Brawa i szacunek dla obu zespołów. ZAKSA w finale Pucharu Polski

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźla i Aluronu CMC Warty Zawiercie stworzyli niezwykle ciekawe widowisko w pierwszym spotkaniu półfinałowym Pucharu Polski w Krakowie.


Wszystko rozstrzygnęło się po prawie 2-godzinnym meczu oraz tie-breaku. ZAKSA okazała się, ale obu zespołom należą się słowa uznania za niezwykle ciekawe i emocjonujące spotkanie.

Siatkarski ekspres z Kędzierzyna-Koźla zatrzymał się na chwilę, bo trafił świetnie usposobionych, jak się później okazało, tylko w I secie siatkarzy z Zawiercia. Ekipa dowodzona przez Igora Kolakovicia nie po raz pierwszy w tym sezonie potrafiła się wznieść wyżyny umiejętności. Groźna zagrywka, spokojne przyjęcie, uważna gra w obronie oraz ataku sprawiała, że zespół Aluronu dość nieoczekiwanie, ale jednocześnie wyraźnie wygrał tę odsłonę. Maximiliano Cavanna po dobrym przyjęciu miał okazję wybierać wszystkie opcje w ataku. Piotr Orczyk oraz Garrett Muagututia mocno wspierali atakującego Mateusza Malinowskiego. Po drugiej stronie siatki Benjamin Toniutti nie miał takiego komfortu, bo zarówno Aleksander Śliwka oraz Kamil Semeniuk zaczęli to spotkanie dość niemrawo, a Łukasz Kaczmarek też nie był sobą w ataku. Obaj rozgrywający zupełnie pomijali w ataku środkowych, ale najwyraźniej tak była nakreślona taktyka. W I secie zawiercianie prowadzili kilkoma punktami, ale siatkarzy ZAKSY nie rezygnowali. Jednak w końcowych fragmentach udane ataki Orczyka i Malinowskiego oraz blok Patryka Niemca sprawiły, że ZAKSA nieoczekiwanie przegrała.

Jednak podopieczni Nikoli Grbicia szybko wyciągnęli wnioski i zdecydowanie poprawili jakość gry. Przede wszystkim zwiększyli siłę ataku, bo do Kaczmarka dołączył duet Śliwka – Semeniuk. Poprawili się również w polu serwisowym i stąd ich zyskała na jakości. W kolejnych dwóch partiach wyraźnie dominowali, zaś ich rywale nie znaleźli żadnego punktu zaczepienia. Jednak lokomotywą wszystkich poczynań był Kaczmarek, który popisał kilka asami serwisowymi, a i w ataku rzadko się mylił. Przewaga była wyraźna i niektórym wydawało się, że nastąpi szybkie zakończenie tej potyczki.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi w IV secie wskazywały na zwycięstwo ZAKSY, która prowadziła 10:5, 14:10 i 16:12. A tymczasem siatkarze z Zawiercia zdobyli 4 „oczka” z rzędu i wyszli na prowadzenie 20:18. Świetnie spisywał się Paweł Halaba, który przed tym setem zastąpił dobrze grającego Orczyka. Jednak w końcowych fragmentach on i jego koledzy znów zaprezentowali niezwykle skuteczną grę i doprowadzili do tie-breaka. A w nim jednak doświadczenie ZAKSY wzięło górę i szybko zyskali kilkupunktowe prowadzenie. Zawiercianie twardo walczyli o każdą piłkę i trudno mieć do nich pretensje. Starali się dorównać bardziej utytułowanemu rywalowi i należą im się brawa za postawę w tym meczu.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2 (20:25, 25:19, 25:18, 20:25, 15:11)

KĘDZIERZYN-K.: Toniutti (1), Śliwka (19), Kochanowski (14), Kaczmarek (19), Semeniuk (18), Rejno (8), Zatorski (libero) oraz Kluth. Trener Nikola GRBIĆ.

ZAWIERCIE: Cavanna, Orczyk (11), Niemiec (3), Malinowski (19), Muagututia (20), Flavio (6), Żurek (libero) oraz Bociek, Halaba (6), Kania (6), Gjorgiew. Trener Igor KOLAKOVIĆ.

Sędziowali: Marcin Herbik i Tomasz Janik (obaj Warszawa).

Przebieg meczu

I: 8:10, 13:15, 16:20, 20:25.
II: 10:9, 15:14, 20:16, 25:19.
III: 10:6, 15:12, 20:14, 25:18.
IV: 10:5, 15:11, 18:20, 20:25.
V: 5:2, 10:6, 15:11.

Bohater – Jakub KOCHANOWSKI.


Na zdjęciu: Jakub Kochanowski zaczął mało przekonywający, ale potem z każdą akcją się rozkręcał i otrzymał statuetkę MVP.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus