Czas debiutantów

2322 – tyle dni upłynęło od ostatniego zwycięstwa Ruchu Chorzów w ekstraklasie aż do meczu z Łódzkim Klubem Sportowym.


Wyjazdowa wygrana w Lubinie wiosną 2017 roku ostatecznie nie uchroniła „Niebieskich” przed spadkiem; teraz pierwsza zdobycz w ostatecznym rozrachunku może mieć szczególne znaczenie. – Każdy punkt będzie ważny na koniec sezonu – mówi jeden z bohaterów piątkowego meczu Kacper Michalski.

– Tak ta rywalizacja w pozostałych spotkaniach będzie wyglądała. Każdy mecz trzeba będzie wybiegać, wyszarpać, nie ma co liczyć na łatwe zwycięstwa – dodaje Michalski, który z pewnością zapamięta na długo mecz z ŁKS-em, chociażby z racji swojego pierwszego gola w ekstraklasie.

Debiutował… w Górniku

– To dla mnie spełnienie marzeń, bo czekałem na to od dłuższego czasu. Warto było się starać, zasuwać na treningach, w międzyczasie grać w drugiej lidze w Wigrach Suwałki, by teraz doczekać tej chwili – mówi uradowany zawodnik, który debiutował w ekstraklasie już w 2018 roku, w barwach… Górnika Zabrze.

O wyboistej piłkarskiej drodze może mówić także strzelec drugiego gola dla „Niebieskich”, Tomasz Swędrowski. Dla pomocnika sytuacja to o tyle wyjątkowa, że pierwszego gola na najwyższym poziomie zaliczył już w drugim występie. Debiut miał przed tygodniem w Lubinie.

– Fajne uczucie, ale podchodzę do tego spokojnie – mówi 29-latek, który w ostatnich sezonach grał głównie na poziomie drugiej ligi. Dzisiaj jest w zupełnie innym świecie.


Czytaj także:


– Chcemy się wszyscy pokazać z jak najlepszej strony, oby w kolejnych meczach wyglądało to podobnie – mówi były gracz chociażby MKS-u Kluczbork czy Motoru Lublin.

Nie byłoby jednak tych trafień, gdyby nie postawa Daniela Szczepana. Napastnik Ruchu miał bardzo duży udział przy bramce Michalskiego. Przy drugim golu postawę gracza pierwszej linii trzeba tym bardziej docenić, bo będąc w polu karnym mógł pokusić się o strzał, ale jednak dostrzegł lepiej ustawionego partnera.

– Dobrze nam się współpracowało w pierwszej lidze, podobnie jest i teraz. Tacy graczy jak Daniel w naszym zespole na tym poziomie są niezbędni – mówi Swędrowski.

Jest też indywidualność

Szczepan co prawda cały czas czeka na pierwszego gola w ekstraklasie. Miał jednak spory udział przy wszystkich trafieniach Ruchu w tym sezonie. W Lubinie to on „zapracował” na samobója Aleksa Ławniczaka. Był też właściwie jedynym zawodnikiem, który zagrażał bramce Zagłębia.

– To jest piłkarz, który wykonuje tak wielką robotę w defensywie, jest dla nas tak cenny, że nawet jeżeli mu w ofensywie czasem nie idzie, to tę nieskuteczność trzeba mu wybaczyć – mówi trener Niebieskich, Jarosław Skrobacz, a sposób gry Szczepana doceniają także eksperci.

– Ruch w ekstraklasie to kolektyw, jedność, tak odbieraliśmy ten zespół, ale jest tam też indywidualność – mówił właśnie o napastniku „Niebieskich” w programie „Liga Plus” dziennikarz Michał Trela, doceniając jednocześnie pracę, jaką Szczepan wykonuje na boisku.

Szczepan w meczu z ŁKS-em oddał trzy strzały, był także jednym z aktywniejszych graczy.

– To jest taki typ zawodnika, który dobrze czuje się, gdy jest konieczność walki jeden na jeden. Ma mnóstwo pojedynków wygranych… W takich warunkach Daniel czuje się bardzo dobrze, ale jest też skuteczny w działaniach ofensywnych. To wyróżniająca się postać – mówi trener Ruchu o napastniku, który w miniony piątek stoczył łącznie trzydzieści pojedynków, w tym aż dziesięć powietrznych.

– Asysty cieszą, to jest moje indywidualne osiągnięcie, ale najbardziej radują punkty – komentarz Daniela Szczepana przed kamerami Ruch TV to właściwie pierwsza medialna wypowiedź napastnika „Niebieskich”. Nie jest tajemnicą, że gracz Ruchu lubi „przemawiać” przede wszystkim grą, latem jednak w klubie popracowano nad wizerunkiem medialnym. Teraz czas na boiskowe przełamanie w ekstraklasie.


Tomasz Dankowski

Na zdjęciu: Zwycięstwa Ruchu Chorzów w ekstraklasie to niewątpliwie wydarzenie kolejki w Ekstraklasie.
Fot. Łukasz Laskowski/Press Focus