Cristiano do okiełznania

W meczu ze Szwajcarią po raz pierwszy od 14 lat Cristiano Ronaldo nie rozpoczął meczu na wielkiej imprezie w podstawowej jedenastce. Decyzja selekcjonera wywołała zdziwienie i… nerwy piłkarza.


Jaki charakter ma słynny CR7, każdy wie. Poziom ambicji buzujący w jego ciele przekracza wszelkie normy, w efekcie czego każde, nawet najmniejsze niepowodzenie doprowadza Ronaldo do gorączki. Za takowe jedyny piłkarz mistrzostw świata, który pozostaje obecnie bez klubu, uznaje nawet sadzanie na ławce rezerwowych w sytuacji, gdy jego drużyna nie rozgrywa meczu „o pietruszkę”. Trener Fernando Santos zdecydował się na taki ruch, a Portugalia bez Ronaldo rozbiła Szwajcarię aż 6:1. Jakby na potwierdzenie słuszności wyboru, hat-trickiem popisał się 21-letni Goncalo Ramos, rozgrywający dopiero swój 4. mecz w kadrze, który w podstawowym składzie „zluzował” właśnie swojego kapitana.

Zawsze na boisku

Ronaldo w reprezentacji zagrał aż 195 razy, z czego 181 spotkań rozpoczął w wyjściowej jedenastce. Oznacza to, że z reguły nawet przeciwko tym najmniejszym były piłkarz Realu Madryt czy Juventusu zaczynał od pierwszej minuty. O jego pozycji mogą świadczyć występy na wielkich imprezach. W Katarze – cała grupa w podstawowym składzie, choć (z racji wieku) żaden mecz niedokończony.

Na ubiegłorocznym Euro zagrał wszystko od deski do deski, podobnie w 2018 na mundialu w Rosji i prawie tak samo na Euro 2016 – gdzie z powodu kontuzji wściekły jak osa opuścił murawę w 25 minucie finału. Mistrzostwa świata 2014, Euro 2012, mundial 2010 – komplet minut. Dopiero na Euro 2008 można znaleźć spotkanie, które Ronaldo przesiedział w całości na ławce, z gospodarzem turnieju, Szwajcarią, w fazie grupowej, kiedy Portugalia po dwóch wygranych miała już pewną przepustkę dalej.

Ostatnie spotkanie z Helwetami nie było meczem o nic, więc przyzwyczajeni do obecności CR7 na boisku kibice mogli czuć się skonfundowani. Zresztą na trybunach regularnie pobrzmiewały przyśpiewki nawołujące Santosa do wpuszczenia idola (boga?) ludu, a gdy ten udał się na rozgrzewkę, stadion oszalał, jakby co najmniej ktoś strzelił gola. Kamery wyłapywały Ronaldo cieszącego się za linią boczną z kolejnych trafień kolegów, także pokazały lekki uśmiech, gdy zameldował się na boisku. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, choć selekcjoner jeszcze dla pewności podkreślił, że Cristiano dobrze przyjął decyzję o posadzeniu na ławce. Ale czy na pewno?

Nie ma miejsca

Portugalskie „A Bola” i „Record” stwierdziły, że gwiazdor… potraktował to jako zniewagę i chciał opuścić Katar, że pokłócił się z selekcjonerem. Hiszpańska „Marca” dodała, że choć jako zmiennik powinien odbyć trening z innymi rezerwowymi, uparł się i udał na zajęcia z pierwszą drużyną. Dziennik nazwał to… rebelią, choć akurat ta gazeta znana jest ze swojego sensacyjnego charakteru. Portugalski Związek Piłki Nożnej od razu zdementował doniesienia, które zasiały pewną wątpliwość. Aczkolwiek należy przy tym wszystkim pamiętać, że znając charakter Ronaldo, napisanie takiego newsa jest dla temperamentnych mediów iberyjskich łatwym łupem. W końcu istnieje duże prawdopodobieństwo, że nawet jeśli przekręcą fakty, to zasieją ziarno prawdy, bo przecież „Cristiano taki jest”.

Odsuwając jednak „pudelkową” atmosferę, należy zwrócić uwagę na element, który w całym tym zamieszaniu nieco zszedł na drugi plan, choć nie powinien. Mianowicie coraz mocniej widać, że portugalski zespół potrafi doskonale poradzić sobie bez kapitana na boisku. Młodszy Lionel Messi jest dziś dla Argentyny postacią sportowo ważniejszą niż Ronaldo dla swojej reprezentacji. W końcu mowa o graczy już 37-letnim, który coraz bardziej odstaje od współczesnego, intensywnego futbolu.

Portugalczycy zmietli Szwajcarię 6:1 i nie potrzebowali do tego CR7, a żadnym wytłumaczeniem nie są tutaj problemy kadrowe Helwetów w defensywie. Portugalski zespół ma ogromną jakość. Gra tam mnóstwo wysokiej klasy zawodników, Fernando Santos ma w kim wybierać, a w wachlarzu tym nie brakuje wschodzących gwiazd – jak wspomniany Ramos, 19-letni Antonio Silva, 22-letni Vitinha i czy nawet wciąż młody, bo 23-letni Joao Felix. Miejsca dla Ronaldo po prostu zaczyna brakować i zobaczymy, jak to będzie wyglądać przeciwko Maroku. W spotkaniu tym nie zagrają na pewno Nuno Mendes i Danilo Pereira, którzy z kontuzjami opuścili Katar.


Na zdjęciu: Chyba nawet sam Cristiano Ronaldo (z lewej) głowił się, co należy zrobić, wchodząc na boisko z ławki.

Fot. Grzegorz Wajda


Lwy znów chcą zaryczeć

Maroko już raz było skreślane, ale zaskoczyło świat eliminując Hiszpanię. Teraz zrobi wszystko, by zaliczyć dublet z Półwyspu Iberyjskiego.

Zachodnia część Morza Śródziemnego ma ostatnio bardzo emocjonujące dni. To wszystko za sprawą Maroka, które pisze swoją romantyczną historię na mistrzostwach świata w Katarze. Po raz pierwszy awansowało do mundialowego ćwierćfinału i jest jedyną ekipą spoza Europy i Ameryki Południowej, która dotrwała do tego etapu.

Dla „Lwów Atlasu” pokonanie akurat Hiszpanii można porównać do tego, jak czuliby się Polacy, którzy z turnieju wyrzuciliby Niemców – czyli mniejsi i słabsi eliminują nielubianego sąsiada-giganta. Euforia wybuchła w Maroku i całej Europie, gdzie przedstawiciele tego arabskiego narodu wyszli na ulice świętować sukces i… wywołać gdzieniegdzie zamieszki (ale to już inna sprawa…). Na fetowanie mundialu przyjdzie jednak jeszcze czas, bo teraz zespół trenera Walida Regraguiego musi zmierzyć się z wcale nie łatwiejszym rywalem. Po pierwsze, Portugalia jest dużo bardziej pragmatyczna niż „klepiąca” w te i we wte Hiszpania. Po drugie, wszyscy już dobitnie przekonali się, że Marokańczyków nie można lekceważyć. Po trzecie, „Lwy Atlasu” wyszły ze zwycięskiej 1/8 finału mocno poobijane, przez ponad dwie godziny skupiając się na defensywnej organizacji gry.

– Grałem na zastrzykach, ale nie mogłem opuścić moich kolegów ani rodaków. Jestem naprawdę dumny i szczęśliwy z tego wyniku – mówił po wyeliminowaniu Hiszpanii ten, który na MŚ 2022 imponuje w Maroku chyba najbardziej. Sofyan Amrabat to absolutnie kluczowa postać drużyny. Defensywny pomocnik Fiorentiny od początku turnieju odpowiada za trzymanie w ryzach swojego zespołu. Przed mistrzostwami wszyscy mówili o postaciach pokroju Achrafa Hakimiego czy Hakima Ziyecha, ale to mniej medialny 26-latek jest kołem zamachowym swojej drużyny. Według jednej ze statystyk, Amrabat wygrał wszystkie ze swoich pojedynków, jakie stoczył z Hiszpanami, odbierał, co się dało, „kasował” wszystko w defensywnej tercji boiska i w dodatku przebiegł prawie 15 kilometrów.

Nie tylko Amrabat borykał się jednak z kłopotami zdrowotnymi. Swoje odcierpieć musiał również duet stoperów, kapitan Romain Saiss i Nayef Aguerd, który skończył mecz zmieniony w 84 minucie, utykając ze łzami w oczach. 26-latek był kontuzjowany przez prawie całą rundę jesienną. Do gry wrócił w ostatnich dniach października i cudem zdążył na mundial. To ważna postać Maroka, latem West Ham zapłacił za niego 30 mln euro. Fizjoterapeuci reprezentacji robią wszystko, aby Aguerd zdążył na ćwierćfinałowe spotkanie z Portugalią, ale jego występ będzie stał pod znakiem zapytania do samego końca. Dla „Lwów Atlasu” lepiej, aby był gotowy.


ĆWIERĆFINAŁ

sobota, 10.12., godz. 16.00. Al Thumama Stadium – DOHA

Maroko – Portugalia