Badia: Nie zasłużyłem na to wszystko

Mecz Piasta z Rakowem był z jednej strony inauguracją nowego sezonu, ale z drugiej początkiem nowego rozdziału drużyny z Okrzei, a także Gerarda Badii, który po ponad siedmiu latach nie będzie grał w Gliwicach.


Badia był gościem honorowym przy Okrzei, wszystkie wydarzenia związane z meczem były poświęcone jego pożegnaniu. Po meczu z Rakowem Katalończyk znalazł czas by odnieść się do tego wszystkiego, co wydarzyło się niedawno w jego życiu. Oto przemyślenia legendy Piasta, którą bez wątpienia będzie lub już jest Gerard.

O meczu z Piasta z Rakowem

Rzut karny był ważnym momentem. Trafienie z 11 metrów nie jest takie proste, jak się wydaje. To loteria. Dlaczego strzelał Patryk Lipski, który pojawił się na boisku w drugiej połowie? To zapewne decyzja trenera. Myślę, że gdybyśmy zdobyli bramkę na 3:1, to byśmy wygrali. Raków to jednak bardzo dobry zespól. Nigdy nie lubiłem grać przeciwko nim, bo musiałem dużo biegać. Początek sezonu jest bardzo ważny, wiem to z doświadczenia. Koniecznie trzeba punktować. Teraz się nie udało, ale w następnym meczach drużyna musi wygrywać.

O oglądaniu meczu z tzw. młyna

Pierwszy raz tam byłem i pierwszy raz prowadziłem doping. Nie jest to łatwe. Przez pewien okres nie wiedziałem kompletnie co się dzieje na boisku. Kibice mnie zaprosili w to miejsce, a ja po prostu chciałem im w ten sposób podziękować, bo zawsze miałem wsparcie z trybun. Często skandowali moje imię i nazwisko, co było niezwykle miłe.

O pożegnaniu z Piastem

To były dni pełne emocji. Będąc w Hiszpanii myślałem, że łatwiej mi przyjdzie to znieść, że już trochę czasu minęło. Ale gdy przyleciałem tutaj i chodziłem po mieście, po stadionie… emocje wzięły górę. W sobotę poszedłem na spacer po centrum miasta i co chwilę ktoś mnie zatrzymywał, dziękował, życzył powodzenia. Wiedziałem, że klub chce mnie pożegnać, ale nie znałem konkretów. Szczerze, to brakuje mi słów. Uważam, że nie zasłużyłem na tyle miłości i tyle dobrych rzeczy. Moja rodzina i ja czujemy się w Gliwicach jak w domu. Wciąż zastanawiam się dlaczego wszyscy są dla mnie tak mili, ja tylko grałem w piłkę.

O grze w Hiszpanii

Podpisałem umowę z klubem z piątej ligi, niedaleko domu. To nie jest tak, że będę to robił dla rozrywki. Będę dawał z siebie 100% i nie ma znaczenia która to liga. Dopóki jestem zdrowy będę profesjonalistą. Treningi mamy raz dziennie i to w dodatku o godzinie 19.30. Mam więc dużo czasu każdego dnia, ale… nie będę leżał do góry brzuchem. Na pewno mam więcej czasu dla dzieci. Będę przyuczał się też do pracy w rodzinnej firmie, która świadczy usługi wulkanizatorskie. Ja o oponach wiem tyle, że są okrągłe. Nie jestem milionerem, owszem w Piaście zarabiałem bardzo dobrze, ale nie mogę teraz żyć już tylko z oszczędności. Myślę o przyszłości, nie boję się innej pracy.



O współpracy z Piastem

Każdy z klubu ma mój numer. Ja zawsze chętnie pomogę. Gdy trzeba będzie zobaczyć jakiegoś piłkarza w Hiszpanii, czy też z nim porozmawiać, to zrobię wszystko, co trzeba będzie. Wiem jak to jest i rozmowa o klubie, lidze, mieście z byłym piłkarzem może bardzo pomóc.

O dziennikarzach

Jestem Wam wdzięczny za to, że zawsze ocenialiście mnie sprawiedliwie. Gdy grałem dobrze chwaliliście, gdy grałem źle – krytykowaliście, ale zawsze było to fair wobec mnie. Nie spotkałem się ze złym nastawieniem, złymi intencjami.


Na zdęciu: Piast zawsze będzie w moim sercu – mówi Gerard Badia.

Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus