Bezbramkowa premiera wiosny przy Bukowej

GKS Katowice podzielił się punktami z Chrobrym Głogów. Emocji było jak na lekarstwo.


Pierwszy po ponad 3,5-miesięcznej przerwie mecz GieKSy przy Bukowej okazał się wyjątkowo marnym widowiskiem. Jak na lekarstwo było ciekawych sytuacji, emocjonujących momentów, wygrywanych pojedynków, dynamiczniejszych akcji kończonych dośrodkowaniami, a płynność gry demolowali zwijający się z bólu z ponadprzeciętną częstotliwością kolejni zawodnicy. Żadna ze stron nie chciała podjąć ryzyka, w poczynaniach jednych i drugich nie było arytmii, a jednocześnie cechowała je na tyle duża odpowiedzialność i pragmatyzm, że nie sposób było doczekać się prostych strat czy fauli, sprokurowania jakiegoś stałego fragmentu w niebezpiecznym sektorze boiska, by choć trochę podwyższyć temperaturę spotkania. Gdyby nie był to mecz piłkarski, a partia szachów, pewnie końcowy gwizdek rozbrzmiałby znacznie szybciej, bo strony pokojowo zgodziłyby się na remis.

Chrobry skończył co prawda 9 dni temu domową serię, ale mimo pierwszego tegorocznego wyjazdu kontynuuje inną – tę bez straty gola, bo Rafał Leszczyński pozostaje niepokonany od 24 listopada. To już łącznie 585 minut, a uwzględniwszy doliczany czas, pewnie pękło już okrągłe 600. Głogowski golkiper w Katowicach specjalnie nie musiał się wykazać. Był w I połowie obrazek, gdy jego koledzy z pola bronili w jednej linii szóstką (!), choć kilka celnych strzałów na jego bramkę oddanych zostało. Leszczyński ustawiał się jednak na tyle umiejętnie, że de facto każde z nich wyglądało, jakby szło w sam środek. Najszybciej serce zabić miało mu prawo w 34 minucie, gdy po jednym z pomysłowo rozegranych rzutów wolnych – bo trzeba oddać katowiczanom, że przy stałych fragmentach próbowali być pomysłowi – uderzył Rafał Figiel. Do dobitki pazernie doskoczyło trzech graczy GieKSy, lecz bramkarz Chrobrego zachował czujność. Odnotujmy, że na stan głogowskiej defensywy negatywnie nie wpłynął nawet fakt, że prawy obrońca Michał Ilków-Gołąb szybko doznał urazu i mimo podjęcia walki przezwyciężenia go nie wytrwał na murawie nawet kwadransa.

Tytułem „piłkarza meczu” nagrodzimy nie Leszczyńskiego, a jego vis a vis. Dawid Kudła miał odrobinę więcej pracy, uderzenia w kierunku bramki GKS-u były nieco bardziej precyzyjne niż te po przeciwnej stronie boiska. Kudła umiejętnie skrócił kąt, gdy po rzucie rożnym całkiem sporo miejsca Michał Rzuchowski. Dobrze pilnował też krótkiego rogu przy próbach Dominika Piły i Mateusza Bochnaka. Tego ostatniego zatrzymał w 88 minucie w sposób efektowny, gdy usiłował zwieńczyć centrę Dominika Dziąbka, który wniósł trochę ożywczego wiatru na skrzydło.

Graczy z pola wyróżniać trudno. Na trybunach zasiedli trenerzy Górnika Zabrze, Jan Urban i jego asystent Marcin Prasoł. Jeśli mieli grono konkretnych zawodników do sprawdzenia, to zapewne był w nim też Patryk Szwedzik. Młodzieżowiec GieKSy wzbudza zainteresowanie ekstraklasowych klubów, ale tego wieczoru nie pokazał tego, czym błysnąć potrafi, czyli przebojowości, szybkości, umiejętności wygrywania 1 vs. 1.

Zresztą, recenzją mocy największych katowickich armat niech będzie to, że w ostatnich 20 minutach GKS nie miał już w składzie ani Adriana Błąda, ani Rafała Figiela, ani Filipa Szymczaka, a w końcówce trener Rafał Górak podziękował też Szwedzikowi. Zmiennicy nic nie wskórali. Marko Roginić, który w poprzedniej kolejce asystował Błądowi przy „złotym” golu w Sosnowcu, tym razem wsławił się tylko tym, że tuż po wejściu na murawę pokiereszował nieco Mavroudisa Bougaidisa, czyli dawnego znajomego z bielskich czasów. GieKSa miała szansę zredukować stratę względem strefy barażowej do pobudzających wyobraźnię rozmiarów. Ciułanie punkcików wystarczy do bezpiecznego utrzymania. „Aż”, nie „tylko” – pamiętając, że jesienne 0:4 z Chrobrym zapoczątkowało serię usadawiającą katowiczan na samym dnie strefy spadkowej, od której do dziś z mozołem uciekają. A mozolnie nie zawsze znaczy ładnie.

GKS Katowice – Chrobry Głogów 0:0

GKS: Kudła – Janiszewski, Jędrych, Sadowski – Woźniak, Repka (70. Urynowicz), Figiel (70. Stromecki), Rogala – Szwedzik (87. Karbownik), Błąd (66. Wojciechowski) – Szymczak (65. Roginić). Trener Rafał GÓRAK.

CHROBRY: Leszczyński –     Ilków-Gołąb (12. Tupaj), Praznovsky, Bougaidis, Ziemann – Rzuchowski, Kolenc (76. Mandrysz) – Bochnak, Machaj (76. Dziąbek), Piła – Lebedyński. Trener Ivan DJURDJEVIĆ.

Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów 1850. Żółte kartki: Rogala, Szymczak, Woźniak – Kolenc.
Piłkarz meczu – Dawid KUDŁA.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus