Alfabet mundialu Migi

MIGAwki z mundialu, czyli Mateusz Miga i jego alfabet z (nie tylko) Soczi

A jak Agave
W moim podsumowaniu nie mogło tego zabraknąć. Agave to knajpa w Soczi, w której noc w noc spotykali się kibice z całego świata. Najpierw opanowali ją Panamczycy, potem Kolumbijczycy, Szwedzi, wreszcie Peruwiańczycy do spółki z Australijczykami. Cały mundial, cały świat, skupiony przy jednym barze. Wspólne toasty, zdjęcia, szalone tańce, mnóstwo nowych znajomości, a wszystko w oparach rozlanej wódki i tequli. Kwintesencja mundialu.

Hotel reprezentacji Polski pod czujnym okiem Lenina. Fot. Mateusz Miga

Choć Agave znajdowała się niedaleko hotelu Polaków, nie widzieliśmy tam ani jednego kadrowicza Nawałki. Rzadko wychylali nosy poza hotel.

B jak błędy
Błędy, błędy – lista długa jak stąd do Wołgogradu. Żegnając się z kadrą Adam Nawałka przyznał, że źle dobrał skład na mecz z Senegalem, a to był dla nas początek końca. Trener zaufał piłkarzom z którymi pracuje od dawna, ale gdy rozpoczął się mecz, okazało się, że Arkadiusz Milik, Jakub Błaszczykowski czy Łukasz Piszczek są zupełnie nieprzygotowani na takie wyzwania. Selekcjoner niepotrzebnie grzebał też przy taktyce. Mundial pokazał, że słuszniej było rozwijać to, co dobrze działało (system z czterema obrońcami) niż całkowicie przebudowywać ustawienie. W meczu z Kolumbią zagraliśmy na trzech obrońców i rywale skrzętnie wykorzystali dziury w naszych szeregach.

C jak Cionek
Gdyby Adam Nawałka zapytał pierwszego lepszego kibica, czy powinien wystawiać Thiago Cionka, z pewnością usłyszałby odpowiedź negatywną. Selekcjoner uparł się na Polaka urodzonego w Brazylii i żałował już po pierwszym spotkaniu. W meczu z Senegalem Cionek strzelił gola samobójczego i choć to nie on był głównym winowajcą tej porażki, w kolejnych dwóch spotkaniach już nie zagrał. Nawałka chciał iść pod prąd, a szybko musiał przyznać rację wszystkim dookoła. Oj, bolesna lekcja, a Cionka po ludzku żal. Trudno będzie mu przekonać do siebie nowego selekcjonera.

D jak Dawaj Polska
Hasło, które trafiło na autokar naszej reprezentacji „Polska dawaj!” od początku budziło zdziwienie. Przede wszystkim dlatego, że było po prostu niegramatyczne, a powinno brzmieć „Polsko dawaj!”. Tak jak na jednej z niedawnych okładek „Sportu”. W zamyśle autorów hasło miało zapewne brzmieć „po rosyjsku”, ale wyszło niezbyt fortunnie. Co miała dać Polska na mundialu? Pewnie czadu. A zamiast tego – dawała punkty rywalom. Hasło lepiej brzmiało w wersji angielskiej – „Go Poland!”. Szkoda, że bardziej trafione byłoby „Go home, Poland!”. Czyli – by nawiązać do naszej kolejnej okładki – „Spadaj, Polsko!”

E jak edukacja
Jak po każdym nieudanym turnieju wracamy do tematu szkolenia młodzieży. Mistrzostwa w Rosji wyjątkowo boleśnie obnażyły braki naszych piłkarzy. Zawodzili przede wszystkim liderzy. Łukasz Piszczek dwukrotnie stracił prostą piłkę (w meczu z Senegalem dał się przepchnąć, w spotkaniu z Kolumbią piłka odskoczyła mu przy próbie przyjęcia), a obie te akcje kończyły się golami dla rywali. Czas – wzorem Michała Probierza – zdjąć różowe okulary i na dobre zabrać się za systemowe szkolenie dzieci, bo to wciąż nasza wielka bolączka.

