Bundesliga. Bayern pełen znaków zapytania

 

Na początek warto wspomnieć o tym, że Robert Lewandowski wrócił wczoraj do treningów z piłką. Polski napastnik końcem grudnia poddał się zabiegowi pachwiny, po którym musiał odpoczywać przez dwa tygodnie. Wszystko przebiegło jednak bardzo sprawnie i najprawdopodobniej „Lewy” będzie gotowy na piątkowe spotkanie z Herthą Berlin, inaugurujące rundę wiosenną w Bundeslidze.

Trener chce transferów!

Ciekawie natomiast jest na linii trener Hansi Flick – działacze Bayernu. Szkoleniowiec, który jest zatrudniony na tym stanowisku jak na razie tylko do końca sezonu, na łamach „Sueddeutsche Zeitung” kilka dni temu otwarcie przyznał, że drużynie potrzebne są wzmocnienia. Wspomniał o kimś do obrony i na skrzydło, dodając, że z racji obecnych w zespole kontuzji Bayernowi brakuje odpowiedniej, jakościowej głębi składu. Stwierdził, że to dobrze, gdy w klubie myśli się o najwyższych celach, ale żeby je realizować, trzeba mieć odpowiedni skład.

Najnowsze doniesienia medialne sugerują, że Flick wyobraża sobie brak zimowych wzmocnień (Bayern oszczędza na lato), lecz bez ich przeprowadzenia nie zagwarantuje on realizacji celów postawionych na najbliższe miesiące.

Słowa Flicka skomentował dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić. – Rozważamy każdą opcję, ale to trudne, aby wzmocnić skład podczas przerwy zimowej. Chcę pomóc trenerowi, ale to nie jest łatwe. Byłem zaskoczony jego publicznymi wypowiedziami na temat planowania kadry, bo nie jestem zwolennikiem czegoś takiego – mówił „Brazzo”, który… kilka miesięcy temu równie otwarcie wypowiadał się o pozyskaniu Calluma Hudsona-Odoiego z Chelsea. Salihamidzić został jednak „naprostowany” przez klubowych bossów i najwyraźniej zmienił swoje podejście. Dyrektor dodał także, że nie uważa, aby realizacja celów na ten sezon była w jakikolwiek sposób uzależniona od transferów.

Co z tym Sane?

W Monachium nie zapomnieli bynajmniej o swoim wielkim marzeniu, jakim jest sprowadzenie Leroya Sane. Latem w transferze przeszkodziła nagła kontuzja skrzydłowego Manchesteru City, który z powodu uszkodzenia więzadeł wypadł z gry na kilka miesięcy.

Obecnie Niemiec dochodzi do siebie i choć jeszcze nie tak dawno jego zimowe przenosiny do Bawarii nie były wykluczone, tak obecnie Bayern raczej nie będzie ryzykował ściągania go już teraz. Tak przynajmniej twierdzą medialne doniesienia oraz sam Salihamidzić, który przyznał, że w bieżącym okienku Sane nie jest opcją dla monachijczyków.

Bramkarski konflikt

Już od jakiegoś czasu wiadomo, że od lipca nowym bramkarzem Bayernu będzie Alexander Nuebel, 23-latek będący obecnie golkiperem Schalke. Saga związana z jego odejściem ciągnęła się od roku, kiedy to… po raz pierwszy w swojej karierze zyskał miejsce w podstawowym składzie seniorskiej drużyny.

Jako że jego kontrakt z „Koenigsblauen” wygasa z końcem czerwca, Schalke robiło wszystko, aby przekonać go do przedłużenia i nie stracić go za darmo. Nie udało się, a Nuebel – który podpadł kibicom m.in. przez stwierdzenie, że wyobraża sobie grę dla odwiecznego rywala z Dortmundu – wybrał grę dla Bayernu.

Monachijczycy chcą, aby 23-latek był następcą Manuela Neuera. Działacze wyobrażają sobie scenariusz podobny do tego, który miał w Juventusie Wojciech Szczęsny – stopniowo wprowadzany do bramki „Starej Damy”. Problem jednak leży w tym, że 33-letni kapitan Bawarczyków… znajduje się w świetnej formie i chce grać w każdym możliwym meczu.

„Manu” zamierza być na szczycie jeszcze przez co najmniej trzy lata i zdenerwował się na wieść, że miałby dzielić minuty z młokosem. Jakby tego było mało, wczoraj telewizja Sport 1 doniosła o tym, że… Bayern w kontrakcie Nuebela zawarł klauzulę, zapewniającą mu określoną liczbę występów w sezonie. A to się Neuerowi na pewno nie spodoba.

 

Na zdjęciu: W Monachium ani na chwilę nie zapomnieli o Leroyu Sane.