Co z tego, że najlepsi

Selekcjoner Japonii nazwał hiszpańską reprezentację najlepszą na świecie, ale mimo tego i tak celuje w pokonanie „La Furia Roja”.


Choć „Samurajowie” starali się podchodzić do mundialu ze spokojem, nie uniknęli wahania nastrojów. Nie może to dziwić, skoro po raz trzeci w historii udało im się pokonać europejską reprezentację na MŚ, w dodatku Niemców, a następnie – zamiast zagwarantować sobie awans do 1/8 finału – ulegli odstającej od stawki Kostaryce. – Jestem całkowicie odpowiedzialny za to, jak grają zawodnicy. Ponoszę odpowiedzialność za wszystko – wybór składu, taktykę i sposób gry. To frustrujące i niefortunne, że przegraliśmy. Przepraszam – mówił w japońskim stylu trener Hajime Moriyasu.

Odczarowali Doha

Szkoleniowiec tym samym szybko zepsuł to, co udało mu się naprawić meczem z Niemcami. Jego pozycja w reprezentacji nie była bowiem zbyt dobra, a fani głośno domagali się jego zwolnienia. Japonia prezentowała się słabo, nie przekonywała, krytykowane były decyzje personalne Moriyasu, jego pomysł na drużynę. Przeciwko Niemcom, którzy przecież przez większość czasu tłamsili „Samurajów”, zareagował jednak perfekcyjnie i odniósł historyczne zwycięstwo. Miało ono także wielki wymiar symboliczny.

Zostało odniesione w Doha, czyli tam, gdzie w 1994 roku miała miejsce… „tragedia w Doha”. Japonia, z Moriyasu na boisku, prowadziła z Irakiem, ale przegrała w dramatycznych okolicznościach i nie pojechała na swój pierwszy mundial. Zwycięstwo z Niemcami miało odczarować Katar. Potem jednak przyszło spotkanie z Kostaryką…

– Nie powinniśmy jechać emocjonalnym rollercoasterem – mówił trener Japonii – Wygrane i porażki są już przeszłością, a my czekamy na kolejny mecz. Znów możemy odnieść wielkie zwycięstwo, tak jak z Niemcami, jeśli będziemy robić stopniowe postępy. Hiszpania to najlepsza drużyna na świecie. Zawsze demonstruje swoje umiejętności, a jej piłkarze współpracują nawet w najzacieklejszych bitwach. Chcemy jednak z nią wygrać i wyprzedzić ją – zapowiadał gotowy na walkę Moriyasu.

Brazylia? Żaden problem

Pal już licho, że porażka z Kostaryką przyszła po wielkim tryumfie z Niemcami. Najgorsze dla Japonii jest to, że mocno skomplikowała sytuację zespołu w tabeli. Obecnie bowiem tylko zwycięstwo zagwarantuje „Samurajom” awans bez konieczności oglądania się za siebie. Właśnie z tego powodu Azjaci są tak wściekli, że nie udało się pokonać Kostarykan, którzy wyraźnie w tym meczu odstawali. Hiszpania – owszem – ma duży komfort, ale raczej nie widzi się jej ustąpienie Japonii pola.

– Nie myślimy o tym, z kim zagramy po wyjściu z grupy. Najpierw musimy pokonać Japonię, a potem zobaczymy. Jeśli w ćwierćfinale przyjdzie nam zagrać z Brazylią, to zagramy i przygotujemy się do tego tak dobrze, jak się tylko da – zapowiedział pomocnik „La Furia Roja” [Koke], bojowy jak zawsze, w końcu grający na co dzień pod okiem twardego Diego Simeone w Atletico Madryt. Zanim jednak przyjdzie potencjalny czas na Brazylię, najpierw będzie ktoś z wyrównanej i wcale niesłabej grupy H.

W obronie weteranów

Aktualna reprezentacja Hiszpanii „garściami” czerpie z szeregów Barcelony. Nie dziwi nikogo obecność w wyjściowej jedenastce pięciu zawodników „Dumy Katalonii”, w tym kompletu środkowych pomocników. Prócz młodych Gaviego, Pedriego i Ferrana Torresa trener Luis Enrique twardo stawia na weteranów – 33-letniego Jordiego Albę, który świetnie zagrał z Niemcami, asystując przy trafieniu Alvaro Moraty, oraz 34-letniego Sergio Busquetsa. Nie od dziś toczy się w Hiszpanii (a nawet samej Barcelonie) dyskusja na temat tego, czy ci piłkarze prezentują jeszcze poziom wystarczający do gry na szczycie. Enrique postanowił stanąć w obronie tej dwójki, która jest przy okazji najstarsza w ekipie „La Furia Roja”.

– Alba jest piłkarzem na najwyższy poziomie, tak jak „Busi”. Istnieje kampania przeciwko nim i to jest… coś normalnego, bo pojawia się tendencja do zmęczenia weteranami, jak oni. Nie zabieram ich jednak po to, żeby się spotkać, lecz dlatego, że to świetni zawodnicy. Alba to najlepszy boczny obrońca na świecie w ostatniej tercji boiska. Od wielu lat próbuje się też zakończyć karierę Busquetsowi, ale mam nadzieję, że przekonamy go do gry na kolejnym mundialu – bronił piłkarzy Enrique.


Na zdjeciu: Tym razem Japończycy nie mogą pozwolić sobie na taką nieskuteczność, jak w meczu z Kostaryką.

Fot. PressFocus


Grupa E

CZWARTEK, 1.12, godz. 20.00. DOHA – Khalifa International Stadium

JAPONIA – HISZPANIA

Sędzia Victor Gomes (RPA)