Atak szczytowy nieudany

Dla podopiecznych Jacka Paszulewicza to miał być triumfalny tryptyk. Chojnice, Głogów, Niepołomice – małe krajowe tournee, za to ze sporym ciężarem gatunkowym. Komplet punktów uzbierany na przestrzeni tygodnia miał ociosać taran w sam raz na wrota ekstraklasy. Wiadomo było, że na ich wyważenie jeszcze nie pora, ale wczoraj wieczorem katowiczanie chcieli wracać do domu już jako lider tabeli…

Fałszywy zwiastun

Stało się inaczej. Próba rewanżu za porażkę 1:2 przy Bukowej zakończyła się niepowodzeniem. Katowiczanie nie byli w stanie ugrać choćby punktu. I w żaden sposób nie są w stanie tego osłodzić wcześniejsze wygrane z Chojniczanką i Chrobrym.

Spotkanie stało na niskim poziomie i nie mogło zadowolić nawet koneserów ligowego futbolu. Już w trzeciej minucie dla niepoznaki Oktawian Skrzecz wpadł w pole karne i oddał strzał w boczną siatkę, ale ci, którzy wzięli to za zwiastun dobrego widowiska, szybko poczuli się rozczarowani. Jedyna bramka padła po stałym fragmencie gry – z rzutu rożnego centrował Bartosz Żurek, a głową z 11 metrów skutecznie uderzył Mateusz Bartków.

Roszada z musu

Jeśli rezultat meczu mógł ulec zmianie, to prędzej na 2:0. Jeszcze przed przerwą w dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Stefanik, uderzył potężnie z ostrego kąta, ale kapitalnie w bramce spisał się Mateusz Abramowicz. Po przewie golkiper GieKSy na murawę już jednak nie wyszedł, bowiem interwencję przypłacił urazem. Między słupkami zastąpił go Maciej Wierzbicki. Na szczeblu I-ligowym to dla niego pierwszy występ w barwach katowickiego klubu od 7 czerwca 2014 roku.

Zabrakło wszystkiego

– Jeden z menadżerów w Anglii powiedział kiedyś po przegranym spotkaniu: „nie przegraliśmy, tylko nie zdążyliśmy wygrać” – zaczął ładnie pomeczowa konferencję prasową trener pokonanych, [Jacek Paszulewicz]. – Chciałbym dzisiaj powiedzieć to samo, ale z uwagi na pierwszą połowę nie mogę się pod takimi słowami podpisać. Ta część gry była w naszym wykonaniu bardzo słaba. Zabrakło wszystkiego, co sobie wcześniej nakreśliliśmy. Nie zasłużyliśmy na to, by w Nepołomicach zapunktować. Nie załamujemy się jednak. Kolejny mecz już w niedzielę. Mam nadzieję, że znajdziemy w sobie sportową złość i zdołamy się zrehabilitować…

Puszcza Niepołomice – GKS Katowice 1:0 (1:0)
1:0 – Bartków, 25 min (głową, asysta Żurek)

PUSZCZA: Staniszewski – Bartków, Czarny, Stawarczyk, Stępień – Fryc (74. Ryndak), Uwakwe, Stefanik, Drzazga (45. Domański), Żurek (60. Szewczyk) – Orłowski. Trener Tomasz TUŁACZ.
GKS: Abramowicz (46. Wierzbicki) – Frańczak, Klemenz, Kamiński, Słaby – Skrzecz (66. Słomka), Poczobut, Zejdler (58. Foszmańczyk), Prokić, Błąd – Goncerz. Trener Jacek PASZULEWICZ.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 720. Żółte kartki: Zejdler, Kamiński.
Piłkarz meczu – Mateusz BARTKÓW.

Czy wiesz, że…

Dla Mateusza Bartkowa to trzecia bramka w barwach Puszczy, ale pierwsza zdobyta w Niepołomicach. Co ciekawe, każde jego trafienie przekładało się na komplet punktów. Poprzedniej wiosny pokonał bramkarzy Rozwoju Katowice (1:0) i Olimpii Zambrów (2:1), przyczyniając się w ten sposób do awansu na zaplecze ekstraklasy. Teraz jego gol może mieć niebagatelne znaczenie w batalii o zachowanie pierwszoligowego bytu.

 

Rafał Werner