Ekspres z Wrocławia

Piłkarze Śląska jak ekspres z Wrocławia. Już siedmiu kolejnych rywali odesłali do narożnika i nie zamierzają na tym poprzestać.


Początek bieżących rozgrywek ekstraklasy w wykonaniu Śląska Wrocław był – oględnie mówiąc – niemrawy. Podopieczni trenera Jacka Magiery ruszyli z kopyta dopiero w połowie sierpnia i od tamtej pory są nie do zatrzymania. Na ich drodze stanęły Lech Poznań, Widzew Łódź, Pogoń Szczecin, Jagiellonia Białystok, Puszcza Niepołomice, Piast Gliwice i Warta Poznań, lecz żadnej z tych drużyn nie udało się zatrzymać pędzącego ekspresu z Wrocławia. Wszyscy teraz zastanawiają się, kiedy shinkansen w polskim wydaniu w końcu wyhamuje?

Poprawili swoje rekordy

Jak łatwo policzyć, Śląsk od siedmiu kolejek nie tylko nie znalazł pogromcy, ale żadnemu z przeciwników nie udało się urwać mu punktów. Seria zwycięstw zespołu z Oporowskiej jest doprawdy imponująca, ale piłkarze zielono-biało-czerwonych ani myślą zadowalać się dotychczasowym rekordem. Następnym, potencjalnym „kozłem ofiarnym” będzie Górnik Zabrze…

W przeszłości wrocławianom dwukrotnie udało się wygrać pięć meczów ligowych z rzędu. Pierwszy taki przypadek odnotowano w sezonie 1976/1977, gdy ekipa prowadzona przez trenera Władysława Żmudę wywalczyła mistrzostwo Polski. Śląsk wygrał wówczas kolejno z Zagłębiem Sosnowiec (2:0), Pogonią Szczecin (2:1), Odrą Opole (2:0), Legią Warszawa (1:0) i Wisłą Kraków (2:0). Ten rekord Śląsk wyrównał jesienią 2019 roku, gdy zespół prowadził czeski trener Vitezslav Laviczka. Wtedy wrocławianie pokonali kolejno Arkę Gdynia (2:1), Wisłę Płock (3:1), ŁKS Łódź (1:0), Wisłę Kraków (2:1) i Piasta Gliwice (3:0).

Wciąż im mało

Po ostatniej wiktorii w Grodzisku Wielkopolskim trener wrocławian Jacek Magiera cały był w skowronkach. – Piłkarze mają świadomość, że to coś niespotykanego w historii klubu – przyznał popularny „Magic”. – Jako piłkarz miałem serię 5-6 zwycięstw. W Legii miałem na koncie serię 5 wygranych z rzędu. Teraz jako trener Śląska Wrocław pobiłem ten rekord i chcę więcej! Trzeba być pazernym na zwycięstwa i – jeżeli jesteś w stanie – wygrywać kolejne spotkania. Mam świadomość, że najtrudniej jest zarządzać sukcesem.


Czytaj także:


– Pojawia się samozadowolenie, komfort, a czasami nawet myśl, że skoro masz wszystko pod kontrolą, to można zluzować. To działa w dwie strony. Seria zwycięstw nie może na nas wpłynąć w ten sposób, że uznamy, iż dokonaliśmy czegoś wielkiego i możemy trochę odpuścić. Zrobimy wszystko jako drużyna, żeby tę serię przedłużyć. Proszę kibiców o wsparcie. Do końca rundy pozostało dziewięć meczów. Walczmy więc wspólnie, by Śląsk zdobył w nich jak najwięcej punktów. To wielka sprawa, trzeba ciągnąć tę serię dalej. A ta drużyna może być zapamiętana na wieczność, bo dokonała rzeczy, która do tej pory nie udała się żadnemu zespołowi przed nimi.

Recepta na sukces?

Bramkarz Śląska Rafał Leszczyński chyba znalazł receptę na sukcesy. – Wydaje mi się, że tym, co pozwala nam odnosić kolejne zwycięstwa jest nasza dobra gra w defensywie – powiedział. – Nie dopuszczamy rywala do wielu sytuacji, a z przodu jesteśmy niezwykle skuteczni, bo zdaje się, że wykorzystujemy większość naszych okazji i to nas bardzo cieszy. Cieszę się z siódmej wygranej z rzędu. Szczególnie, że w historii Śląska nigdy wcześniej się to nie zdarzyło.


Na zdjęciu: Ekspres z Wrocławia. Burak Ince strzelił jedynego gola dla Śląska w meczu z Wartą Poznań, czym zapewnił swojej drużynie siódme zwycięstwo z rzędu.

Fot. Paweł Jakółka/PressFocus


Tabela ekstraklasy