F jak fart
To zabrzmi jak banał, ale w Rosji brakowało nam też typowego piłkarskiego szczęścia. Gdy już udało się jakimś cudem wypracować sytuacje, niemal wszystkie marnowaliśmy. Turniej rozpoczęliśmy bez filara obrony, bo Kamil Glik doznał urazu podczas zgrupowania w Arłamowie. James Rodriguez z Japonią zagrał tylko w końcówce, za to na mecz z Polakami już wydobrzał i zanotował 2 asysty. Itd. itp.

G jak grejpfrut
Podczas jednej z konferencji prasowych Wojciech Szczęsny niespodziewanie rzucił słowa „grejpfrut” i „opona”. Wcześniej założył się z Robertem Lewandowskim, że użyje ich w trakcie swojej wypowiedzi. Ta dwójka od dawna trzyma się razem, a jest w tym gronie także Grzegorz Krychowiak. Ale w reprezentacji nie brakuje też podziałów. Tak było i wcześniej, kadra to nie musi być jedna wielka rodzina, jednak po porażkach te podziały jeszcze się pogłębiły. Nowy selekcjoner będzie musiał ponownie scementować tę ekipę.

H jak horror
Równie dobrze mogło być „h jak honor”, ale mecz z Japonią o honor zamienił się w coś strasznego. Pod koniec meczu Japończycy przestali grać w piłkę, bo porażka 0:1 całkowicie ich urządzała. My nie walczyliśmy już o nic (tylko o ten wątpliwy honor), ale zamiast rzucić im się do gardeł, też stanęliśmy z tyłu i czekaliśmy na rywala. I tak przez dobre kilka minut. – W końcówce realizowaliśmy niski pressing – skomentował potem Adam Nawałka, zamiast przeprosić kibiców, że musieli na to patrzeć. Zęby bolały od samego oglądania, a na koniec kibice dostali jeszcze cios w szczękę od trenera.

I jak inwigilacja
Władimir Putin zrobił wszystko, by mundial był bezpieczny. Do dziś w Rosji nie doszło do żadnej większej awantury. Rosyjscy kibole, którzy ostrzyli sobie zęby na Anglików i Polaków, gdzieś przepadli. Policjanci i pracownicy służb byli widoczni na każdym kroku. Przy reprezentacji Polski byli cały czas, w hotelu, w autokarze, w samolocie. Gdy instalowałeś w telefonie miejscową kartę SIM, wkrótce dzwonił do ciebie jakiś urzędnik z pytaniem, gdzie się znajdujesz. Służby działały, ale dzięki temu kibice z całego świata mogli czuć się w Rosji bezpiecznie. A lokalni mieszkańcy okazali się bardzo gościnni i chętni do pomocy.

J jak „Jezus Maria co myśmy zrobili”
Dariusz Szpakowski, komentując mecz z Senegalem, znów musiał odwołać się do sił najwyższych. Pamiętacie pudło Marka Leśniaka w meczu z Anglią w 1993 i komentarz pana Darka? „Szansa! No, ach Jezus Maria!” – krzyczał komentator, gdy nasz napastnik zmarnował świetną okazję na gola. Potem krzyczał „Jezus Maria” w 2009 roku, gdy w trakcie meczu z Irlandią Artur Boruc nie trafił w piłkę i straciliśmy gola. I w meczu z Senegalem znowu. Gdy w kuriozalnej sytuacji rywale strzelili drugiego gola Szpakowski krzyczał „Jezus Maria, co myśmy zrobili”, a potem długo nie mógł dojść do siebie. Jak my wszyscy.

