Finał play off PHL. Cudze chwalicie…

Osiemnastu „stranieri” w Cracovii, a o wszystkim decyduje Damian Kapica, który był współautorem obu goli.


Dla Comarch Cracovii 3. spotkanie finałowe z JKH GKS-em było z serii „być albo nie być”. I trzeba przyznać, że mocno zdeterminowane „Pasy” pokazały się z dobrej strony, a w swoich szeregach miały niezwykle błyskotliwego zawodnika, który zadecydował o wygranej. Damian Kapica, niechciany po poprzednim sezonie, szukał szczęścia w Bratysławie. W końcu powrócił pod Wawel i przez cały sezon jest kluczową postacią drużyny. Cudze chwalicie, swego nie znacie – to porzekadło pasuje do sytuacji w krakowskim zespole.

Rudolf Rohaczek, trener „Pasów”, zdecydował się na 4 pary obrońców, po raz pierwszy w tym finale. Poza taflą pozostał Darcy Murphy, a do składu na stałe wskoczył Łukasz Kamiński. Gospodarze musieli spełnić wymóg 2 młodzieżowców i stąd obecność Kamińskiego, zaś Sebastian Brynkus ma stałe miejsce w IV formacji. Ponadto pojawił się Brytyjczyk Luke Ferrara, o którym mówiło się, że wraca na Wyspy. Z kolei Robert Kalaber uznał, że zwycięskiego składu się nie zmienia i jedynie powrócił Mari Jass, który pauzował w sobotę, po uderzeniu krążkiem w twarz.

– Na pewno zmienimy nieco taktykę i więcej czasu poświęcimy obronie, ale nie zamierzamy oddawać inicjatywy rywalom – tak mówił słowacki szkoleniowiec przed wyjazdem do Krakowa. I to potwierdziła I tercja, w której optyczną przewagę posiadali gospodarze i sporo strzelali. Jednak jastrzębianie nie ograniczali się do obrony i wybijania krążka.

I to właśnie oni mogli objąć prowadzenie – Radosław Sawicki (3 min) i Maciej Urbanowicz (5) byli bliscy otwarcia konta bramkowego. „Pasy” szybko przemieszczały przez strefę neutralną i próbowały oddawać strzały z każdej pozycji, ale Patrik Nechvatal potwierdził wysoką formę. W 18:03 min do boksu kar powędrował Damian Kapica, ale goście źle rozgrywali tę przewagę i nie stworzyli żadnego zagrożenia.

Tempo akcji było szybkie, a przy bandach nikt się oszczędzał. Brak goli wynikał z uważnej gry pressingiem i zawodnicy nie mieli swobody. W 26 min Kamil Wróbel po błędzie Martina Dudasza miał okazję, jednak rosyjski golkiper „Pasów” nie dał się zaskoczyć. W końcu I atak gospodarzy zdołał pokonać Nechvatala. W 32 min Kapica uderzał z dalszej odległości, krążek przed bramką dotarł do Jeremy’ego Welsha, a ten przekazał go do Jewgienija Sołowiowa, który trafił do czystej siatki.

Gospodarze grali starannie i cierpliwie szukali kolejnych szans. To goście musieli się spieszyć, ale w 46 min Kapica znów przeprowadził akcję marzenie i podał do Sołowiowa, a ten posłał krążek między parkanami Nechvatala. Po stracie gola goście mieli kilka sytuacji, ale bez efektu. W 53 mn Marek Hovorka i Martin Kasperlik trafili razem na karę, ale goście wybronili się 3 na 5. W 56 min Romanowi Racowi zabrakło nieco precyzji, by zdobyć kontaktowego gola. Goście w ostatnich 12 min pokazali swoje możliwości, ale wczoraj to niewiele przyniosło.


COMARCH CRACOVIA – JKH GKS JASTRZĘBIE 2:0 (0:0, 1:0, 1:0)

Stan rywalizacji 1-2

1:0 – Sołowiow – Welsh – Kapica (31:28). 2:0 – Sołowiow – Kapica -Dudasz (45:55).

Sędziowali: Michał Baca i Bartosz Kaczmarek – Mateusz Bucki i Rafał Noworyta.

CRACOVIA: Pierewozczikow; Dudasz (2) – Ignatowicz, Gula (2) – Kostromitin, Doherty – Gutwald, Szaur – Saukko; Kapica (2) – Welsh – Sołowiow, Nejzechleb – Nemec – Gula, Tiala – Goodwin – Kamiński, Csamango – Jeżek – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

JKH: Nechvatal; Bryk – Górny, Kostek – Klimiczek, Horzelski – Jass, Szewczenko – Michałowski; Sawicki – Rac – Kasperlik (2), Phillips – Hovorka (2) – Wróbel, Paś – Wałęga – Urbanowicz, R. Nalewajka – Jarosz (4) – Ł. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

Kary: Cracovia – 6 min, Jastrzębie – 8 min.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus