Bednarek? Ocena pozytywna!

Krzysztof BROMMER: Remis 2:2 z Chile wśród kibiców wywołał mieszane uczucia. Jedno uważają, że nie jest źle, inni że tak, bo to była tak naprawdę druga drużyna Chile. Wynik, wynikiem, ale czy samą grę ocenia pan pozytywnie?
Tomasz RZĄSA: – Gra, zwłaszcza w pierwszej połowie, mogła się podobać. Zwłaszcza dużo dobrego robił Grzegorz Krychowiak i właśnie to jego idealne, długie podanie rozpoczęło akcję bramkową na 2:0. To była podręcznikowa akcja. Podobał mi się spokój Kamila Grosickiego i głód czy chęć zdobycia bramki przez Piotra Zielińskiego, który przebiegł kilkadziesiąt metrów, by tak to właśnie zakończyć.

Zwłaszcza kontaktowy gol Chile na 1:2 zmartwił wielu, bo przy jego stracie „zaangażowanych” było kilku defensorów. Na portalach społecznościowych trwały nawet kłótnie i dyskusje, kto jest najbardziej winny. Jak pan to widział?
Tomasz RZĄSA: – Po pierwsze, nasi obrońcy od początku do samego końca tej akcji, nie kwapili się, żeby szybko dojść do przeciwnika i go zablokować. Najpierw Łukasz Piszczek mógł trochę bardziej agresywnie się zachować w stosunku do chilijskiego skrzydłowego, był od niego za daleko. Przez to pozwolił na łatwe dośrodkowanie, a potem zawiodła tzw. kontrola zawodnika w polu karnym. Lepiej mogli zachować się obaj środkowi obrońcy, czyli Michał Pazdan i Jan Bednarek. Odległości między naszymi stoperami były zbyt wielkie i tego muszą się wystrzegać na mistrzostwach świata, bo rywale bezwzględnie takie coś wykorzystają. Dlatego rywale był na szóstym metrze zupełnie sam i mógł w pełni skoncentrować się na strzale.

Oczy wszystkich kibiców były zwrócone na Jana Bednarka. Trener Adam Nawałka mu zaufał i dał sygnał, że jest najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia Kamila Glika. Pana przekonał swoim występem w Poznaniu?
Tomasz RZĄSA: – Dla mnie Jan Bednarek zagrał bardzo poprawnie w meczu z Chile. W pojedynkach jeden na jeden wyglądał bardzo dobrze, był silny, nie ustępował rywalom. Zwróciłem uwagę także na to, że dobrze skracał pole gry. Mały zarzut może dotyczyć tego, że nie do końca rozumiał się jeszcze z partnerami z linii obrony, ale nadrabiał to agresywnością i walecznością. Zawsze doskakiwał do piłkarzy Chile i większość tych pojedynków wygrywał (16 na 17 według oficjalnych statystyk PZPN przyp. red.), niezależnie czy w powietrzu czy na ziemi, co także jest istotne. To młody chłopak, więc trzeba go ocenić pozytywnie.

Wracając do Kamila Glika, to czysto teoretycznie pytanie. Czy można było uniknąć takiego urazu?
Tomasz RZĄSA: – Trzeba na to popatrzeć ze perspektywy kadrowiczów. Myślę, że piłkarze byli tamtego feralnego dnia trochę rozluźnieni, po ciężkiej wykonanej pracy w Arłamowie i grze kontrolnej, która wyłoniła 23-osobową kadrę. Fizycznie i psychicznie potrzebowali relaksu. Ta gra w siatkonogę miała być bardziej zabawą i relaksem, a jak wiemy źle się to skończyło.

Wiemy, że Kamil walczy i robi wszystko, aby jednak pojechać do Rosji. Jeśli dziś jednak okaże się to niemożliwe, to…
Tomasz RZĄSA: – Trudno będzie nie odczuć brak Glika, bo był mentorem przede wszystkim dla młodszych zawodników w reprezentacji. Brak głównego defensora to oczywiście duży cios, ale mamy doświadczony zespół, który posiada umiejętności piłkarskie na odpowiednim poziomie. Wydaje mi się, że nie wpłynie to aż znacząco na rywalizację w grupie. Awans do kolejnej fazy, nasz plan minimum, wydaje się nadal być w zasięgu drużyna trenera Adama Nawałki.