K jak Kurzawa
Jedyny wygrany na tym mundialu. Rafał Kurzawa zagrał w podstawowym składzie w meczu z Japonią i zanotował efektowną asystę przy golu Jana Bednarka. 25-letni udowodnił, że potrafi wrzucić dobrą piłkę nie tylko na boiskach ekstraklasy, ale też na poziomie mistrzostw świata. Co ważne, Kurzawa w dniu spotkania z Japonią był jeszcze piłkarzem Górnika Zabrze (będzie kasa z FIFA!). Wkrótce pewnie dowiemy się, gdzie będzie grać w nowym sezonie. Oby dobrze wybrał, bo w Rosji pokazał, że może być ważnym ogniwem biało-czerwonej ekipy.

L jak Lewandowski
Przy okazji konferencji prasowej po meczu z Kolumbią zapytałem Lewandowskiego, jak dużym rozczarowaniem jest dla niego ten mundial, który przecież mógł być JEGO turniejem. Napastnik Bayernu odparł ze zdziwieniem, skąd taki pomysł. Trochę mnie to dziwi.

Fot. Piotr Kucza/400mm

Król strzelców Bundesligi, w sile wieku, zapewniający przed turniejem, że jest w optymalnej formie fizycznej… Harry Kane strzelił już 6 goli, a nasz snajper dziwi się, że ktoś na liczył na „Lewego”…. Polak w Rosji nie miał wielu okazji do zdobycia gola, niektóre musiał sam sobie wypracować; najgorsze, że wszystkie zmarnował.

M jak Mina
Yerry Mina – wielki obrońca reprezentacji Kolumbii był tym, który rozpoczął strzelanie w meczu z biało-czerwonymi. W kolejnych spotkaniach strzelił jeszcze dwa gole – „na minę” wpadały reprezentacje Senegalu i Anglii. Mecz z Kolumbią był dla nas miną i bolesnym sprowadzeniem do parteru. Juan Cuadrado do spółki z Jamesem Rodriguezem robili z naszych piłkarzy tak zwanego tata-wariata.

N jak „Nie rozmawiamy o polityce”
Jeśli jakiś Polak jechał do Rosji pełen obaw, na miejscu z pewnością mile się rozczarował. Rosjanie powitali nas bardzo serdecznie, a rozmowy rzadko schodziły na tematy polityczne lub historyczne. „My bracia, a polityka to polityka” – to zdanie, w różnych wariantach, słyszałem w Rosji wiele razy. Miejscowi podobnie wypowiadają się o Ukraińcach, z którymi przecież ich kraj jest w stanie (nieoficjalnej) wojny. W skrócie – Rosja to kraj serdecznych ludzi (oczywiście mogą zdarzyć się wyjątki) i pięknych kobiet (tu też wyjątki się trafiają).

O jak odwaga
Piłkarze reprezentacji Polski mają na koncie najmniej udanych dryblingów (średnio 5,3 na mecz) spośród wszystkich zespołów, które wzięły udział w mundialu. Mówi to nie tylko o wyszkoleniu technicznym, ale też o nastawieniu i odwadze. Gdy nie czujesz się w stu procentach gotowy, gdy zżera cię trema, nie będziesz próbować ryzykownych zagrań. Podasz raczej piłkę do najbliższego partnera. W ten sposób trudno iść do przodu. To trochę jak wtedy, gdy boisz się wstać z łóżka, bo może spotkać cię coś złego.

P jak podróże
Rosja to wielki kraj i nawet biorąc pod uwagę, że mecze odbywały się tylko w jej europejskiej części, to i tak trzeba było pokonywać wielkie odległości. Piłkarze przemieszczali się samolotami, więc podróże trwały stosunkowo krótko. Ale kibice i dziennikarze częściej korzystali z pociągów. Można było zwiedzić kraj, a przy okazji nawiązać mnóstwo znajomości. Podróże bywały długie – dla przykładu pociąg z Soczi do Wołgogradu jechał 22 godziny, choć to „tylko” 1000 kilometrów. Patrząc na mapę Rosji – ledwo drgnąłem.

