Bundesliga. „Lewy” nie myśli o rekordzie

Choć pobicie legendarnego rekordu Bundesligi jest na wyciągnięcie ręki, Robert Lewandowski stara się o nim nie myśleć. Do wyniku Gerda Muellera Polakowi brakuje 8 trafień.


Wydawało się, że granica 40 bramek ustrzelonych w sezonie 1970/71 Bundesligi przez Gerda Muellera nie zostanie nigdy przekroczona. Lewandowski pokazuje jednak, że wszystko się może zdarzyć! Polski snajper ma już na koncie 32 bramki i 9 kolejek do końca rozgrywek.

Jego regularność każe sądzić, że 50-letni rekord zostanie w końcu pobity, bo w ostatnich 15 ligowych spotkaniach „Lewy” do bramki rywala nie trafiał tylko raz.

Pojawi się stres

Sam napastnik stara się jednak na tym nie skupiać, choć wszyscy usilnie próbują coś z niego wyciągnąć. – Nie chcę o tym zbytnio myśleć, po prostu daję z siebie wszystko dla drużyny. Kiedy dobiję do 38 czy 39 goli w sezonie, wtedy będę się nad tym zastanawiał. Wtedy zapewne pojawi się też jakiś stres, ale pobicie tej granicy po 50 latach byłoby dla mnie czymś wyjątkowym – mówił Robert Lewandowski w rozmowie opublikowanej na łamach „Sport Bildu”, którą prowadził z nim nie byle kto, bo sam Lothar Matthaeus, były piłkarz i aż 150-krotny reprezentant Niemiec! W ekipie „Die Mannschaft” nikt nie zagrał więcej razy.

– Pobicie rekordu Gerda Müllera byłoby dla mnie ogromną dumą, ale Gerd Müller zawsze pozostanie Gerdem Müllerem. Tego nic nie zmieni – dodał „Lewy”, który w najbliższy weekend może stać się samodzielnym drugim najlepszym strzelcem w historii Bundesligi. Obecnie ma na koncie 268 trafień, czyli tyle samo, ile Klaus Fischer. Mueller goli ma 365.

Do końca w Bayernie

– Aktualnie czuję się lepiej niż wtedy, kiedy miałem 26 czy 27 lat. Wzmocniłem swoje ciało i jestem bardziej doświadczonym oraz lepszym piłkarzem niż 6 lat temu. Zdecydowanie ufam sobie w kwestii utrzymania tego poziomu przez kilka następnych lat – mówił Lewandowski, powtarzając w praktyce coś, o czym mówił już wielokrotnie.

– Czuję się w Bayernie bardzo komfortowo. Mam bardzo dobre relacje z kolegami, a mentalność zespołu polega na tym, aby ciągle patrzyć przed siebie i pozostawać głodnym sukcesu. Jeśli coś działa dobrze, nie powinno się tego porzucać – stwierdził Polak dodając, że jak najbardziej wyobraża sobie zakończenie kariery w Bayernie. Zapytany natomiast o możliwe odejścia „na emeryturę” do amerykańskiej MLS uciął temat, mówiąc, że jeszcze nie zaprząta sobie tym głowy.

Matthaeus wypytywał też „Lewego” o kogoś, kto w przyszłości mógłby wejść w jego buty w Monachium. – Obecnie jest kilku wyśmienitych napastników, ale nie jestem w stanie powiedzieć, kto byłby moim najlepszym następcą. Będzie można to powiedzieć pół roku czy rok przed moim odejściem – mówił 32-latek ponownie unikając konkretów.

Matthaeus próbował wycisnąć z niego coś o Erlingu Haalandzie, który świetnie radzi sobie w Borussii Dortmund, ale Lewandowski tylko się uśmiechał i chwalił młodego Norwega za jego umiejętności. Co ciekawe, również na łamach „Sport Bilda” pojawił się wywiad z trenerem Liverpoolu Juergenem Kloppem, który zapytany o najlepszego piłkarza, jakiego prowadził, odpowiedział, że był nim właśnie Robert Lewandowski.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus