Ciągną Górnika

Zabrzanie z niepokojem oczekują na ostatnie tegoroczne starcie w tym roku. Humory fanom 14-krotnego mistrza Polski poprawiła wygrana z Wisłą Kraków 4:2, ale po ostatniej kolejce znowu nie było wesoło. Słaba gra i przegrana z beniaminkiem z Częstochowy skazuje „górników” na grę o utrzymanie, a nie o to przecież w Zabrzu wszystkim chodziło.

Dwa razy po 0:4…

Na koniec sezonu Górnikowi przyjdzie zagrać z inną z drużyn, która jest jednym z największych rozczarowań jesieni czy pierwszej rundy rozgrywek. Jaga od lat jest w czołówce, a teraz pałęta się w środku tabeli. Pracę stracił trener Ireneusz Mamrot. Jego były asystent Rafał Grzyb poprowadził białostocczan do ostatniej efektownej wygranej z Lechią. Teraz przyjdzie mu zagrać na Stadionie im. Ernesta Pohla.

Dla mających na swoim koncie 20 punktów gospodarzy, to spotkanie o być albo nie być. Wprawdzie zeszły rok kończyli w jeszcze gorszej sytuacji, bo z siedemnastoma punktami zajmowali przedostatnie miejsce po pierwszej części rozgrywek, ale wtedy spadały dwa zespoły, teraz aż trzy. Żartów nie ma. Wielkiego optymizmu przed jutrzejszym starcem również nie. Gra zabrzan w ostatnim spotkaniu nie sprzyja temu, żeby wskazywać „górników” w meczu u siebie w roli zdecydowanych faworytów. Do tego wystarczy sobie przypomnieć dwa ostatnie grudniowe mecze jedenastki prowadzonej przez Marcina Brosza. Dwa lata temu, po świetnych meczach jesienią, kiedy to Górnik nawet prowadził w tabeli, grający przy tym ofensywnie i z polotem, to przed samymi świętami przytrafiła się katastrofa, porażka u siebie z Cracovią 0:4 (18 grudnia 2017). Rok temu? Kilka dni przed Wigilią przyszło zagrać na wyjeździe z Lechią Gdańsk (22 grudnia 2018). Wynik? Też 0:4… To było ostatnie ligowe spotkanie, w którym między słupkami zagrał Tomasz Loska, który teraz leczy kontuzję barku. Na ławce siada więc młody Bartosz Neugebauer. Mecz w Gdańsku był też ostatnim w wykonaniu Adama Ryczkowskiego (ktoś jeszcze pamięta o tym zawodniku?).

O bramki i kontrakt

Nadzieja na wygranie meczu z białostocczanami jednak jest. Górnik w tym sezonie u siebie, a Górnik na wyjeździe, to dwa inne zespoły. Jeśli w poprzednim sezonie więcej punktów „górnicy” zdobywali w meczach na obcych stadionach, to w tym proporcje są zupełnie inne. Z 20 zdobytych „oczek”, aż szesnaście udało się zdobyć, grając na swoim stadionie, a ledwie cztery na wyjeździe. Jaga w gościach też obecnie nie jest tak mocna, jak w poprzednich rozgrywkach. W zeszłym sezonie ekipa z Podlasia zanotowała siedem wygranych na wyjazdach, teraz tylko dwie. Jak będzie w sobotę?
W Zabrzu przede wszystkim liczy się na duet Jesus Jimenez – Igor Angulo. Obaj Hiszpanie mają na swoim koncie po 7 trafień. Jimenez tego ostatniego zdobył w meczu z Rakowem w Bełchatowie. Angulo do goli dokłada jeszcze dwie asysty. To najbardziej wartościowi gracze, jeśli idzie o ofensywną formację. Dodatkowo „Angulo-gol”, jak mało przeciwko któremu rywalowi, potrafi pokonywać bramkarzy Jagiellonii. W sześciu ligowych grach aż siedem razy trafiał do siatki w grach przeciwko jedenastce z Białegostoku! Tylko w jednym meczu, w sierpniu grając przeciwko Jadze, nie wpisał się na listę strzelców. Teraz walczy o bramki i nowy kontrakt. Ewentualne trafienie czy trafienia mocno pomogłyby mu w negocjacyjnych rozmowach z działaczami Górnika na temat prolongaty swojej umowy, która kończy się za niewiele ponad pół roku.

BRAMKI ANGULO PRZECIWKO JADZE

lipiec 2017 (wyjazd), 1:2, 1 bramka

listopada 2017 (dom), 3:1, 2 bramki

kwiecień 2018 (w), 2:1, 2 bramki

wrzesień 2018 (d), 1:3, 1 bramka

marzec 2019 (w), 2:2, 1 bramka

sierpień 2019 (w), 1:3, bez gola

Na zdjęciu: Jesus Jimenez i Igor Angulo (z prawej), to dwa najmocniejsze punkty Górnika z przodu.