R jak rozstania
Już w trakcie mundialu rozpoczęły się dywagacje na temat tego, kto odejdzie z reprezentacji. Mundial nam nie wyszedł więc można było spodziewać się, że Adam Nawałka odejdzie ze stanowiska. Ale spekulowano także o Kamilu Gliku, Łukaszu Fabiańskim, Łukaszu Piszczku czy Jakubie Błaszczykowskim. Temu ostatniemu nie po drodze było z Nawałką, który pozbawił go opaski kapitańskiej. Skoro selekcjoner odszedł, Kuba nigdzie się nie wybiera. Inna sprawa, czy będzie w stanie jeszcze pomóc tej reprezentacji.

S jak Szczęsny
Adam Nawałka przyznał, że długo zastanawiał się, na którego bramkarza postawić. Postawił na Wojciecha Szczęsnego i twierdził, że nie żałuje, ale statystyki mówią co innego. W dwóch meczach bramkarz Juventusu obronił tylko jeden strzał. Przegrał wszystkie sytuacje jeden na jeden, miał też duży udział przy drugim golu dla Senegalu. Ale w tej konkretnej sytuacji najbardziej zawalił inny z liderów, Grzegorz Krychowiak. Dla niego to też był fatalny turniej – na boisku wszystko robił za wolno. Kiedyś przyspieszał grę kadry, teraz był hamulcowym.

T jak tropiki
Większość meczów tego mundialu toczyła się w wysokiej temperaturze. Gorąco było w Moskwie, gdzie graliśmy z Senegalem. Jeszcze cieplej w Kazaniu (mecz z Kolumbią), a w Wołgogradzie temperatura dobiła do 36 stopni. Gorąco i parno było też w Soczi, gdzie Polacy mieli swoją bazę treningową. Tam panował klimat tropikalny, który cechuje się wysoką wilgotnością powierza. Wystarczyło wyjść na zewnątrz, by zaraz zalać się potem. Kadrowicze trenowali więc głównie rano lub pod wieczór, gdy upał był nieco lżejszy. – Jest lato, to musi być gorąco – komentował prezes PZPN, Zbigniew Boniek.

U jak upokorzenie
Pamiętacie Jakuba Błaszczykowskiego stojącego przy linii bocznej podczas końcówki meczu z Japonią? Miał wejść na boisko, ale żadna z drużyn nie chciała już grać w piłkę, więc nie zanosiło się na przerwę w grze. W końcu Adam Nawałka pokazał Kamilowi Grosickiemu, by ten udawał kontuzję.

Fot. Piotr Kucza/400mm

Tego cyrku dość miał nawet sędzia, który postanowił zakończyć spotkanie. Błaszczykowski do końca stał przy linii bocznej i nie zdążył wejść na boisko, by zaliczyć spotkanie numer 101. „Czym zasłużył sobie na taki brak szacunku?” – skomentował brat Jakuba, Dawid. Skoro Nawałka faktycznie chciał dać mu szansę, powinien wprowadzić na boisko kwadrans wcześniej.

W jak Wołgograd
Miasto w którym czas zatrzymał się w 1943 roku. To wtedy pod Wołgogradem (wówczas Stalingradem) doszło do wielkiej bitwy, która odwróciła losy II wojny światowej. Wołgograd nadal tym żyje. W mieście znajduje się fantastyczne muzeum bitwy stalingradzkiej. Wizyta w Wołgogradzie to wielka gratka dla wszystkich fanów historii. Szkoda tylko, że tutaj zakończyła się nasza przygoda z mundialem. Przecież to miał być tylko jeden z etapów.

Z jak zmiany
U Adama Nawałki stałe były ostatnio tylko zmiany. Zmieniały się godziny treningów, zmieniały się aktywności dla piłkarzy związane z mediami. Zaraz po przylocie do Soczi selekcjoner zrezygnował z wszystkich tzw stref mieszanych, podczas których dziennikarze mogą porozmawiać z zawodnikami. Trener cały czas gmerał też przy składzie. Po meczu z Senegalem wymienił czterech piłkarzy. Ustalając skład na Japonię poszedł jeszcze dalej i dokonał aż sześciu roszad. Wrócił przy okazji do systemu gry czterema obrońcami. Brakowało tu konsekwencji.