Babskim okiem. Rozum i siła

To jest chyba naprawdę to! Tak właśnie sobie pomyślałam, kiedy tylko usłyszałam o szachoboksie. Co to takiego? Otóż połączenie walki bokserskiej z grą w szachy.


A w tej sportowej specjalności – bo jest to dziś dyscyplina sportowa – wykazać się trzeba i rozumem, siłą i sprytem, refleksem… W skrócie powiedzieć można, że to siła rozumu, a ta zdziałać może cuda. Szachowy boks u nas nie jest popularny, ale w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Indiach czy Rosji jak najbardziej.

Jego „wynalazcą” jest francuski twórca komiksów Enki Bilal, który na ten dość niezwykły koncept wpadł w roku 1992. Dodać tu koniecznie muszę, że w popularnym komiksie „Tytus, Romek i A’Tomek”, w księdze XIII, jego bohaterowie, odwiedzając wyspy nonsensów na jednej z nich zobaczyli, jak to ich mieszkańcy bardzo lubią oddawać się zajęciu bardzo podobnemu, bo grają w szachy podzieleni na… kategorie wagowe.

No i nasz słynny bard, Wojciech Młynarski, w swej „Balladzie o szachiście”, śpiewał: „Na protesty me nieczuły, rzekł kiedyś zmieniamy gry reguły, bo nie wytrzymują one życia prób, od tej pory nie ma skuchy – na twój ruch – trzy moje ruchy i za każdy zbity pionek bierzesz w dziób!”.

No nic dodać, nic ująć. Prawdziwy regulamin szachoboksu w pigułce. Dla tych bardziej zainteresowanych owym zagadnieniem, bo to nigdy przecież nie wiadomo, co się komu może w życiu przydać, chciałabym nieco przybliżyć zasady owego sportu. Tak więc wszystko to trwa 11 rund. 6 z nich to gra w szachy, 5 to walka na pięści. Rundy nieparzyste to pojedynki na szachownicy, parzyste to krzyżowanie rękawic.

Runda szachowa trwa 4, a bokserska 3 minuty. Między nimi niezwykle ważne dla tego widowiska przerwy, kiedy zawodnicy zakładają lub też zdejmują rękawice. Każdy pojedynek zakończyć się zaś może „zamatowaniem” lub znokautowaniem rywala. Szachoboks to nie tylko znakomite opanowanie królewskiej gry i umiejętność zadawania ciosów, ale także – a może przede wszystkim – szybkie przestawianie się ze sportu kontaktowego, na taki, który stawia przede wszystkim na myślenie.

I jak tak przyglądam się bliżej owemu szachoboksowi, to widzę, że jest to właśnie to. To sport jak ulał dla nas. Dla ludzi, którym na co dzień potrzebna są rozum i siła – bo jedno i drugie w wysokiej cenie.


Na zdjęciu: Pojedynek w ringu, a potem na szachownicy, czyli… szachoboks.

Fot. PressFocus