Brak stabilizacji

Włodzimierz SOWIŃSKI: Pańska obecność w wyjściowym składzie to spore zaskoczenie. Ile razy w tym sezonie miał pan taką okazję?

Rafał SOBAŃSKI: – Rzeczywiście, niewiele było takich sytuacji. To było moje piąte lub szóste wyjście w podstawowej szóstce. Ono, przynajmniej po części, było wymuszone. Kłopoty z ręką ma „Quiro” (Gonzalo Quiroga – przyp.red.) i musi ją wyleczyć. Przed nami jeszcze jeden mecz w sezonie i potem dwa o miejsca. „Quiro” ponadto musi myśleć również o dalszej części sezonu – reprezentacyjnej, bo na pewno znajdzie się w kadrze Argentyny.

Trudno do pana mieć pretensje za przegrany mecz…

Rafał SOBAŃSKI: – Mogę mecz zapisać po stronie plusów, acz popełniłem kilka prostych błędów, które mnie zirytowały, bo powinienem się ich wystrzegać. Jestem wobec siebie wymagający i mogło być jeszcze lepiej. Trudno być zadowolonym z takiego meczu, gdy się prowadzi 2:0, a przegrywa po tie-breaku.

Jakie są, pańskim zdaniem, przyczyny porażki?

Rafał SOBAŃSKI: – Z naszej strony brak stabilizacji w grze, choć – oczywiście – nad tym pracujemy. Popełniamy niewymuszony błąd, potem są kolejne dwa i wszystko wymyka się spod kontroli. I tym właśnie się różnimy od naszych rywali. Ponadto trener Santilli dokonał trafnych zmian. Na parkiecie pojawił się Adrian Buchowski, który w II secie ustabilizował przyjęcie i nie mylił się w ataku. Po przerwie nie utrudniliśmy zadania naszą zagrywką i to przełożyło się na błędy. Przeciwnik był agresywniejszy, dobrze bronił i skutecznie wyprowadzał kontry. Po dwóch dobrych setach wszystko się rozlazło i nasza skuteczna defensywa się ulotniła, podobnie jak cenne punkty. W końcówce tie-breaka doświadczenie Plińskiego czy Woickiego wzięło górę, choć mogliśmy tej sytuacji uniknąć.