Biało-czerwoni pozostają w grze

Poza zawodnikami Lecha czwartkowe spotkania europejskich pucharów interesują jeszcze 12 Polaków. Dzisiaj jednak na boiskach będzie można zobaczyć… tylko trzech z nich.


Jeśli chodzi o poznaniaków, raczej nikt nie spodziewa się, że dotrą oni do dalszych etapów Ligi Konferencji. Nie oznacza to jednak, że żaden polski zawodnik nie będzie cieszył się ze zwycięstwa w europejskich pucharach, bo akurat kilku graczy znad Wisły reprezentuje kluby, które mają wielkie szanse na zdobycie przede wszystkim Ligi Europy.

Ostrzeżenia przed „Lewym”

Barcelona, Juventus oraz Arsenal – te trzy zespoły można wymienić w gronie ścisłych faworytów do tryumfu w LE, dodając do nich jeszcze Sevillę czy Manchester United. Wspomnianą trójkę łączy to, że w ich szeregach występują Polacy i oczywiście nie są to nazwiska anonimowe. Oczy wszystkich będą zwrócone na pewno na Roberta Lewandowskiego i Barcelonę. Gdy napastnik grał w Bayernie Monachium, nie do pomyślenia byłoby, aby na wiosnę występował w rozgrywkach innych niż Liga Mistrzów. Obecnie jednak „Lewy” musi rywalizować w Lidze Europy, gdzie – co raczej nie będzie kontrowersyjną opinią – jest największą gwiazdą. Z dwojga złego, w jego okazałej gablocie z trofeami pucharu z tego turnieju jeszcze nie ma, więc to dobra okazja ku temu, aby poszerzyć swój zwycięski dorobek.

Polski gwiazdor wraz z kolegami z Barcelony stanie jednak przed bardzo trudnym zadaniem. W najciekawszej parze play offów do 1/8 finału Katalończycy zmierzą się bowiem z Manchesterem United, który prezentuje wysoką formę. Lewandowski jeszcze nigdy z „Czerwonymi Diabłami” się nie mierzył, ale pozostałe silne angielskie kluby nieraz przekonywały się o jego jakości. Przed Polakiem wszystkich na Wyspach ostrzegał Denis Irwin, który przez 12 lat reprezentował barwy United. – Stoperzy będą musieli mieć się na baczności. Muszą zachować czujność i być świadomymi jego ogromnych możliwości. W Barcelonie wciąż robi to, co potrafi najlepiej. Ma wielkie doświadczenie i jest piłkarzem, który niezależnie od wielu zawsze będzie strzelał gole. To duże zagrożenie – przestrzegał przed „Lewym” Irlandczyk.

Czekamy na Kiwiora

Znacznie łatwiej powinien mieć natomiast Juventus, w którego szeregach wystąpi tylko Wojciech Szczęsny. Arkadiusz Milik zmaga się bowiem z urazem i raczej wątpliwe, aby zdążył wykurować się chociaż na rewanż z Nantes – które w lidze francuskiej znajduje się obecnie w drugiej połowie tabeli. Istnieje natomiast prawdopodobieństwo, że Liga Europy będzie areną, gdzie swój debiut w Arsenalu zaliczy Jakub Kiwior.

„Kanonierzy” jesienią dawali w tych rozgrywkach pograć zmiennikom, więc to idealna szansa dla tyskiego obrońcy. Nie wiadomo jednak jeszcze, z kim Arsenal się zmierzy. Jako że wygrał swoją grupę LE, jemu przysługiwał awans od razu do 1/8 finału – więc nie musi grać w play offach, jak ekipy z drugich miejsc walczące ze „spadkowiczami” z Ligi Mistrzów (np. United – Barcelona). To samo tyczy się Feyenoordu i (kontuzjowanego) Sebastiana Szymańskiego. Na boisku w starciu z Salzburgiem w barwach Romy wybiec powinien z kolei Nicola Zalewski.

Żaden Polak nie wystąpi!

