Bukowa nadal nieodczarowana

W środę na Bukowej gościł Stomil Olsztyn, a więc bezpośredni rywal z tą samą liczbą punktów w walce o utrzymanie. Wydawało się, że rywal idealny do ogrania, bo Stomil nie wygrał ostatnich pięciu ligowych meczów, a na Bukowej nie zdobył kompletu punktów od ponad 20 lat. Niestety dla siebie, choć gospodarze zagrali dobre spotkanie, to na własne życzenie musieli z uczuciem ogromnego niedosytu udawać się po meczu do szatni, bo remis był szczytem marzeń gości z Olsztyna i cel swój w Katowicach osiągnęli. Katowiczanie nie wygrali ligowego spotkania na własnym boisku już od ponad ośmiu miesięcy!

Gospodarze prowadzenie mogli uzyskać już w drugiej minucie, ale w ogromnym zamieszaniu trzy dobitki na poziomie dwóch metrów od linii bramkowej zostały zblokowane przez gości. Na kolejną sytuację czekaliśmy do 18 minuty, wtedy strzał po ziemi Bartłomieja Puchacza minimalnie minął słupek bramki Piotra Skiby. Chwilę później kapitana Stomilu Janusza Bucholca uratował Skiba, wybijając nad poprzeczkę piłkę po jego… główce. Aktywa przyjezdnych w tym okresie ograniczyły się do celnego co prawda, ale ledwie statystycznego strzału Grzegorza Lecha. A napór GieKSy trwał przez pełne trzy kwadranse. W 31 minucie Skiba końcówkami palców wybił na rzut rożny kolejny strzał Puchacza, a uderzenie Adriana Błąda było niecelne. W końcówce dynamicznej, niezłej w sumie połowy katowiczanie mogli zostać brutalnie skarceni, bo silny strzał Lecha w 43 minucie zatrzymał się na spojeniu słupka i poprzeczki.

Dobra postawa zawodników GKS-u została nagrodzona dość szybko po przerwie. Piłkę do siatki głową po rzucie rożnym skierował Rafał Remisz. Wydawało się, że teraz goście marzący na Bukowej jedynie o remisie otworzą się wreszcie, ruszą do odrabiania strat, ale nic takiego nie nastąpiło, a bliżej strzelenia drugiej bramki byli Bartosz Śpiączka i Callum Rzonca. I gdy wydawało się, że katowiczanie wreszcie odczarują swój stadion na Bukowej, bo mieli zdecydowaną przewagę, padło wyrównanie. Serię błędów katowickiej defensywy wykorzystał strzałem pod poprzeczkę Mateusz Gancarczyk. W dodatku kontuzji doznał interweniujący Mariusz Pawełek, którego musiał zastąpić Krzysztof Baran.

Ostatecznie wczorajszy mecz w Katowicach zakończył się podziałem punktów, który żadnej z drużyn nie pomógł w oczekiwanym marszu w górę tabeli.

GKS Katowice – Stilon Gorzów 1:1 (0:0)

1:0 – Remisz, 57 min (głową), 1:1 – M. Gancarczyk, 78 min

GKS: Pawełek (79. Baran) – Lisowski, Jędrych, Remisz, Wawrzyniak – Błąd (69. Woźniak), Poczobut, Rzonca, Anon, Puchacz – Śpiączka. Trener Dariusz DUDEK.

STILON: Skiba – Bucholc, Kraczunow, Mosakowski, Kubań – Mazek (73. Niedziela), W. Gancarczyk (77. Jegliński), Pałaszewski, G. Lech (69. Góral), M. Gancarczyk – Sobczak. Trener Piotr ZAJĄCZKOWSKI.

Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków). Widzów . Żółte kartki: Remisz, Anon, Rzonca – Mosakowski. Piłkarz meczu – Rafał REMISZ.

 

Na zdjęciu: Katowiczanie wpadli w sidła zastawione przez piłkarzy z Olsztyna.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