Widzew Łódź. Wszyscy muszą od siebie odpocząć

W pięciu następnych meczach łodzianie zdobyli tylko 3 punkty i zimę spędzą na 2. miejscu, za plecami Radomiaka. – Co się stało? – zastanawiają się kibice. Pierwsza odpowiedź, może trochę złośliwa: jesień była za długa. Po 17 kolejkach, a więc na półmetku rozgrywek Widzew Łódź wyprzedzał Radomiaka o 4 punkty, a przewaga nad 4. zespołem wynosiła 8 punktów. W listopadzie Widzew stracił prowadzenie w tabeli, ale nad 4. GKS-em Bełchatów ma nadal bezpieczne 5 punktów przewagi i mecz zaległy z Olimpią Elbląg w zapasie.

Kiepski listopad

– Nie trzeba lepszego alibi, by dostać rozgrzeszenie – przypomniał trener Radosław Mroczkowski w wywiadzie dla widzewiak.com. Planem na ten sezon było miejsce w czołówce z niewielką stratą do lidera. A więc, nic się stało? Listopadowa plucha zaczęła się porażką 2:3 z Olimpią w Grudziądzu, poniesioną w rzadko spotykanych okolicznościach: do 89 minuty Widzew prowadził 2:0. Potem przyszło zamieszanie z odwołanym meczem w Elblągu, za który Widzew bezskutecznie domagał się walkowera, porażka (0:1) w Pruszkowie i skromne remisy z Rozwojem Katowice (1:1) i Stalą Stalowa Wola (0:0), szczęśliwe dla łodzian. – Sezon był długi, przygotowania za krótkie – tłumaczono. No i oczekiwania zbyt wielkie – dodajmy. Bywały mecze, w których wszyscy zastanawiali się, ile goli strzeli Widzew, a kończyły się one remisami.

Potrzeba wzmocnień

Wydaje się, że ławka w zespole beniaminka była za krótka. Dokonane w ostatniej chwili transfery Tomasza Wełny, Przemysława Banaszaka, Filipa Mihaljevicia i Niki Kwantalianiego nie dodały drużynie jakości. Ton grze nadawali ci, którzy grali jeszcze w III lidze. Najskuteczniejszy jesienią był więc Mateusz Michalski, który zdobył 7 goli i przy 7 asystował, podczas gdy Robert Demjan popisywał się głównie w grających w klasie okręgowej rezerwach. Reprezentant Litwy Simonas Paulius doznał kontuzji i szybko wypadł z gry. Pozytywną postacią okazał się natomiast Konrad Gutowski, który zagrał nawet w reprezentacji młodzieżowej. Zimą trzeba będzie szukać wzmocnień.

Niefortunne kliknięcie

Nie tylko na boisku coś zaczęło się pod koniec jesieni psuć. Michał Przybylski, sprowadzony wiosną z Wysp Owczych, latem wrócił do domu i grał tam jako piłkarz… wypożyczony z Widzewa. Zimą miał być ponownie sprawdzony i oceniony. Tak się przynajmniej wszystkim wydawało, w tym trenerowi Mroczkowskiemu.

Gdy spotkali się ostatnio, szkoleniowiec dowiedział się od Przybylskiego, że ten nie jest już zawodnikiem Widzewa i przyjechał tylko załatwić ostatnie formalności. Okazało się, że ktoś w klubie… pomylił jakieś formularze i na stronie internetowej kliknął nie tam, gdzie trzeba i zamiast wypożyczenia dokonano bezgotówkowego transferu definitywnego! Przybylski grał w B36 Torshavn, a był nadal na liście płac Widzewa i oczywiście odszedł za darmo.

Pajączek za Klementowskiego?

Nie najlepiej musi się dziać w klubie, skoro ostatnio do dymisji podał się prezes zarządu spółki Przemysław Klementowski i kilka innych osób ze ścisłego kierownictwa. Klementowski ma pełnić swoją funkcję do 31 grudnia, nazwisko jego następcy powinniśmy poznać wkrótce.

Z jednej strony to dobrze, że klubem rządzą ludzie związani z nim uczuciowo od wielu lat, ale z drugiej potrzebny jest sprawny menedżer, który będzie umiał fachowo poprowadzić klub ze sporym przecież budżetem i jeszcze większymi aspiracjami, rozrastający się organizacyjnie i marketingowo. Był pomysł, by ogłosić konkurs na obsadę tej funkcji. Mówi się, że jedną z kandydatek na to stanowisko jest Martyna Pajączek, która przez 7 lat szefowała Miedzi Legnica (zrezygnowała po awansie drużyny do ekstraklasy), a obecnie zasiada w zarządzie PZPN i jest prezesem Stowarzyszenia Pierwsza Liga Piłkarska. Pierwsze rozmowy podobno już się odbyły.

Pomnik odsłonięty

Prezes Ludwik Sobolewski pewnie w grobie się przewraca. On przecież ogarniał wszystko i nie potrzebował sztabu pracowników. Przed meczem ze Stalą Stalowa Wola odsłonięto jego pomnik. Że o niego chodzi, wiadomo tylko z cytatu „Dla mnie Widzew to cały świat” na obelisku. Na więcej nie pozwolił IPN, bo kilka powojennych lat służby wojskowej okazało się ważniejsze niż późniejsze dokonania. Nie ma więc na pomniku jego nazwiska ani podobizny, są tylko klubowe emblematy i wspomniany napis.

Jesień w Widzewie była pełna emocji, przechodzących w euforię i wielkich oczekiwań. Przerwa zimowa przyszła w samą porę. Wszyscy będą mogli porządnie od siebie odpocząć, bo początek zajęć wyznaczono dopiero na 14 stycznia.

Wojciech Filipiak

 

Na zdjęciu: Piłkarze Widzewa z pewnością odetchnęli, że w tym roku o punkty już walczyć nie będą.

Uwaga, Czytelnicy!

Z powodu trudności organizacyjnych jednego z dystrybutorów prasy dziennik „Sport” nie we wszystkich dotychczasowych punktach sprzedaży będzie dostępny. Za kłopoty – mamy nadzieję, że przejściowe – naszych Czytelników przepraszamy.

Gdzie można kupić „Sport”?

„Sport” w niezmienionym nakładzie będzie dostępny w dobrze rozwiniętej sieci sprzedaży Kolportera i Garmondu, w salonikach prasowych, między innymi na dworcach i stacjach benzynowych, w dużych centrach handlowych i sklepach.