Czaja: Faworyt jest jeden

Czy takich play offów pan oczekiwał?
Wiesław CZAJA: – Na pewno ich skład był nieco inny niż teoretyczne rozważania przed sezonem, ale przecież sport lubi niespodzianki. Oczywiście, największym zaskoczeniem jest obecność zespołu z Zawiercia, który zrobił spore zamieszania, zasłużenie awansował do czołowej czwórki i był o krok od wyeliminowania głównego kandydata do złotego medalu, ZAKSĘ. Często gracze niedoceniani potrafią stworzyć drużynę, która stanowi monolit i może wiele dokonać. Brak Skry Bełchatów, obrońcy tytułu mistrzowskiego, w półfinale też należy uznać za niespodziankę, ale ten sezon dla niej nie byłu udany. Oczywiście, pomijam kontuzje, jakie trapiły tę drużynę. Bezapelacyjna przegrana z Jastrzębiem mnie zdziwiła. Z kolei siatkarze z Jastrzębia grają niestabilnie i ta uwaga dotyczy nie tylko ostatnich meczów z ONICO. W pierwszym wykorzystali nieobecność kontuzjowanego Bartosza Kurka oraz Bartosza Kwolka, który doznał urazu już w trakcie meczu. W drugim nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, zespół na własnym parkiecie prezentował się marnie, z kolei w rozstrzygającym znów podjął walkę i był blisko wygranej. W tej rywalizacji sporą wagę odgrywa psychika i szczególnie to było widać w czasie meczów Kędzierzyna z Zawierciem.

W rywalizacji o medale można wskazać faworytów?
Wiesław CZAJA: – Dla mnie ZAKSA, zwycięzca sezonu zasadniczego, jest faworytem do złota, bo to zespół kompletny i odpowiednio ukształtowany. Ma w swoich szeregach klasowych zawodników już zaprawionych w takich ważnych potyczkach. Oni w tych kluczowych momentach, dla przykładu, przy remisie 23:23 zdobywają się na niekonwencjonalną akcję. W zespole warszawskim jest wielu młodych zawodników, którzy mogą nie wytrzymać tej presji. Śmiem twierdzić, że zespół z Kędzierzyna-Koźla będzie miał łatwiejsze zadanie w finale niż miał w półfinale z Zawierciem. Wykluczam niespodziankę i być może wystarczą zaledwie trzy mecze. Mecz o brązowy medal przypomina mi sytuację sprzed lat. W 2002 r. gdy prowadziłem Skrę, rywalizowaliśmy z Jastrzębiem i nikt na nas nie stawiał. A tymczasem zdobyliśmy brązowy medal i rozpoczął się marsz klubu na szczyty.

Prezes Aluronu: nie czuję niedosytu

Tak może być w rywalizacji Jastrzębia z Zawierciem. Dla tych pierwszych może zabraknąć motywacji, bo to przecież zaledwie gra o brązowy medal. Natomiast siatkarze z Zawiercie mają, być może jedyną i niepowtarzalną okazję, osiągnąć historyczny wyczyn. Kto, 2, 3 lata temu pomyślałby, że zespół z mniejszego miasta może tyle zwojować. Wcale nie ukrywam, że kibicuję zespołowi z Zawiercia, bo w tym sezonie wiele zwojował, byłoby szkoda, gdyby znalazł się poza podium. Ponadto ma jeszcze dodatkowy atut: własną, specyficzną halę oraz atmosferę w niej. Ten element może odegrać istotną rolę. Oczywiście, doceniam klasę Jastrzębia, ale siatkarze mogą być zdegustowani tym, co się wydarzyło w meczu w Warszawie. Ten niefortunny tie-break mogą mieć zakodowany w głowie.

Czy indywidualności mogą zadecydować o wygranej zespolu?
Wiesław CZAJA: – Z reguły odgrywają główną rolę, ale w końcowym rezultacie liczy się drużyna. Oczywiście, ostatnio mówi się o popisach Sama Deroo w meczach półfinałowych, który osiągnął dobrą formę. Nie byłoby Belga bez rozgrywającego Benjamina Tonittiego, umiejętnie prowadzącego grę oraz rozkładającego odpowiednio akcenty w czasie spotkania. W ekipie Zawiercia jestem pod wrażeniem gry Marcina Malinowskiego, który zgłosił akces do kadry i na tę nominację w pełni zasłużył. Jednak pewnie Malinowski by tak nie błyszczał, gdyby nie Michał Masny. Słowacki rozgrywający, mocno zakorzeniony w naszym kraju, wykreował atakującego, ale również wykorzystuje pozostałych zawodników w ataku. Antoine Brizard, rozgrywający ONICO, również potrafi urozmaicić grę i wykorzystać wszystkie możliwe opcje. Lukas Kampa z Jastrzębia w półfinale grał przewidywalnie, bez elementu zaskoczenia. Może dlatego, że atakujący Dawid Konarski prezentuje nierówną formę. To spory problem tego zespołu.

Jak pańskim zdaniem powinna wyglądać formuła play offu?
Wiesław CZAJA: – Doskonale rozumiem intencje pomysłodawców obecnego regulaminu i uczestnictwa 6 zespołów. Przede wszystkim chodziło o skrócenie sezonu i wygospodarowanie więcej czasu na odpoczynek przed sezonem międzynarodowym. Niemniej uważam, że powinno się powrócić do klasycznego zestawu z 8 drużynami oraz grą najpierw do 2. wygranych, od półfinału do 3. Na pewno play-off byłby ciekawszy. Weźmy przykład z tego sezonu. Resovia fatalnie wystartowała i zanotowała poważne straty. Jednak potem odzyskała stabilizację i na finiszu grała już dobrze. Gdyby Resovia miała możliwość gry w play-offie z 7. czy 8. miejsca mogłaby być groźna dla najlepszych. Moim zdaniem trzeba powrócić do play-offu 8-zespołowego i wówczas rozgrywki w drugiej fazie jeszcze bardziej zyskają na atrakcyjności.

 

Na zdjęciu: Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle są faworytem finałowej rywalizacji z ONICO Warszawa.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