznawanym obecnie za jednego z najlepszych w wadze średniej Anglikiem Scottem Askhamem, który w poprzednich trzech walkach brutalnie nokautował swoich przeciwników, a więc czeka go bardzo trudna przeprawa. Ten pojedynek nie będzie miał jednak mistrzowskiej rangi, bo odbędzie się w limicie do 85 kg, czyli o jeden kilogram więcej niż wynosi limit kategorii średniej. To decyzja Chalidowa. – Zwakowałem pas, ponieważ nie chcę już walczyć za często. Mam swoje lata i żeby bronić tego pasa, musiałbym często się bić i zarazem go bronić. Trzeba dać też szansę innym – powiedział 39-letni były mistrz.

Ashkam przed tym bojem jest bardzo pewny siebie. – Jeśli miałbym jednym słowem określić mój styl walki, powiedziałbym „brutalny”. Ostatnie trzy walki skończyłem właśnie w ten sposób. Kiedy wygrałem turniej wagi średniej, wiedziałem, że do starcia z Chalidowem na pewno dojdzie, ponieważ byłem przekonany, że wróci. Ludzie mówią, że to może być największy pojedynek w dziejach Starego Kontynentu. Fajnie jest być częścią takiego zestawienia. Teraz nadszedł mój czas. Jego rządy minęły, pora na mnie – cytuje angielskiego wojownika Onet.

Program KSW 52

Walka wieczoru: 85 kg Mamed Chalidow (34-6-2, 14 KO, 16 Sub) – Scott Askham (Anglia, 18-4, 12 KO, 2 Sub)

Walka o tymczasowy pas kategorii piórkowej: 65,8 kg Salahdine Parnasse (Francja, 13-0, 2 KO, 4 Sub) – Ivan Buchinger (Słowacja, 36-6, 8 KO, 22 Sub)

Karta główna

91,5 kg Damian Janikowski (4-2, 3 KO, 1 Sub) – Szymon Kołecki (7-1, 7 KO)
56,7 kg Karolina Owczarz (2-0, 1 Sub) – Aleksandra Rola (3-0, 1 KO)
70,3 kg Grzegorz Szulakowski (9-3, 2 KO, 3 Sub) – Shamil Musaev (Rosja, 13-0, 8 KO, 2 Sub)
77,1 kg Michał Michalski (7-4, 3 KO, 1 Sub) – Albert Odzimkowski (11-3, 3 KO, 7 Sub)
70,3 kg Artur Sowiński (19-11, 6 KO, 7 Sub) – Vinicius Bohrer (Brazylia, 16-7, 2 KO, 13 Sub)
70,3 kg Maciej Kazieczko (5-1, 2 KO) – Michael Dubois (Francja, 11-6, 3 KO, 8 Sub)
120,2 kg Michał Włodarek (7-2, 3 KO, 1 Sub) – Srdan Marović (Chorwacja, 4-0, 4 KO)