Bundesliga. Schalke na złość Milanowi

 

Mediolańczycy nie mogą pałać sympatią do klubu z Gelsenkirchen, który w przeciągu kilku miesięcy ściągnął w swoje szeregi dwóch młodych obrońców, będących bardzo blisko „Rossonerich”.

Przenosiny Todibo nie zostały co prawda jeszcze potwierdzone, ale w barwach „Koenigsblauen” występuje już utalentowany Turek Ozan Kabak, który był łączony i z Milanem, i z… Bayernem Monachium. Schalke okazało się jednak skuteczniejsze i teraz najpewniej będzie podobnie.

Zbyt duża konkurencja

Urodzony w Gujanie Francuskiej, w Ameryce Południowej, Todibo to wielki talent w szeregach Barcelony, gdzie w tym sezonie zagrał w trzech spotkaniach. Na więcej trudno mu było liczyć, ponieważ konkurencja ze strony Gerarda Pique, Clementa Lengleta oraz Samuela Umtitiego była naprawdę duża. 20-latek przybył do Katalonii przed rokiem z Francji, gdzie zdołał już posmakować dorosłego futbolu. Pokładane w nim nadzieje są naprawdę bardzo duże.

Dlatego dla dobra zawodnika postanowiono oddać go na wypożyczenie, co zresztą odpowiadało samemu zainteresowanemu. Wydawało się, że obranym przez niego kierunkiem będzie Milan, lecz kością niezgody okazały się warunki preferowane przez obie strony. Włosi chcieli kupić młodego piłkarza, podczas gdy Barcelona była zainteresowana jedynie wypożyczeniem.

Kluby nie zdążyły jeszcze dobrze usiąść do negocjacji i poszukiwania kompromisu, kiedy na horyzoncie pojawiło się Schalke, przykuwając uwagę „Dumy Katalonii” oraz 20-letniego defensora. Milan musiał obejść się smakiem i zdecydował się na wątpliwy jakościowo plan B w postaci Duńczyka Simona Kjaera.

Negocjacje trwają

O transakcji między Niemcami a Katalończykami donosi mnóstwo mediów (nawet tych włoskich). Żadnych wątpliwości nie pozostawia przyczyna, przez którą Schalke w ogóle zdecydowało się starać o Todibo. W zespole z Zagłębia Ruhry jest na ten moment tylko dwóch zdrowych stoperów: wspomniany Kabak, który wciąż łapie ważne doświadczenie, oraz mający pewne ograniczenia Matija Nastasić. Salifa Sane oraz Benjamina Stambouliego w najbliższych tygodniach na boiskach nie zobaczymy, a to już jesienią powodowało w Gelsenkirchen kłopoty, przez co ich linia defensywna kilkukrotnie była zestawiana w bardzo prowizoryczny sposób.

Najpierw oba kluby miały dogadać się tylko na półroczne wypożyczenie, później jednak okazało się, że „na stole” leży oferta półtoraroczna. – Pracujemy nad rozwiązaniem, które zadowoli wszystkie strony. To wymaga czasu – komentował Jochen Schneider, kierownik pionu sportowego w Gelsenkirchen. Sam piłkarz przybył już do Niemiec i w poniedziałek przechodził testy medyczne. Reporterzy „Bilda” w sieci udostępnili nawet filmik, na którym widać Todibo wysiadającego z samolotu na lotnisku w Duesseldorfie. Oficjalnego potwierdzenia transferu jednak ciągle nie ma.

Czym jest spowodowane przeciąganie całej sprawy? Otóż Schalke nie chce zadowalać się tylko tymczasowymi przenosinami, lecz chce także mieć opcję wykupu 20-latka po tym okresie. Samo wypożyczenie nie jest kłopotem, a tylko ten jeden zapis sprawia, że Barcelona jeszcze się nie zgodziła. Jeśli Niemcom udałoby się wywalczyć możliwość permanentnego zakontraktowania Todibo, byłby to zapewne niemały policzek wymierzony w Milan. W końcu Włochom finalnie także zależało na transferze definitywnym.

Na zdjęciu: Nawet jeśli Barcelona odda Todibo (z prawej) do Schalke, najprawdopodobniej zagwarantuje sobie opcję wykupu na przyszłość.