Zablokowana „strzelba”, ale Brychlik ma plan

Sytuacja klubu z Rybnika w tabeli II ligi jest w tej chwili nie do pozazdroszczenia. Drużyna trenera Rolanda Buchały (rolę Dariusza Sieklińskiego lepiej zbyć milczeniem) balansuje bowiem na krawędzi przepaści, czyli strefy spadkowej. W 15 meczach zielono-czarni zgromadzili zaledwie 16 punktów.

Za dużo remisów

Do tak skromnego dorobku przyczyniły się zaledwie trzy zwycięstwa. Jakie są tego przyczyny? – Na pewno jest ich kilka, ale trudno mi wskazać tę główną. Chyba pech – szuka satysfakcjonującej odpowiedzi napastnik ROW-u, Przemysław Brychlik. – Normalna, zwykła ludzka rzecz. Po prostu za dużo spotkań zremisowaliśmy, tracąc przy tym mnóstwo punktów.

Na pewno bolączką zespołu ROW-u jest skuteczność strzelecka. W pięciu ostatnich kolejkach zdobył tylko dwa gole (ich autorami byli Michał Bojdys i Kamil Spratek). W ostatnim meczu wyjazdowym z Olimpią Elbląg (0:0) rybniczanie mieli kilka okazji do zdobycia gola, lecz żadnej z nich nie wykorzystali. – Na początku sezonu stwarzaliśmy bardzo mało stuprocentowych sytuacji – przyznaje Brychlik. – W ostatnich meczach pod tym względem jest znacznie lepiej. Z Olimpią miałem dwie szanse, może nie stuprocentowe, ale dobre do zdobycia bramki. Miałem piłkę na głowie, lecz nie wpadła do siatki, o co miałem do siebie pretensje.

Czas na odblokowanie się

W poprzednim sezonie Przemysław Brychlik strzelił dla ROW-u Rybnik dziewięć goli, a w bieżących rozgrywkach jeszcze ani razu nie wpisał się na listę zdobywców bramek! Patrzyłem na statystyki napastnika i przecierałem oczy ze zdumienia. Długo nie mogłem uwierzyć, że to prawda. – Sam jestem w szoku – przyznaje piłkarz II-ligowca. – Kiedy po raz ostatni strzeliłem gola? W poprzednim sezonie przeciwko Jastrzębiu dwukrotnie trafiłem do siatki. Jak widać, chociaż pamięć mam dobrą…

Wracając zaś do głównego wątku – na początku sezonu nie miałem z czego strzelać, bo nie wypracowywaliśmy sobie zbyt dużo dogodnych sytuacji do zdobycia bramek. Teraz za nami 15 kolejek, a mój dorobek bramkowy jest zerowy. Jest już późno, ale jeszcze nie za późno. Mam nadzieję, że odblokuję się w sobotnim (15.00 – przyp. red.) meczu z Rozwojem Katowice.

Katowiczanie są „czerwoną latarnią” tabeli, ale błędem byłoby skazywanie ich z góry na pożarcie. Jak wiadomo, mecze derbowe rządzą się swoimi prawami i wielokrotnie dochodziło w nich do niespodzianek dużego kalibru. – Trenerem Rozwoju jest przecież Marek Koniarek, który pracował z nami w poprzednim sezonie – przypomina Przemysław Brychlik.

– Z pewnością będzie się chciał pokazać w Rybniku z dobrej strony i sprawić niespodziankę. My jesteśmy w trudnej sytuacji i tylko zwycięstwo może poprawić nasze notowania. Zrobimy wszystko, by wygrać, a ja postaram się dołożyć swoją cegiełkę do zwycięstwa. Obojętnie, czy wyjdę na boisko w podstawowej jedenastce, czy wejdę na nie z ławki rezerwowych.