Bundesliga. Nie puszczą „Lewego”!

Bayern Monachium postanowił, że tego lata nie sprzeda Roberta Lewandowskiego.


Że z bawarskim klubem nie ma żartów, przekonał się już w przeszłości niejeden. Było tak ponad dekadę temu, kiedy na niemieckich i europejskich boiskach brylował Franck Ribery, którym zainteresowała się mocno sytuowana na rynku Barcelona. Bayern jednak nie puścił Francuza, a ten został w zespole do 36. roku życia, zyskując status legendy. Jak będzie z Lewandowskim?

Już go poinformowali

W jego przypadku również w grę wchodzi Barcelona. Katalończycy mają mu oferować pensję rzędu 30 mln euro, o ładne kilka milionów wyższą niż ta w Monachium. W swoich działaniach są co prawda dość ostrożni, bo nie chcą narażać się Bayernowi. Agent Polaka, Pini Zahavi, nie ma jednak żadnych sentymentów, bo nie od dziś wiadomo, że jego relacje z mistrzami Niemiec są bardzo chłodne. Izraelczyk ma już za sobą dwie wojny z Bayernem – w sprawie transferu „Lewego” do Realu Madryt (przegrana) i Davida Alaby również do ekipy „Królewskich” (wygrana).

Kontrakt Polaka wygasa za rok i piłkarz z każdym tygodniem ten coraz mniej przekonany co do jego prolongaty. Media donosiły, że Lewandowski wyobraża sobie transfer do Barcelony nawet tego lata i nie chce z nim czekać do przyszłego roku. Cóż, najwyraźniej będzie jednak musiał. Najpierw doniósł o tym słynny włoski informator Gianluca Di Marzio, potem potwierdził to także świetnie poinformowany „Sport Bild” – Bayern nigdzie swojego napastnika tego lata nie odda. Kapitan reprezentacji Polski podobno został już o tym poinformowany.

Co jednak istotne, to nie zamyka jeszcze kwestii nowego kontraktu. Choć ostatnie dni są w Bawarii burzliwe, przedłużenie wciąż jest możliwe. Właściwie to możliwe… jest wszystko, bo strony nadal będą próbowały się porozumieć. Jeśli jednak nic z tego nie wyjdzie, Bayern ma być przygotowany na to, że może stracić „Lewego” za rok, nie zarabiając na nim ani grosza.

Niezadowolony bramkarz

Jeśli te doniesienia się potwierdzą, będzie można powiedzieć, że chociaż jeden problem udało się monachijczykom odsunąć w czasie. To bowiem nie koniec negocjacyjnych galimatiasów. Na ich szczęście we wtorek udało się im przedłużyć umowę z absolutną legendą klubu, Thomasem Muellerem, który prolongował kontrakt z 2023 na 2024 rok. Niemiec chciał podobno dwuletnią korektę, ale skłonny do tego nie był klub, który – co pokazuje przykład Lewandowskiego – jest ostrożny z piłkarzami po 30-stce. A Mueller we wrześniu skończy 33 lata. Niemiec miał otrzymać podwyżkę o 1,5 mln euro i będzie teraz zarabiał ok. 20 mln.

W kolejce czeka jeszcze Manuel Neuer, a przedłużenie jego kontraktu również wydaje się tylko kwestią czasu. Co ciekawe, na doniesienia te zdążył już zareagować wypożyczony do Monaco Alexander Nuebel. Golkiper został ściągnięty do Bayernu za darmo z Schalke w 2020 roku, w domyśle będąc szykowanym na następcę Neuera. Sęk w tym, że jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu nie spieszy się z emeryturą, co nie podoba się Nuebelowi. Będący dość butnym zawodnikiem golkiper liczył na to, że będzie dostawał jakieś szanse w Bayernie, ale szybko zrozumiał, że się przeliczył.

– Jeśli on nadal tam będzie, dla mnie powrót nie będzie miał sensu. Jestem otwarty i nie mam konkretnych marzeń. Jeśli pojawi się odpowiednia oferta, mogę gdzieś pójść. Gra w Lidze Mistrzów zawsze jest celem, ale nie warunkiem. Wyobrażam sobie powrót do Bundesligi, nawet jeśli mój następny klub nie będzie nazywał się Bayern Monachium – powiedział na początku maja Nuebel.

Kaprys skrzydłowego

Bardzo topornie idą z kolei negocjacje z Sergem Gnabrym. Choć te trwają już od kilku miesięcy, wciąż nie udało się ich dopiąć. Umowa 26-letniego skrzydłowego również wygasa w przyszłym roku, co budzi zainteresowanie innych wielkich klubów europejskich. Mówiło się chociażby o Realu Madryt. Gnabry gra nierówno, raz prezentuje się wybitnie, raz nijako, ale to jednak istotne ogniwo Bayernu. Klub nie może pozwolić sobie na jego darmowe odejście, a jako że jest to etatowy reprezentant Niemiec, jego atrakcyjność w bawarskich oczach dodatkowo wzrasta.

Najnowsza oferta Bayernu zakłada, że Gnabry miałby zarabiać ok. 17-19 mln euro za rok, czyli tyle, ile piłkarz właściwie by chciał. 26-latek jednak… jeszcze nie zaakceptował propozycji, ale też jej nie odrzucił. Skrzydłowy ma podobno za złe monachijskim władzom, że tak dużo czasu potrzebowały, aby zaoferować mu stawkę na półce graczy, takich jak Leon Goretzka, Joshua Kimmich i Kingsley Coman. Wszyscy oni są w podobnym wieku, mają podobne doświadczenie, a mimo tego cała trójka już od dawna ma przedłużone umowy (choć w przypadku Comana wcale nie było to takie proste).

Gnabry o tym wie i nie może dziwić, że też chciał zarabiać tyle samo, co ostatni z wymienionych – nota bene jego konkurent. Teraz jednak Niemcowi się nie spieszy. Wie, że czas gra na jego korzyść. Na brak zainteresowania narzekać nie będzie, a znajduje się w takim wieku, że nowy kontrakt może być jego największym w karierze. Choć na ten moment faworytem w walce o jego utrzymanie pozostaje Bayern, karty nadal są w grze.


Na zdjęciu: Bayern Monachium nie chce nigdzie puścić Roberta Lewandowskiego (z lewej).
Fot. Press Focus