Arena Zabrze wciąż zaklęta. Górnik roztrwonił prowadzenie

W miniony weekend Cillian Sheridan niemal w pojedynkę zapewnił Jagiellonii wygraną 3:1 z Cracovią, zdobywając dwa gole. Zwiastowało to powrót Irlandczyka do wysokiej formy i nakazywało zwrócenie nań przez „górników” większej uwagi. Ale snajpera przy Roosevelta… zabrakło nawet na ławce rezerwowych – to wynik urazu, jakiego nabawił się w minionych dniach. Na szpicy zastąpił go jednak – z powodzeniem – Roman Bezjak.

Po długim rogu

Gospodarze po raz kolejny radzić sobie musieli bez Szymona Żurkowskiego, po pięciu tygodniach od feralnego urazu w meczu z Lechią wciąż odczuwającego jego skutki. Ale Górnik – którego zawsze „Żurek” pcha do przodu – ma w swych szeregach Igora Angulo: hiszpańskiego czarodzieja pola karnego, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Dał temu dowód już po niespełna 180 sekundach od pierwszego gwizdka. Po świetnym podaniu Jesusa Jimeneza, wicekról strzelców ub. sezonu z trudnej pozycji i ostrego kąta „pociągnął” po długim rogu białostockiej bramki. Wpadło – po odbiciu się piłki od słupka!

„Gienek” z refleksem

Wicemistrzowskie Polski przez ponad kwadrans próbowali „poskładać myśli” po takim przywitaniu w Zabrzu. Sygnał do ataku dał w końcu ten… najmniej na tym szczeblu doświadczony. W 20 minucie Mateusz Machaj walnął potężnie z dystansu. Tomasz Loska z tym uderzeniem miał problemy, ale… zaraz potem mocno zwarzył humor Romanowi Bezjakowi, broniąc jego dobitkę w beznadziejnej – wydawałoby się – sytuacji.

Ambicje białostoczanina

Zabrzanie jednak – pilnując, by goście nie nabrali wiatru w żagle – przypomniał „Jadze” o obowiązkach obronnych: dwukrotnie w krótkim czasie na jej bramkę uderzał świetnie grający Maciej Ambrosiewicz. Z pierwszym uderzeniem Marian Kelemen sobie poradził, drugie było nieznacznie niecelne. „Swoje” w zabrzańskiej ofensywie – czyli „dym” wśród białostockich obrońców – robił też Kamil Zapolnik. Człowiek rodem z Białegostoku musiał przyjechać na Górny Śląsk, by zadebiutować w ekstraklasie – i bardzo chciał krajanom udowodnić, że powinni lepiej przyłożyć się do procesu wyłapywania talentów…

Oskrzydleni

Wydawało się, że zabrzanie są na dobrej drodze do pierwszego w tym sezonie domowego zwycięstwa ligowego. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi po prawej stronie obrony, by wicemistrzowie wyrównali. I to – paradoksalnie – w sytuacji, gdy na owej flance Przemysława Wiśniewskiego wspierał kolejny boczny defensor, Adam Wolniewicz. Żaden z nich nie zablokował jednak dośrodkowania Guilherme, a Bezjak tym razem piłkę „dzióbnął” nie w Loskę, a nad nim.

To był nader zimny prysznic dla zabrzan. A że nieszczęścia chodzą parami, za chwilę „górnicy” dostali cios z przeciwnego skrzydła. Dosłownie, bo nikt Arvydasowi Novikovasowi nie przeszkadzał w przyjęciu piłki przy linii bocznej, zbiegnięciu z nią do środka i uderzeniu w krótki róg. Loska – jakby zdeprymowany wcześniejszą stratą – zachował się… zupełnie nie w swoim stylu; pozwolił, by piłka po jego rękach wpadła do siatki!

Magii nieco mniej

Górnik przyzwyczaił – nie tylko w tym sezonie – do tego, że ostatnie 20 minut meczu należy do niego. Wierzyła więc w wyrównanie „Torcida”, wierzyli i podopieczni Brosza. Mieli nawet świetną okazję – podobną do tej z 3 minuty. Teraz jednak Kelemen zdołał obronić strzał w długi róg. Hiszpańska magia nie zadziała – może dlatego, że tym razem uderzał Jesus Jimenez… Nie udało się też pokonać słowackiego bramkarza Danielowi Smudze, choć uderzał z miejsca podobnego jak Novikovas po drugiej stronie boiska, a na dodatek piłka dostała poślizgu na zmoczonej ulewą murawie.

Pięczeć lidera

Górnik wyrównać więc nie zdołał, za to.. stracił jeszcze jedną bramkę – po kontrze, w której „klepa” z Bezjakiem wyprowadziła Przemysława Frankowskiego na czystą pozycję. Reprezentant Polski sytuacji „jeden na jeden” z Loską nie zmarnował i Jagiellonia została liderem tabeli!

 

Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 1:3 (1:0)

1:0 – Angulo, 3 min (asysta Jimenez),

1:1 – Bezjak, 53 min (asysta Guilherme),

1:2 – Novikovas, 62 min (bez asysty),

1:3 – Frankowski, 90 min (asysta Bezjak)
GÓRNIK: Loska – Wiśniewski (58. Smuga), Suarez, Bochniewicz, Gryszkiewicz – Nowak (46. Wolniewicz), Matuszek, Ambrosiewicz (79. Urynowicz), Jimenez – Zapolnik, Angulo. Trener Marcin BROSZ.
JAGIELLONIA: Kelemen – Burliga, Runje, Mitrović, Guilherme – Kwiecień, Pospiszil, – Frankowski, Machaj (73. Świderski), Novikovas (76. Savković) – Bezjak (90+2. Klimala). Trener Ireneusz MAMROT.
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 11963. Żółte kartki: Suarez, Gryszkiewicz – Kwiecień. Novikovas, Savković.