Czwartki stoją też rzecz jasna pod znakiem Ligi Konferencji, gdzie – prócz grupy Polaków z Lecha – również występują biało-czerwoni, a jest ich także sześciu. Dzisiaj jednak… nie zobaczymy żadnego z nich. Analogicznie jak w Lidze Europy, w pierwszej rundzie po etapie grupowym „odpoczywają” jeszcze zwycięzcy ów grup, w tym tureckie Sivasspor i Basaksehir, gdzie występują Karol Angielski oraz Patryk Szysz. Obaj Polacy w swoich klubach należą do grona zmienników, ale w LK akurat swoje szanse otrzymywali. Ten pierwszy grywał w pucharach więcej i zdobył tam nawet swojego jedynego do tej pory gola zagranicą, w meczu z FC Ballkani.

Nie ma co się z kolei nastawiać na polskich bramkarzy na trzecim szczeblu pucharowym. Po pierwsze, West Ham United i Nicea wygrały swoje grupy, więc w aktualnej fazie jeszcze nie występują. A po drugie – Łukasz Fabiański gra w Premier League, w pucharach siedzi na ławce; z kolei Marcin Bułka może i by wystąpił, ale jest kontuzjowany i nie wiadomo, czy będzie gotowy na 1/8 finału. W play offach są rozlosowane natomiast ekipy Gentu, gdzie od kilku tygodni występuje wypożyczony Kamil Piątkowski, a także Łudogorca Razgrad Jakuba Piotrowskiego. Problem jednak w tym, że pierwszy z nich leczy kontuzję, a drugi jest zawieszony z powodu nadmiaru żółtych kartek. Piotrowski jednak będzie gotowy na rewanż z Anderlechtem, a kiedy wróci Piątkowski i czy zdąży zagrać chociaż w drugim spotkaniu z dobrze znanym polskim klubom Karabachem Agdam – tego nie wiadomo.

Jak więc widać, więcej Polaków dzisiaj nie zagra, niż zagra i dla tych, którzy chcą śledzić poczynania biało-czerwonych w czwartkowych pucharach, pozostają tylko Lewandowski, Szczęsny oraz Zalewski.


POLACY W LIDZE EUROPY

  • Jakub KIWIOR Arsenal
  • Robert LEWANDOWSKI Barcelona
  • Arkadiusz MILIK Juventus
  • Wojciech SZCZĘSNY Juventus
  • Sebastian SZYMAŃSKI Feyenoord
  • Nicola ZALEWSKI Roma
  • POLACY W LIDZE KONFERENCJI
  • Karol ANGIELSKI Sivasspor
  • Marcin BUŁKA Nicea
  • Łukasz FABIAŃSKI West Ham
  • Kamil PIĄTKOWSKI Gent
  • Jakub PIOTROWSKI Łudogorec Razgrad
  • Patryk SZYSZ Basaksehir

Czy wiesz, że…

W przeszłości sześciu polskich piłkarzy sięgało po puchar „drugiej kategorii” – to znaczy Puchar Zdobywców Pucharów lub Puchar UEFA, przekształcony potem w Ligę Europy. Byli to: Zbigniew Boniek (PZP z Juventusem w 1984), Andrzej Buncol (PU z Leverkusen w 1988), Tomasz Rząsa i Euzebiusz Smolarek (obaj PU z Feyenoordem w 2002, choć w finale i półfinałach „Ebi” akurat nie wystąpił), Mariusz Lewandowski (PU z Szachtarem Donieck w 2009), Grzegorz Krychowiak (LE z Sevillą w 2015 i 2016). Z kolei w zeszłym roku, w pierwszej edycji turnieju „trzeciej kategorii”, tj. w Lidze Konferencji, razem z Romą tryumf święcił Nicola Zalewski.


Na zdjęciu: Robert Lewandowski stanie dziś przed szansą, aby otworzyć swój dorobek strzelecki przeciwko Manchesterowi United.

Fot. pressinphoto/SIPA USA/PressFocus