Latynoski temperament

W połowie października Radomiak przerwał passę trzech kolejnych porażek, pokonując Śląska Wrocław po dwóch golach w doliczonym czasie gry. Ciekawszym zjawiskiem związanym z tamtym meczem było jednak to, że wrocławianie… kończyli w ósemkę. Okazuje się, że Radomiakowi bardzo spodobały się spotkania z ponadprzeciętną liczbą czerwonych kartek, bo w minionej kolejce sami zapracowali na dwa takie napomnienia. Czy słusznie?


Problemem radomskiej ekipy okazał się… temperament. Jak wiadomo, zespół z północnej części Małopolski (nie mylić z województwem małopolskim) ma w swojej kadrze mnóstwo graczy o latynoskich korzeniach. Z tego powodu to właśnie ich „charakterek” przyniósł Radomiakowi najwięcej kartkowych niekorzyści. Paradoksalnie jednak wszystko zaczęło się od zwyczajnego faulu. Mateusz Cichocki szarpał w polu karnym próbującego dojść do podania Lukę Zahovicia, napastnika Pogoni, za co sędzia Damian Kos podyktował w pełni słuszną „jedenastkę”. Radomski obrońca z kolei w pełni słusznie zobaczył „żółtko”, a jako że było to jego drugie napomnienie – opuścił boisko. Ani pierwszy, ani drugi faul nie zostawiał w tej kwestii żadnych wątpliwości, ale nie zgadzał się z tym Raphael Rossi – kapitan Radomiaka.

32-letni obrońca bardzo ekspresyjnie wyrażał swoje niezadowolenie z decyzji sędziego. Wiadomo, że kapitan może więcej, ale najwyraźniej Brazylijczyk zwrócił się do arbitra takimi słowami, że przekroczył pewną granicę – bo zobaczył żółtą kartkę. Rossiego zabolało to w samej końcówce, kiedy po zdecydowanym faulu na jednym z graczy Pogoni obejrzał „żółtko” po raz drugi. Defensor ponownie miał na tę sprawę inny punkt widzenia, ale ponownie nie miał racji – więc wyleciał z boiska.

Tym samym Radomiak powiększył kolekcję swoich czerwonych kartek z jednej do trzech i nikt – Rossi też – nie ma prawa mieć o to żadnych pretensji. Trener Mariusz Lewandowski powinien jednak zastanowić się, czy aby niektórzy jego piłkarze nie powinni wziąć przed spotkaniem czegoś na uspokojenie. Za dyskusje żółte kartoniki obejrzeli bowiem także Roberto Alves i Luis Machado, a jako że są to gracze lubiący wyrazić na boisku swoje zdanie, różnie to potem mogło się jeszcze skończyć…


Fot. Adam Starszynski / PressFocus