Niepokój przed Wiedniem

Lech Poznań jutro zmierzy się na wyjeździe z Austrią. To mecz na wagę awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji.


Drużynie poznańskiego Lecha nie udał się mecz z Cracovią. Ekipa „Kolejorza” liczyła w tym spotkaniu na zwycięstwo, ale wywalczyła zaledwie punkt. – Jesteśmy zawiedzeni tym rezultatem, bo jeśli chcemy gonić liderów w tabeli, a taki jest nasz cel, to takie mecze trzeba wygrywać i pokazywać w nich więcej – przyznał po spotkaniu John van den Brom, opiekun drużyny ze stolicy Wielkopolski. – Tego „więcej” dzisiaj zabrakło w naszym wykonaniu. Zabrakło też wygrania za wszelką cenę tego spotkania. W końcówce pomogła nam dobra postawa Filipa Bednarka, który kilka razy uratował nas swoimi dobrymi interwencjami. Całościowo nie możemy być zadowoleni z tego jednego punktu, bo liczyliśmy na więcej – podkreślił opiekun „Kolejorza”.

Warto podkreślić, że przed drużyną z Poznania arcyważny mecz w Lidze Konferencji. Już jutro Lech zmierzy się z Austrią Wiedeń i to wręcz kluczowe starcie w kontekście walki o fazę pucharową wymienionych rozgrywek.

– Nie chodzi tylko o to, żeby dawać 100 procent w ofensywie. Chodzi o to, żeby pokazywać to w każdym aspekcie, całościowo. W pierwszej połowie mieliśmy dużą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Posiadanie piłki było po naszej stronie. Niewiele jednak z tego wynikało. Nie potrafiliśmy w kluczowych momentach przesunąć gry odpowiednio do przodu. Wiedzieliśmy, że to będzie dla nas trudny mecz. Szykowaliśmy się na to. Druga połowa była zdecydowanie bardziej otwarta. Swoje szanse mieliśmy my, miała je również Cracovia. Chciałbym, żeby kontrola przekładała się na więcej sytuacji w ofensywie. Tego trochę zabrakło – to raz jeszcze szkoleniowiec poznańskiego zespołu po ostatnim meczu ligowym. Trzeba przyznać, że Lech nie był w tym spotkaniu przekonujący.

Ekipie „Kolejorza” nie tylko brakowało wykończenia, szczególnie w pierwszej połowie spotkania. Brakowało przede wszystkim ostatniego podania. Ciężko było, jeżeli chodzi o stwarzane sytuacje, a przecież są w drużynie poznańskiej zawodnicy, którzy potrafią finalizować akcje ofensywne. Jednym z taki piłkarzy jest niewątpliwie Mikael Ishak. Tylko w tym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, Szwed strzelił 12 goli. W Krakowie zespół Lecha nie wypracował jednak dla tego snajpera ani jednej w miarę korzystnej sytuacji bramkowej. To nie wróży dobrze przed starciem w Wiedniu. Wiadomo bowiem, że gracz ten uzależniony jest od tego, jak mocno kreatywni są jego koledzy z drużyny.

Warto podkreślić, że w nadchodzącym spotkaniu trener v będzie jeszcze dowodził swoim zespołem. W ekstraklasie już nie, bo w meczu z Cracovią Holender obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie i w starciu z Rakowem Częstochowa będzie pauzował. – Nie miałem do końca świadomości, że to się może skończyć tym, że nie będzie mnie na ławce w kolejnym spotkaniu. Tak naprawdę powiedziałem tylko do sędziego technicznego, że w tym momencie ma coś do powiedzenia, chociaż wcześniej przy sytuacji z Afonso Sousą, która miała miejsce tuż przed naszą ławką, nie odezwał się i nie podpowiedział sędziemu głównemu – w taki właśnie sposób tłumaczył się Van den Brom. Z jednej strony trochę to niefortunne, a z drugiej – dziwne. Winien, naszym zdaniem, trener Van den Brom kojarzyć, ile kartek, jak dotąd, obejrzał.




Na zdjęciu: John van den Brom nie będzie pauzował w Wiedniu. Taka kara spotka go w meczu ligowym, przeciwko Rakowowi Częstochowa.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus