Cracovia „Pany” i awansowała do finalu mistrzostw Polski.

Stanęli przed wyjątkową okazją zameldowania się w finale, ponieważ w serii prowadzili 3-2 i musieli wykonać ten najtrudniejszy krok. W 91:56 w drugiej dogrywce 19-letni młokos Paweł Zygmunt zdobył zwycięskiego gola i tym samym krakowski zespół zagra o złoto mistrzostwo Polski. Mecz obfitował w wiele zwrotów akcji, ale wynik był remisowy 1:1, pierwsza dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i dopiero w drugiej miejscowi kibice mieli powody do radości. Hokeiści z Tauronu mogą się czuć zawiedzeni, ale sami na własne życzenie komplikowali sobie życie w tym play-offie.

Nic się nie stało, wyciągniemy wnioski i będziemy szukać swojej szansy w meczu u siebie – tak w telegraficznym skrócie przedstawia sie wypowiedź trenera „Pasów”, Rudolfa Rohaczka, po przegranej w Katowicach. Oczywiście, jak powiedział, tak zrobił. Czeski szkoleniowiec dokonał roszad w składzie i wszystkie formacje zostały zmienione. Alesz Jeżek, nominalny obrońca, zagrał jako środkowy w III ataku, ale to nie nowość, bo już wcześniej występował na tej pozycji i nieźle sobie radził. Miloslav Koprziva po niefortunnym meczu w katowickiej „Satelicie” znów został obdarzony zaufaniem i byliśmy ciekawi jego postawy.

Obie drużyny były ostrożne w swoich poczynaniach, ale to zrozumiale, wszak nie chciały stracić gola już w I tercji. Gospodarze może i mieli optyczną przewagę, ale to przyjezdni przeprowadzali groźniejsze akcje i sporo strzelali. Po jednej z nich Martin Czakajik umieścił krążek w siatce, ale sędziowie, wiedzieć dlaczego, skorzystali wideo weryfikacji, ale nie dopatrzyli się żadnych nieprawidłowości. Jednych i drugich trzeba pochwalić za grę fair. Owszem było kilka twardych wejść, bandy trzeszczały, ale wszystko w ramach przepisów. Było po jednym wykluczeniu, ale oba zespoły grały niezwykle uważnie w obronie i nie dały się zaskoczyć.

Środkową tercję zdecydowanie lepiej zaczęli katowiczanie i oni byli w ciągłej ofensywie. W 32 min mieli wręcz wyśmienitą sytuację, bo najpierw strzelał Mikolaj Lopuski, a Koprziva odbił krążek, z kolei dobitka Tomasza Malasińskiego była niecelna. Zamiast 2:0 dla gości, gospodarze zdołali wyrównać. Szybką kontrę sfinalizował Michal Vachovec i mecz zaczął się od nowa. Od 35:10 min katowiczanie byli w poważnych tarapatach, ponieważ na ławkę kar powędrowali: Oskar Krawczyk (trzymanie oraz Jesse Rohtla (rzucenia na bandę). Fin na dodatek otrzymał 10 min za niesportowe zachowanie. Jednak należą im się słowa uznania za umiejętną obronę i ten trudny czas zdołali przetrzymać. Goście pozostawili niezłe wrażenie, ale to przecież nie jest premiowane golami.

W ostatniej tercji oba zespoły zachowawczo, choć Damian Kapica z jednej strony oraz Mikołaj Łopuski z drugiej mogli zmienić wynik meczu. W 56:49 min. Marek Strzyżowski otrzymał 5 min za atak w okolicę głowy oraz karę meczu za niesportowe zachowanie. 37 sek. później do boksu kar powędrował Łopuski i trzeba było grać na najpierw w 3 na 5, a potem 4 na 5 (kara dla Zygmunta). To nie były sprzyjające okoliczności, ale o wszystkim miała zadecydować dogrywka. Ta pierwsza nie przyniosła rozstrzygnięcia, bo w roli głównej wystąpili bramkarze. Zwłaszcza Kevin Lindskoug zebrał wiele pochwał, bo w kilku sytuacjach zachował stoicki spokój. W 91:08 min do boksu kar powędrował Patryk Noworyta i katowiczanie jeszcze zdobyli się na szarżę. Jednak kontra „Pasów” za sprawą Pawła Zygmunta zakończyła się trafienie i one awansowały do finału. Cracovia w sezonie zasadniczym zajęła dopiero 5. lokatę, ale przed play-offami zmieniła swoje oblicze, bo przybyło 8. zawodników. Wzmocnienia przyniosły efekty i awans do finału sezonu. Ekipa krakowska wcale nie powiedziała ostatniego słowa, ale teraz czeka na finałowego rywala.

COMARCH CRACOVIA – TAURON KH GKS KATOWICE 2:1 (0:1, 1:0, 0:0, 0:0, 1:0)

Stan rywalizacji (do 4 zwycięstw) 4-2.

0:1 – Czakajik – Tuhkanen – Rohtla (7:31), 1:1 – Vachovec – Jachym (32:36), 2:1 – Zygmunt – Bepierszcz – Kruczek (91:56, w osłabieniu).

Sędziowali: Maciej Pachucki i Tomasz Radzik – Artur Hyliński i Dariusz Pobożniak. Widzów 2000.

CRACOVIA: Koprziva; Bychawski – Rompkowski, Kruczek – Czarnaok, Noworyta (2) – Jachym, Gajor; Kapica – Vachovec – Bepierszcz, Csamango – Domogała – Zygmunt (4), Drzewiecki – Jeżek – Svec (2), Bryniczka – Brynkus – Kamiński, Trvdoń. Trener Rudolf ROHACZEK.

TAURON: Lindskoug; Deveczka – Czakajik (2), Wanacki – Jass, Tuhkkanen – Jyrkkio, Krawczyk (2); Strzyżowski (5+20) – Rohtla (2+10) – Laakkonnen (2), Łopuski (2) – Pasiut – Malasiński, Wronka – Sawicki – Fraszko (2), Jaszyn – Starzyński – Urbanowicz. Trener Tom COOLEN.

Kary: Cracovia – 10 (2 tech.) min., Tauron – 47 (10 nieport.zach.oraz 5+20 kara meczu) min.

 

Na zdjęciu: Pod bramką Miloslava Koprzivy wiele się działo, ale tylko jeden krążek znalazł się w siatce.