W Zabrzu gotowi na Legię!

Starcia z warszawską jedenastką zawsze wzbudzały emocje i zainteresowanie. Nie inaczej jest też teraz. Na niedzielny mecz bilety rozchodzą się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Frekwencja powinna przekroczyć 20 tys. kibiców, co jeszcze się w tym sezonie nie zdarzyło.

Ważniejsze niż derby

– Takie spotkania zawsze wywołują dodatkowe emocje. Mecze z Legią, to tradycja, wspomnienia z poprzednich lat, porównania wielu piłkarskich generacji i dobry czas do analiz i wspomnień. Tego nie unikniemy. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas trudny mecz, ale wiemy też, że rywal jest w naszym zasięgu i zrobimy wszystko, żeby punkty zostały w Zabrzu – mówił na piątkowej konferencji prasowej szkoleniowiec Górnika Marcin Brosz.

– Mecze z Legią zawsze należały do wyjątkowych, może nawet ważniejsze od śląskich derbów, które graliśmy z Ruchem. Dlaczego? Legia zawsze reprezentowała wyższy poziom i grało tam, tak jak i u nas, wielu reprezentantów. Można powiedzieć, że kiedy graliśmy między sobą, to spotykały się dwie kadry narodowe – przypomina z uśmiechem Stanisław Oślizło, legenda Górnika, wieloletni kapitan zabrzan.

Oślizło dodaje. – Na te spotkania przygotowywaliśmy się szczególnie, tak żeby psychicznie być odpowiednio nastawionym. Chcieliśmy być lepsi, a żeby tak było, to nie tylko dobra dyspozycja fizyczna, ale odpowiednie nastawienie. Wiara, psychika są w tym momencie ważnym aspektem. Charakter? My z tym się urodziliśmy, więc tego nie brakowało. Do tego jednak wszystkiego potrzebny jest taki też mały dodatek, czyli odpowiednie umiejętności – podkreśla pan Stanisław.

Potrzebna zimna krew

Zabrzanie zagrają w niedzielę bez pauzującego za kartki, a ostatnio rezerwowego Kamila Zapolnika. Z powodu kontuzji nie może też wystąpić skrzydłowy z Ghany Ishmael Baidoo. – To szansa dla kolejnych zawodników – podkreśla trener jedenastki z Zabrza.

Dobrze w ostatnim czasie prezentuje się Giannis Mystakidis. Na pytanie o dyspozycję greckiego skrzydłowego trener Brosz mówi.

– Bardzo na niego liczymy. Popisał się takim niekonwencjonalnym zagraniem w Poznaniu, gdzie wypuścił w bój Jesusa Jimeneza, a potem padł gol strzelony przez Igora. Są znamiona jego dobrej gry, ale Giannis to piłkarz o tak ogromnych umiejętnościach, że wymaga od siebie, a my od niego jeszcze więcej. Stać go na niekonwencjonalne zagranie czy zagrania, na piłkarzy takich jak on, kibice przychodzą na stadiony – tłumaczy trener Górnika i kontynuuje.

– W takim meczu jak ten w niedzielę, potrzebna jest zimna krew. Musimy być świetnie przygotowani i realizować swój pomysł. Chcemy też, żeby naszą grę cechowała euforia i entuzjazm, żeby było to coś więcej. Kibice przychodzą zobaczyć niekonwencjonalne zagranie, wygrany pojedynek jeden na jeden. Oczekujemy takich momentów – podkreśla trener Brosz.

Mieli nad czym pracować

Zabrzanie w ostatnich dniach pracowali nad dopracowaniem tego, co nie do końca funkcjonowało dobrze we wtorkowym starciu w Lubinie. Chodzi o grę w defensywie, ale także z przodu, gdzie „górnicy” nie stworzyli sobie za wielu sytuacji.

– Jeśli chodzi o defensywę, to trzeba grać tak, żeby nie dopuszczać przeciwnika pod swoją bramkę. Gra w obronie to nie tylko piłkarze z tyłu, ale cała drużyna. To jeden warunek, drugi jest taki, żeby szybko przechodzić do ataku. Lubimy tak grać. Chodzi o to, żeby była płynność i stwarzanie sobie sytuacji pod warszawską bramką – mówi trener Górnika.

 

Na zdjęciu: Giannis Mystakidis (z lewej) to jeden z tych, który w meczu z Górnikiem ma ciągnąć grę zabrzan.