Brutalna weryfikacja Brązowych

Drużyna z krakowskiego Ludwinowa wniosła ze sobą do pierwszej ligi sporo kolorytu. Klub największe triumfy odnosił na przełomie lat 20 i 30 ubiegłego wieku, a ich fani są jakby wyciągnięci z poprzedniej epoki. Gdy sędzia podejmuje decyzję na niekorzyść ich drużyny nie ryczą „Sędzia ch*j!”, tylko podśpiewują; „Sędzia nie miał racji”. Na mecz Garbarni można przyjść z dziećmi i nie trzeba im co chwilę zatykać uszu, by nie słyszeli bluzgów.

Bez bluzgów
Wczoraj fani Brązowych przeżywali wielki dzień. Mecz Garbarni po raz pierwszy w historii klubu był transmitowany w ogólnopolskiej telewizji. Po raz pierwszy też ich drużyna grała w roli gospodarza na stadionie Wisły. Najdziwniej w tej sytuacji musiał czuć się Marcin Cabaj. Przez lata gry w Cracovii przyjeżdżał tu tylko, by grać w derbach. Raz nawet wyleciał z boiska z czerwoną kartką, a teraz był tu „u siebie”
W piątkowym meczu Cabaj robił wszystko, by pomóc Garbarni, obronił w kilku momentach, ale w sytuacjach bramkowych nie miał szans. Pierwszego gola zdobył Martin Dobrotka, strzałem z bliskiej odległości po dośrodkowaniu Bartosza Nowaka. Garbarnia długo nie była w stanie stworzyć sobie żadnej okazji do zdobycia gola, a w drugiej połowie goście podwyższyli prowadzenie. Świetną akcją popisał się Andreja Prokić. Błysnął techniką, dryblingiem i spokojem. Na koniec akcji Serb wyłożył piłkę Maksymilianowi Banaszewskiemu, a ten musiał tylko dostawić nogę i posłać piłkę do pustej bramki.

Kokoszka na pomoc?
Obu tych goli można było uniknąć, dlatego Garbarnia szykuje jeszcze wzmocnień. Wiele wskazuje na to, że kontrakt z zespołem podpisze Adam Kokoszka, który w minionym tygodniu pojawił się już na treningu Brązowych. W klubie muszą być jednak pewni, że były reprezentant Polski jest w pełni zdrowy. Na razie jednak trener Mirosław Hajdo daje szanse ludziom, których dobrze zna. – Mamy za sobą drogę z III ligi bez spektakularnych wzmocnień. Dla tych chłopaków to był pierwszy taki mecz, na takim stadionie, na takiej murawie. To była dla nas dobra lekcja i musimy jak najszybciej nauczyć się tej ligi – mówi.

Kibice Garbarni długo czekali wczoraj na zryw ich drużyny. Najbliżej gola było w 85. minucie, gdy sędzia przyznał gospodarzom rzut karny po faulu Josipa Soljicia na rezerwowym Szymonie Kiebzaku, ale triumfować mógł Seweryn Kiełpin. Bramkarz Stali pokazał Tomaszowi Kalembie w który róg spodziewa się strzału. Kapitan Garbarni posłał piłkę właśnie w tym kierunku, a Kiełpin obronił zarówno jego strzał, jak i dobitkę Filipa Wójcika.
Latem Stal straciła kilku piłkarzy, drużynę zostawił Zbigniew Smółka, po którego zgłosiła się Arka Gdynia. Mimo tych roszad, mielecki klub dobrze zaczął rozgrywki i zapewne będzie wśród drużyn walczących o awans.

Garbarnia – Stal Mielec 0:2 (0:1)

0:1 – Dobrotka, 13 min (asysta Nowak), 0:2 – Banaszewski, 57 min (asysta Prokić).

GARBARNIA: Cabaj – Piszczek, Kalemba, Czekaj, Górecki – Wójcik, Masiuda, Wojcieszyński (61. Pietras), Krykun (66. Kiebzak) – Ogar, Wróbel (76. Węsierski). Trener Mirosław HAJDO. Rezerwowi: Kozioł, Garzeł, Pyciak, Lech

STAL: Kiełpin – Spychała, Grodzicki, Dobrotka, Getinger – Soljić – Banaszewski (74. Bergier), Nowak (65. Gąsior), Tomasiewicz (88. Górka), Wroński – Prokić. Trener Artur SKOWRONEK. Rezerwowi: Primel, Leandro, Swędrowski, Mendiguchia

Sędziował Wojciech Myć (Lublin)

Widzów: 3000

Żółte kartki: Górecki, Masiuda

Piłkarz meczu – Andreja PROKIĆ