Podbeskidzie. Trochę pokrzepić serca

Niemal dokładnie 11 lat temu Podbeskidzie odniosło najwyższe wyjazdowe zwycięstwo na szczeblu centralnym. Przy… Bukowej wygrało 6:1.


Przed meczem z Odrą przypomnieliśmy, że Podbeskidzie Bielsko-Biała ma znakomity bilans meczów z tym rywalem. „Górale” wygrali osiem kolejnych meczów w I lidze z opolskim przeciwnikiem, ale tydzień temu, na murawie Stadionu Miejskiego przy ul. Rychlińskiego, Odra wzięła za wcześniejsze porażki srogi rewanż i wygrała 3:0.

Nie jest jednak tak, że w statystykę zaglądać nie warto. Mało tego. W przypadku kibiców Podbeskidzia, którzy liczną grupą wybierają się jutro na Bukową, może ona po tak nieudanym starcie rozgrywek w I lidze nieco pokrzepić. W Katowicach, jak do tej pory, „góralom” grało się bowiem całkiem nieźle. Z 7 meczów na poziomie I ligi wygrali 5. 2 razy zeszli z boiska pokonani.

W pamięci sympatyków „górali” utkwiło przede wszystkim to, co przy Bukowej wydarzyło się niemal dokładnie 11 lat temu. To również był początek sezonu, konkretnie 5. kolejka rywalizacji, a Podbeskidzie dobrze – w przeciwieństwie do tego, co dzieje się teraz – otworzyło sezon. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co wydarzyło się w Katowicach. Rozpoczęło się od trzęsienia ziemi, bo na początku meczu gola – potężnym strzałem z rzutu wolnego – zdobył Bartłomiej Konieczny.

Do bramki było 40 metrów, a obrońca Podbeskidzia trafił w samo okienko. Tamto trafienie wprawiło w zdumienie nawet kibiców „GieKSy”. Po meczu fani katowickiego zespołu byli mocno rozgoryczeni, bo skończyło się… 6:1 dla Podbeskidzia. Do dziś to najwyższe wyjazdowe zwycięstwo drużyny spod Klimczoka (dwa razy wygrywała też po 5:0) na szczeblu centralnym.

Próżno dziś jednak szukać w drużynie „górali” zawodnika, który miałby takie „kopyto”, jak Bartłomiej Konieczny. Generalnie obie bielskie ekipy, w o których mowa, różni wiele. Otóż w drużynie sprzed 11 lat grali piłkarze, którzy dobrze się znali. Większość z nich grała razem we wcześniejszym sezonie, a niektórzy jeszcze dłużej. Dłużej z zespołem pracował również trener – Robert Kasperczyk. Dziś nowi szkoleniowcy – Piotr Jawny i Marcin Dymkowski – budują zupełnie nową drużynę. I, jak sami podkreślają, jest ciężko.



Nie ma zatem co marzyć o powtórce wyniku sprzed 11 lat. Ale podczas ostatniej wizyty w Katowicach „górale” zdołali wygrać 1:0, o golu Valerisja Szabali. A mecz również rozgrywany był na początku sezonu, konkretnie w kolejce otwierającej sezon 2018/19. Żaden z obecnych graczy Podbeskidzia nie brał w tamtym meczu udziału. W zespole „GieKSy” wystąpił „nieśmiertelny” Adrian Błąd.


Na zdjęciu: Kadr pochodzi sprzed 11 lat. Podbeskidzie potrafiło wygrać przy Bukowej aż 6:1…

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus