Bundesliga. Rekordowy Berlin

W niemieckiej stolicy nie tylko Hertha potrafi szastać pieniędzmi. Aż dwa transferowe rekordy pobił tego lata sąsiedni Union, który wzmacnia się bardzo ambitnie.


Oczywiście półka tych zakupów jest zgoła inna. Hertha bez większych sentymentów jest w stanie przelać na konto innego klubu ponad 20 mln euro za piłkarza, który niekoniecznie będzie potem spełniał pokładane w nim nadzieje. Union nie przekroczył nawet połowy z tej kwoty, ale jak na jego możliwości i tak szaleje na rynku.

Puchacz pobity

Przez moment najdroższym zawodnikiem w historii klubu był Tymoteusz Puchacz, który kosztował 2,5 mln euro – co po aktywowaniu różnych bonusów w ciągu kolejnych sezonów może wzrosnąć do 3,5 mln. Wcześniej „Żelaźni” płacili za graczy co najwyżej 2 mln euro, co dla nich było i tak sporym obciążeniem.

Fakt, że Union będzie grał w Bundeslidze już trzeci sezon z rzędu, w dodatku spróbuje awansować do Ligi Konferencji, sprawia, że tych pieniędzy na ich kontach bankowych znalazło się ostatnio trochę więcej. Żeby utrzymać odpowiedni kierunek rozwoju i nie zanotować regresu, należy tę kasę rozsądnie wydawać.

Ostatnio zakup Puchacza pobił Taiwo Awoniyi. To nigeryjski napastnik, który za kilkanaście dni skończy 24 lata. W Unionie bardzo mocno na niego liczą. Nie bez powodu zresztą zapłacili za niego rekordowe 6,5 mln euro, za które wykupili piłkarza z Liverpoolu. Awoniyi reprezentował berlińskie barwy w poprzednim sezonie i spisywał się bardzo dobrze. Jego szybkość i przebojowość wielokrotnie były decydujące, dzięki czemu Nigeryjczyk w 22 występach zdobył 5 goli i 3 asysty. Imponował przede wszystkim na przełomie 2020 i 2021 roku, ale potem doznał kontuzji, przez którą jego forma wyhamowała.

Sześć lat czekania

Awoniyi nigdy nie doczekał się debiutu w Liverpoolu, którego graczem formalnie był od 2015 roku. Od tamtego czasu był wypożyczany 7 razy do 6 różnych klubów, co po części było spowodowane tym, że… nie mógł otrzymać pozwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii. – Nie wiedziałem, jak to będzie wyglądać. Jeśli jedzie się do Anglii będąc młodym chłopakiem z Nigerii, to jest to spełnienie marzeń. Nie wie się wtedy zbyt wiele o profesjonalnej piłce nożnej. Trochę czasu zajęło mi, żeby zrozumieć, o co chodzi z pozwoleniem na pracę – mówił Taiwo Awoniyi, który przed niemieckimi mediami otworzył się dopiero wtedy, gdy już na stałe został piłkarzem Unionu.

Dla Nigeryjczyka to wielka sprawa. W końcu znalazł klub, w którym – jak sam mówi – czuje się jak w domu. Paradoks całego zamieszania z pozwoleniem na pracę w Anglii jest taki, że piłkarz otrzymał je… kiedy Union już go wykupił. – Zawsze chciałem znaleźć klub, w którym byłbym mile widziany i gdzie byłbym integralną częścią zespołu – przyznał Awoniyi, który w nadchodzącym sezonie może być ważną postacią berlińskiej ekipy.

Rewolucja kadrowa

Można się spodziewać, że Puchacz z lewej, a – jeśli załapie się do składu – Paweł Wszołek z prawej regularnie będą obsługiwać nigeryjskiego napastnika. Obaj Polacy zdają się dobrze wprowadzać w nowy zespół, do którego tego lata przyszło oprócz nich także 10 innych nowych zawodników (wszyscy razem kosztowali 13 mln euro). To stanowi już praktycznie rewolucję kadrową, nad którą będzie musiał zapanować trener Urs Fischer.

Szkoleniowiec zdaje się cenić polskie nabytki, choć akurat Puchacz wejście w Union zaczął od licznych pomyłek w grach sparingowych… Na jego szczęście konkurencji na lewej obronie/wahadle zbyt dużej nie ma, czego nie może powiedzieć na prawej stronie Wszołek, walczący chociażby z doświadczonym kapitanem Christopherem Trimmelem.


Na zdjęciu: Trener Urs Fischer stoi przed niełatwym zadaniem poukładania kadry Unionu Berlin, w której tego lata znaleźli się m.in. Tymoteusz Puchacz i Paweł Wszołek.
Fot. PressFocus