Brąz już w Tychach!

Zespół Krzysztofa Majkowskiego w trzech meczach rywalizacji o trzecie miejsce uporał się z katowickim rywalem.


Tyszanie przyjechali do Katowice z mocnym postanowieniem zwycięstwa i zakończenia tej rywalizacji po trzech meczach. Dlatego od razu zaatakowali i szybko objęli prowadzenie. Christian Mroczkowski zagrał dokładnie, a Paul Szczechura odpowiednio dołożył łopatkę kija i przyjezdni objęli prowadzenie. Podopieczni Krzysztofa Majkowskiego mogli to spotkanie rozpocząć jeszcze lepiej, bo chwile po objęciu prowadzenia na ławkę kar trafił Grzegorz Pasiut i ustępujący mistrz Polski grał w przewadze. Ale swojego kapitału nie podwoił.

Katowiczanie otrząsnęli się po dłuższym fragmencie dominacji gości i jeszcze w pierwszej tercji mogli wyrównać, ale dobrych sytuacji nie wykorzystali Mateusz Michalski i Filip Starzyński. Jak powinno kończyć się dogodne sytuacje pokazał kolegom Jesse Rohtla. Napastnik z Finlandii, ju,ż w odsłonie drugiej, ładnym strzałem pod poprzeczkę wyrównał stan rywalizacji.

Chwilę później powinno być 2:1 dla Katowic, ale Jyri Martinen fatalnie spudłował w sytuacji „sam na sam” z Johnem Murrayem. Takich problemów z kończeniem akcji nie miał Paul Szczechura. Tyszanom starczyło 40 sekund gry w przewadze, po karze dla Patryka Wajdy, by wrócić na prowadzenie, a na listę strzelców ponownie wpisał się zawodnik mający na swoim koncie niemal 100 spotkań w NHL. Do końca drugiej odsłony goście mieli jeszcze kilka niezłych szans, ale Juraj Szimboch utrzymał katowiczan w grze.

Na początku trzeciej tercji w sukurs słowackiemu brakarzowi przyszła poprzeczka. Ale chwilę później nie pomogli mu koledzy, którzy złapali dwie kary z rzędu. Podwójna przewaga trwała wprawdzie tylko 25 sekund i tego okresu gry tyszanie nie wykorzystali, ale przewagę 5 na 4 już tak i Brycen Martin podwyższył na 3:. Dwubramkowe prowadzenie dodało faworytowi pewności siebie.

Zespół trenera Majkowskiego nie musiał forsować tempa, grał odpowiedzialnie od tyłu i kontrolował spotkanie. A świętować brązowy medal mistrzostw Polski mógł zacząć na kilka minut przed końcową syreną, kiedy Marttinen powędrował na ławkę kar. Tyszanie strzelili jeszcze do pustej bramki, na koniec meczu, i zdobyli 21 medal mistrzostw Polski w historii, a 7 brązowy. Poprzednio na najniższym stopniu podium stanęli w 2013 roku. Wprawdzie nie o to w tym sezonie im chodziło, ale krążek, to krążek i szanować go należy.


GKS Katowice – GKS Tychy 1:4 (0:1, 1:1, 0:2)

0:1 – P. Szczechura – Martin – Mroczkowski (3:03), 1:1 – Rohtla – Michalski – Marttinen (23:36), 1:2 – P. Szczechura – Mroczkowski – A. Szczechura (27:06, w przewadze), 1:3 – Martin – Rzeszutko – Wronka (45:08, w przewadze), 1:4 – Komorski – Mroczkowski – Wronka (59:48, do pustej).

Sędziowali Patryk Kasprzyk i Przemysław Gabryszak oraz Sławomir Szachniewicz i Wojciech Moszczyński.

KATOWICE: Szimboch (2); Wajda (2) – Kruczek (4), Franssila – Marttinen (2), Andersons – Ljamin, Zieliński – Krawczyk; Wanat – Pasiut (4) – Fraszko, Michalski – Rohtla – Stiepanow, Nahunko – Starzyński (2) – Adamus, Skrodziuk – Paszek – Mularczyk. Trener Andriej PARFIONOW.

TYCHY: Murray; Pociecha – Kotlorz, Martin – Seed, Biro (2) – Ciura, Mesikammen (2) – Bizacki; Jeziorski – Komorski (2) – Gościński, Mroczkowski – P. Szczechura – A. Szczechura, Dupuy – Wronka – Witecki, Marzec – Rzeszutko – Galant. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.
Kary: Katowice – 16 min, Tychy – 6 min.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus