Bogdan Kłys: Na niektórych zawodników nie będzie nas stać

Rozmowa z Bogdanem Kłysem, prezesem Podbeskidzia Bielsko-Biała.


Czy Robert Kasperczyk pozostanie na stanowisku trenera Podbeskidzia na kolejny sezon?

Bogdan KŁYS: – Wybór Roberta Kasperczyka na stanowisko trenera Podbeskidzie nie był oczywisty i nie był jednoznaczny. Podjął się jednak wymieniony szkoleniowiec misji ratowania naszego klubu przed spadkiem z ekstraklasy. Miał bardzo ciężkie zadanie. Niestety misja ratunkowa się nie powiodła. Szkoleniowiec miał skonstruowany kontrakt zadaniowo. W momencie, gdyby zespół utrzymał się w lidze, to umowa przedłużyłaby się automatycznie na następny sezon.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus

Zadanie nie zostało jednak zrealizowane i kontrakt, który wygaśnie 30 czerwca nie zostanie przedłużony na I ligę. Bardzo dziękuję trenerowi, że podjął się tego zadania. Że próbował Podbeskidzie uratować. Niestety się nie udało, bardzo tego żałuję. Podbeskidzie spadło z ekstraklasy i za to kibiców bardzo przepraszam.

Powiedział pan w jednym z wcześniejszych wywiadów, że spadek, to pańska osobista porażka. Czy w związku z tym poda się pan do dymisji?

Bogdan KŁYS: – Zawsze jestem do dyspozycji rady nadzorczej, która reprezentuje właścicieli. Nie ma kontraktu, który opiewa na określony czas. Mam kontrakt menedżerski i w każdej chwili, również po spadku z ekstraklasy, rada nadzorcza może podjąć decyzję o jego rozwiązaniu. Zaraz po spadku rada nadzorcza się spotkała i wyznaczyła mi cel. 1 czerwca spotyka się znowu i na jej posiedzeniu mam przedstawić wizję tego, jak ma wyglądać nasz klub w I lidze. Jak to wszystko będzie budowane, jaka będzie drużyna i jakie cele będziemy mieć na kolejne dwa sezony. Przedstawię to wszystko 1 czerwca i rada oceni, czy współpracujemy dalej, czy też będzie to robił ktoś inny.

Uchylę rąbka tajemnicy. Pewne rzeczy mam już przemyślane i pewne rzeczy chciałbym wdrożyć, biorąc pod uwagę 2,5-letnie doświadczenie z pracy w Podbeskidziu.

Czy Jan Nezmar, który był doradcą zarządu na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy, nadal będzie pełnił taką rolę w Podbeskidziu?

Bogdan KŁYS: – Gdy zaczynałem pracę w Podbeskidziu, to stwierdziłem, że dyrektor sportowy nie jest nam potrzebny. Taką funkcję przejął pierwszy trener i właśnie w taki sposób funkcjonował dział sportowy. Najpierw w I lidze, a następnie w ekstraklasie. Dziś mam jednak inne doświadczenie i chcę podkreślić, że chciałbym trochę inaczej zbudować Podbeskidzie. Najpierw chciałbym powołać dyrektora sportowego, który za pion sportowy będzie odpowiadał. Za trenerów, a także będzie odpowiadał za negocjowanie kontraktów z piłkarzami.

Nazwisko dyrektora sportowego Podbeskidzia powinniśmy poznać do końca tego, albo zaraz na początku przyszłego tygodnia. Taka decyzja będzie pierwszym elementem. Dyrektor sportowy wybierze sobie następnie współpracowników, jeżeli chodzi o pierwszego trenera i sztab szkoleniowy. To właśnie dyrektor będzie decydował o zatrudnieniu wszystkich ludzi w pionie sportowym. Jan Nezmar jest jedną z opcji na takie stanowisko, ale przyznaję, że jest to trudna opcja. Bardzo trudno będzie go przekonać do tego, by został z nami w I lidze.

Wiosną do Podbeskidzia trafili m.in. Marco Tulio czy Peter Wilson. Czy w pańskiej opinii to były udane transfery?

Bogdan KŁYS: – Proszę pamiętać, że misję ratowania Podbeskidzia przed spadkiem z ekstraklasy podjęliśmy zimą. Jest to sytuacja o tyle trudna, że wszyscy wartościowi piłkarze mają kontrakty. Budżet mamy ograniczony i staraliśmy się pozyskiwać piłkarzy, którzy przyszliby do nas, jako wolni zawodnicy. Tak było z każdym zawodnikiem, którzy przychodził do nas zimą. Łącznie z Rafałem Janickim i Michalem Peskoviciem.

Czy wymienione w pytaniu transfery były nieudane? Chciałbym przypomnieć, że niemal na początku swej bytności w Podbeskidziu rozstałem się z Valerijsem Szabalą, królem strzelców I ligi. W jego miejsce sprowadziliśmy Marko Roginicia, który na początku swej obecności u nas nie strzelał bramek. Dostawał jednak szanse regularnie i „zaskoczył”. Gdyby Tulio czy Wilson dostawali szanse, to też by „zaskoczyli”.

Nie mieliśmy jednak na to czasu. Marco Tulio przyszedł do nas za pensję… drugoligową. Wiedzieliśmy, że może nam pomóc w 2-3 meczach. Każdy piłkarz, który nie gra regularnie, potrzebuje tego ogrania. Nie chcę jednoznacznie mówić, czy to były transfery dobre, czy też złe. Oczywiście z perspektywy czasu i w związku z tym, że Podbeskidzie spadło, nie były to ruchy dobre.

Czy można już zdradzić, którzy zawodnicy odejdą z Podbeskidzia, a którzy zostaną?

Bogdan KŁYS: – Kontrakty większości zawodników się kończą. Ważne umowy z Podbeskidziem mają: Marko Roginić, Martin Polaczek, Mateusz Marzec, Konrad Gurtowski, Kacper Gach, Dominik Frelek, Maksymilian Sitek, Kamil Biliński, Konrad Sieracki i Filip Laskowski. Dyrektor sportowy i nowy trener podejmą rozmowy, jeżeli chodzi o następnych piłkarzy. I to oni będą ustalać ich przydatność do zespołu. Wiemy, że na niektórych zawodników nie będzie nas stać. Pensje w ekstraklasie są przynajmniej o 50 procent wyższe niż w I lidze.

Powiem tak. Oficjalnej oferty za Marko Roginicia nie ma. Słyszałem tylko, że zainteresowana nim jest Pogoń Szczecin.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus