Górniczy zjazd

Przed niewiele ponad tygodniem kapitalny mecz i zwycięstwo z Pogonią, a potem dwa fatalne spotkania…


Kibice i piłkarze górniczej jedenastki są ostatnio na prawdziwym rollercoasterze. Po serii słabszych gier przyszły dwa świetne i efektownie wygrane spotkania, najpierw z ówczesnym wiceliderem ekstraklasy Widzewem Łódź u siebie 3:0, a potem z Pogonią w Szczecinie 4:1.

Fatalny występy

O tym ostatnim spotkaniu rozpisywały się nie tylko media w Polsce, ale też za granicą. Kapitalnym golem z 63 metrów popisał się przecież w tej grze [Lukas Podolski]. Była nadzieja, że w końcówce pierwszej części sezonu Górnik mocno stanie na nogi i zgromadzi w lidze bezpieczny zapas punktów, a w Pucharze Polski awansuje do ćwierćfinału rozgrywek. Minęło kilka dni i nastroje w Zabrzu są bardziej niż minorowe. Najpierw we wtorek tydzień temu przytrafiła się wpadka w 1/8 Pucharu Polski z KKS 1925 Kalisz.

Drużyna prowadzona przez trenera Bartoscha Gaula zaczęła spotkanie z drugoligowcem fatalnie, żeby po niespełna godzinie gry przegrywać już dwoma bramkami. Ostatecznie w dramatycznych okolicznościach udało się wyrównać, ale w serii karnych kaliszanie okazali się lepsi i to oni sensacyjnie awansowali do czołowej ósemki pucharowych rozgrywek.

Potem przyszedł ligowy mecz z Miedzą w sobotę i… było jeszcze gorzej. Choć „górnicy” nawet nieźle zaczęli i mieli swoje sytuacje, to potem dwa ciosy beniaminka, który do meczu w Zabrzu w wyjazdowych grach na koncie miał jeden remis i sześć porażek, załatwiły sprawę. To był fatalny, jeden z najgorszych meczów Górnika w ostatnim czasie i to zaledwie tydzień po koncertowym występie z „portowcami” w Szczecinie…

Potrzebują czasu

Najgorsze jest to, że sami zawodnicy pytani przez nas nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, co stało się przez kilka dni i dlaczego mecze z drugoligowym KKS i zamykającą tabelę ekstraklasy Miedzią wyglądały, jak wyglądały. – Ten mecz z Miedzą to katastrofa. Bez akcji, bez pressingu. Nie wiem co powiedzieć. Na początku były jakieś okazje, ale potem to już tylko nasze błędy. Brak koncentracji, złe stałe fragmenty w naszym wykonaniu. Graliśmy bez pomysłu – mówił po przegranym 0:3 meczu z Miedzą Erik Janża, kapitan zabrzańskiej jedenastki.

– Kiedy mecz się układa, łatwo mieć w sobie tę iskrę. Jak nie idzie, to za mało się pchamy do przodu na boisku. Tej iskry brakuje i trzeba to zawodnikom w twarz powiedzieć. W takim meczu, kiedy rywal nisko broni, trzeba indywidualnej jakości – dryblingu, dobrego strzału, dośrodkowania. My tracimy piłki, a rywale „jadą” z kontrą – komentował z kolei trener Gaul.

Przed zespołem z Zabrza jeszcze zaległy mecz z 2. kolejki z Lechią w Gdańsku w piątek wieczorem. Wielu zastanawia się, jakie oblicze w tym spotkaniu zaprezentują zabrzanie, czy będzie to obraz z wygranego starcia z Pogonią czy z ostatniego tygodnia, kiedy wyglądało to naprawdę kiepsko. Na koniec jeszcze warto przywołać słowa Lukasa Podolskiego, który po wygranym meczu w Szczecinie mówił. – Mamy nową drużynę, system, trenera. Potrzebujemy więc czasu. Ja nie należę do tych, którzy wariują po dwóch wygranych meczach. Nie mówię, że gramy o coś innego. Dalej jesteśmy na dalszych miejscach, walczymy, jest ciasno. Trzeba dalej grać swoje. Oczywiście jak będziemy dalej grali jak z Widzewem u siebie czy w Szczecinie to można iść do góry – mówił „Poldi”.


Na zdjęciu: W akcji Lukas Podolski (nr 10) i Erik Janża. W Zabrzu mają się nad czym zastanawiać.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus