Babskim okiem. Sami oddali

I oczywiście, na co wydaje. Ostatnio wywęszyła, że słynny Diego Maradona wściekł się na swoją córkę Gianinnę, bo ta w rozmowie z dziennikarzami stwierdziła, że boi się o ojca, gdyż ten jest poważnie chory. Wkurzony tym legendarny Argentyńczyk oświadczył zaraz, że nie bardzo wie, co jego córka miała na myśli, ale on nie umiera. Wie tylko, że im się jest starszym, to ludzie bardziej martwią się o to, co po sobie zostawi, niż o to, jak się czuje. No i dodał jeszcze, że wszystko, co ma, rozda przed śmiercią…

No może rzeczywiście lepiej nic nie mieć? Piłkarz Olympique Lyon, Bertrand Traore, padł właśnie ofiarą złodziei, którzy włamali się do jego domu wtedy, gdy on był na boisku, rozgrywając mecz Ligi Mistrzów z Benficą Lizbona. Według strony internetowej Lyon Mag włamywacze wynieśli sporo gotówki i luksusowe zegarki, a straty oszacowane zostały na 300 tysięcy euro.

Jednak pytanie: lepiej mieć czy nie, jest oczywiście czysto retoryczne. Ze Szwecji właśnie dochodzą wieści, że tamtejsza federacja narciarska znacznie podwyższyła stałe wynagrodzenia oraz premie dla zawodników. Są aż o 70 procent wyższe niż w ubiegłym sezonie, bo teraz premiowane będą nie tylko zwycięstwa, ale i miejsca na podium. Najlepszy tamtejszy biegacz, Calle Halfvarsson, stwierdził zaraz, że taki system jest na pewno bardziej motywujący. Nie wszyscy jednak są tym faktem zachwyceni, bo podwyżki uzyskane zostały dzięki temu, że sponsorem biegaczy został tamtejszy totalizator sportowy Svenska Spel. Trzykrotna mistrzyni olimpijska Charlotte Kalla – liderka rankingu najpopularniejszych szwedzkich sportowców – oświadczyła w związku z tym, że nie popiera hazardu i gier pieniężnych, i na pewno nie będzie główną twarzą tej firmy. – Takie gry prowadzą do uzależnień – stwierdziła i dodała, że jako członkini reprezentacji będzie nosić logo sponsora, ale nie będzie go już prezentować podczas specjalnych sesji ani kampanii reklamowych.

Pecunia jednak non olet, a za wyniki i medale należy się godne wynagrodzenie. Co innego jednak brać pieniądze za rekordy i sukcesy, a co innego, kiedy ich nie ma i kiedy się przegrywa. Jednak po raz pierwszy chyba w historii ktoś z własnej woli oddał forsę, która – jak sam stwierdził – po prostu mu się nie należała. Tak zachowali się piłkarze FC Southampton, którzy na własnym stadionie przegrali z Leicester City 0:9. To była najwyższa ligowa porażka w 134-letniej historii klubu. W ramach pokuty piłkarze postanowili przeznaczyć pieniądze na cel charytatywny.

Wprawdzie tylko jedną dniówkę, ale zawsze. Grający w tym klubie Polak,Jan Bednarek, oddał na ten cel około 13 tysięcy złotych, bo – jak się okazuje – tyle właśnie jego dniówka wynosi.

Na zdjęciu: Piłkarze FC Southampton przegrali, więc postanowili przeznaczyć swoją dniówkę na cel charytatywny. Dla Jana Bednarka była to równowartość 13 tysięcy złotych.