9 goli w czterech sparingach

Trener Dominik Nowak chce żeby tyszanie strzelali jeszcze lepiej.


Za 10 dni piłkarze GKS-u Tychy rozegrają pierwszy w tym roku mecz o I-ligowe punkty. Nic więc dziwnego, że kibice trójkolorowych już zaczynają odliczać godziny, dzielące zespół Damiana Nowaka od starcia z liderem zaplecza ekstraklasy, zaś szkoleniowiec zastanawia się gdzie jego zespół zagra ostatni sprawdzian z GKS-em Katowice.

– Wszystko wskazuje na to, że przy tej pogodzie, na którą nie mamy wpływu, pozostaje nam sztuczna nawierzchnia – wyjaśnia w klubowych mediach szkoleniowiec tyszan. – Śnieg czy deszcz nie zmieniają jednak naszego planu przygotowań. Musimy dalej realizować nasz pomysł na pracę zawodników i egzekwować od nich realizację tego co chcemy grać i jak chcemy się zachowywać na boisku. Mam jeszcze sporo uwag do zachowań w pewnych fragmentach spotkań sparingowych, w których wygrywaliśmy i strzelaliśmy sporo goli, ale te wyniki nie były najważniejsze w tej pracy, którą wykonywaliśmy. Tym bardziej, że dużo było tej pracy objętościowej i przez to – co było widać w ostatnim meczu kontrolnym na zgrupowaniu w Wałbrzychu – zawodnicy cierpieli fizycznie pod względem dynamiki. Najważniejsze jednak, że przebrnęliśmy ten okres bez kontuzji i to jest na ten moment najważniejszy wyznacznik, że te przygotowania przebiegają w dobrym kierunku.

Nie zabrakło śmiechu

W próbie generalnej przed inauguracją tyszanie, którzy po 18 kolejkach plasują się na 11. pozycji, zmierzą się z imiennikiem z Katowic, bogatszym o 4 punkty i będącym wyżej w tabeli o 4 pozycje.

– To będzie już taki testmecz przed tym co nasz czeka w Łodzi w konfrontacji z liderem – dodaje trener trójkolorowych. – Chcemy więc dobrze w nim wypaść, ale też nadal w tym tygodniu solidnie pracujemy i na pewno nie oglądamy się na pogodę. Staramy się zbudować drużynę i temu służyła zarówno ta lżejsza część zajęć w hali na zgrupowaniu w Wałbrzychu, jak i ta mocniejsza, polegająca na zdobyciu szczytu Chełmiec, który w tych trudnych zimowych warunkach zmusił do wysiłku fizycznego, ale dał też sporo frajdy przy zjeżdżaniu w dół. Nie zabrakło więc śmiechu, ale to też integruje zespół i pokazuje że droga na szczyt jest trudna, ale później jest wiele radości i frajdy. Myślę, że trenując dwa razy dziennie i mając zajęcia nawet przed meczami sparingowymi wykorzystaliśmy ten czas optymalnie i cel jaki sobie postawiliśmy został zrealizowany.

Pięta Achillesowa

W czterech tegorocznych sparingach tyszanie raz zremisowali i trzy razy wygrali, a ich bilans bramkowy 9:5 świadczy o tym, że grają atrakcyjną piłkę.

– Ja jednak podsumowując ten okres, który już za nami staram się dostrzec w jakim miejscu jesteśmy z naszymi przygotowaniami do gry w rundzie wiosennej – zapewnia opiekun trójkolorowych. – Na tym etapie najważniejsze jest przygotowanie motoryczne, najbardziej cieszę się z tego, że ci zawodnicy, którzy wracają do gry po kontuzjach adaptują się do tych wysiłków, które aplikujemy drużynie. A trzeba pamiętać, że powrót po kontuzji nie jest ani łatwy, ani przyjemny. Wydaje mi się też, że w bilansie bramkowym widać wyraźnie, że wiele goli strzeliliśmy, ale też sporo straciliśmy.

Trzeba więc to przeanalizować, bo to była nasza pięta Achillesowa i chcemy, żeby zespół, którego celem jest gra ofensywna, dobrze zabezpieczał dostęp do swojej bramki. Szczególnie w tej fazie przejściowej czy przy stałych fragmentach gry. To będzie w rundzie wiosennej bardzo istotne i na pewno jeszcze dużo pracy przed nami. To samo dotyczy gry w ofensywie, bo ten zespół ma duży potencjał i jeszcze większe możliwości, które chcemy wykorzystać i strzelać jeszcze lepiej.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus