Cel: Przełom z Chorwacją

Gdy mecz z Chorwacją zaczęliście od 0:14, nie pojawiło się zwątpienie, że jednak nie dacie rady, że dopiero spotkanie z Holandią rozstrzygnie sprawę awansu do mistrzostw świata?
Aaron CEL: – Nie. Sprawę kwalifikacji chcieliśmy rozstrzygnąć już w Chorwacji. I do końca wierzyliśmy w sukces. Nawet przy tak fatalnym początku nie widziałem w naszym zespole paniki. Czuliśmy, że to jest tylko kwestią czasu, kiedy złapiemy odpowiedni rytm. A kiedy weszliśmy na właściwe obroty, mieliśmy już kontrolę nad meczem.

A nie żal trochę, że sukcesu nie osiągnęliście przed własną publicznością?
Aaron CEL: – Niektórzy może żałują, że mecz z Holandią nie był tym o wszystko, bo chcieliby, żeby te emocje towarzyszyły występom reprezentacji do końca, ale my… nie narzekamy.

Który moment eliminacji był przełomowy?
Aaron CEL: – W każdym okienku były plusy i minusy. Wiele tak naprawdę dała nam przegrana z Węgrami. Zmobilizowała nas. Pokazała, że nie ma słabeuszy, że na wszystkie drużyny trzeba uważać i być w pełni skoncentrowanym. Kluczowy był jednak pierwszy mecz z Chorwacją. Rywale przyjechali do Gdańska w najsilniejszym składzie, z koszykarzami występującymi w NBA, a mimo to udało się nam ich pokonać. To zwycięstwo nie tylko dobrze ustawiło nas w tabeli, ale przede wszystkim dodało nam wiary w siebie. Dostaliśmy skrzydeł i później poszło niemalże z górki. To zwycięstwo dodało także wiary wśród naszych kibiców. W ostatnich spotkaniach z Holandią, Włochami i ostatnio Chorwacją czuliśmy ich wielkie wsparcie. Było to dla nas dodatkowym impulsem i energią.

Najsilniejszy atut naszej reprezentacji?
Aaron CEL: – Przede wszystkim zgranie i wzajemne zrozumienie. Gramy ze sobą w prawie niezmienionym składzie już od kilku lat. Znamy się i ufamy sobie. To nasza największa siła.

Polska po raz drugi wystąpi w finałach mistrzostw świata. Pierwszy raz miało to miejsce w 1967 roku. Czujecie, że piszecie historię polskiego basketu?
Aaron CEL: – Jesteśmy niezwykle dumni i bardzo szczęśliwi z tego sukcesu, bo dzięki temu o naszej koszykówce znowu zrobiło się głośno.

 

Na zdjęciu: Aaron Cel, czyli oaza spokoju w kadrze Polski.