Czekanie na milionowe transfery

Rozmowa z Pawłem Zimonczykiem, szefem agencji menedżerskiej FairSport International.


Patrząc na nasz rynek transferowy, to chyba niewiele się dzieje, prawda? Jak pan, jako doświadczony menedżer piłkarski na to patrzy?

Paweł ZIMONCZYK: – Rzeczywiście niewiele się dzieje. Też trzeba powiedzieć, że to okienko jest dość dziwne ze względu na mistrzostwa świata. Ten cykl rozgrywek trochę się przesunął, ale nie dotyczy to tylko naszego podwórka. W Polsce z reguły można powiedzieć, że te zimowe okienka są słabsze, bo jest to raczej uzupełnienie kadr. Być może wyjątkiem będzie tutaj Raków, który już w poprzednich okienkach pokazywał, że stara się ściągać zawodników, żeby byli gotowi do grania na letnie eliminacje europejskich pucharów. A co do innych klubów, to tam przejścia są uzależnione od ewentualnej sprzedaży i to odpowiedź na pytanie o to zimowe okienko.

A myśli pan, że możemy doczekać się zimą jakiś milionowych transferów? Spekuluje się, że ekstraklasę może opuścić Said Hamulić, którego Stal wycenia na 2,5 miliona euro. Jest też temat odejścia Michała Skórasia z Lecha czy potencjalnie nawet Szymona Włodarczyka.

Paweł ZIMONCZYK: – Te dwa nazwiska Hamulicia i Skórasia, które zostały wymienione są „grane” w kilku klubach zachodnich czy nawet dalej. Czy to będzie teraz czy później, to wszystko będzie zależało od poziomu ofert i kalkulacji tego, czy nie warto jeszcze przetrzymać wszystkiego do lata, bo wtedy tych pieniędzy na rynku jest więcej. Myślę że ta wartość zawodników może wtedy jeszcze pójść w górę. Ale gdyby to było teraz, to na pewno będziemy mieć do czynienia z transferami w milionowej skali.

Jean Carlos Silva trafił z Pogoni do Rakowa. Mówi się o sumie 400 tys. euro. Jak ocenić ten ruch częstochowian na transferowym rynku?

Paweł ZIMONCZYK: – Akurat jeśli chodzi o sprowadzanie zawodników z naszej ekstraklasy przez poszczególne kluby, to na pewno jest to jakaś minimalizacja ryzyka. Nie ukrywajmy, że wszystkie zespoły tutaj znają się, jak przysłowiowe łyse konie. Jeżeli i zarząd Rakowa i trener Papszun zdecydowali się na taki ruch, to widzą w zawodniku coś, co może być wartością dodaną.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

To po pierwsze, a druga rzecz, to można powiedzieć, że Raków już w tych wcześniejszych latach pokazywał, że takie niejednoznaczne, nieoczywiste ruchy, z włożeniem zawodników do taktyki drużyny, ze ściśle określonym profilem danego gracza, bo to też jest ważne, że częstochowianie pracują nad tym, to można powiedzieć, że wiedzą tam co robią.

Mistrz Polski Lech zakontraktował póki co można powiedzieć rezerwowego bramkarza Dominika Holca. Przed grą w lidze i 1/16 Ligi Konferencji Europy z norweskim Bodo/Glipt można się spodziewać, że poznaniacy na transferowym zimowym rynku jeszcze zaskoczą?

Paweł ZIMONCZYK: – Lech działa po cichu, ale sprawnie. Pamiętam, jak jeszcze niedawno prezes Rutkowski mówił, że transferów za dużo nie będzie, a poszło w miarę sprawnie. Jeżeli klub z Poznania utrzyma kadrę, którą ma plus trzeba pamiętać, że latem z wypożyczenia do Stali wróci bramkarz Bartosz Mrozek, to ta kadra jest solidna. Mecz z Bodo nie będzie łatwy, ale w grupie lechici pokazali, że nawet z teoretycznie silniejszymi od siebie rywalami są w stanie skutecznie podnieść rękawicę.

A jak to wygląda jeśli chodzi o nasze śląskie podwórko i Górnika oraz Piasta? Czy kibice zabrzan i gliwiczan mogą liczyć na jakieś transferowe ruchy zimą?

Paweł ZIMONCZYK: – W przypadku tych klubów też pewnie obowiązuje zasada, że jeżeli kogoś sprzedamy, to pewnie część tych środków pójdzie na ewentualne wzmocnienia czy inwestycje w młodych. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na ruch Piasta, który zakontraktował bardzo ciekawego młodego zawodnika z Rekordu Bielsko-Biała Szczepana Muchę. To też jest jakaś droga. Jeżeli jednak nikt z tych czołowych zawodników w jednym i drugim zespole nie odejdzie, to nie spodziewałbym się jakiś ruchów transferowych.

Pytanie o zimowe okienko do pana, jako doświadczonego czy bardzo doświadczonego menedżera piłkarskiego, na ile to zimowe okienko jest trudniejsze od tego, które ma miejsce latem?

Paweł ZIMONCZYK: – W Europie większość kontraktów obowiązuje do 30 czerwca. To też dlatego zimą bardziej aktywne są kuby MLS czy kluby w Azji, bo tam przecież rozgrywki toczą się w systemie wiosna – jesień. Mają inne budżetowe planowanie i to zimowe okienko jest główne dla nich. Zimowe okienko w teorii jest na uzupełnienie, a nie budowanie kadry. Tak się to odbywa i nie dotyczy to tylko nas, ale wszystkich prawie lig w Europie. Tutaj jeszcze też oczywiście dochodzi możliwość podpisania przez piłkarzy umowy pół roku do przodu. W takiej sytuacji i klub i piłkarz muszą zdecydować co dalej, czy trzymać takiego zawodnika czy odda go w lipcu za darmo. Klub musi decydować czy oddawać go za darmo czy działać pod presją i oddawa za mniejsze pieniądze niż jest wyceniany. To też jedne z przyczynków do tego, że część transferów robiona jest teraz, a nie za pół roku. Z pewnością część tych rzeczy jeszcze nie wyszło.

Jeszcze pytanie o faktyczne trwanie zimowego okienka w Polsce. W Europie już ono trwa, u nas otwiera się w teorii dopiero 29 stycznie i trwa do końca lutego. Dlaczego tak jest?

Paweł ZIMONCZYK: – Takie akurat rozwiązanie to dobra rzecz dla klubów, bo jeżeli wejdą w rozgrywki rewanżowe gorzej, to mają jeszcze cały luty na uzupełnienie kadry, a poza tym pojawia się więc opcji, bo wiele lig, w tym te czołowe, zamykają swoje okienko z końcem stycznia. To mały plusik, bo możemy jeszcze podziałać, podobnie w tym względzie jest w Czechach i na Słowacji. Zresztą te rozgrywki wznawiamy jak nigdy bardzo wcześnie. Już teraz pojawiła się aktywność naszych klubów, a spodziewam się, że przed zamknięciem w lutym będzie podobnie.


Na zdjęciu: Na transferze Saida Hamulicia Stal Mielec może zarobić nawet 2,5 mln euro. Rok temu oferowany był Górnikowi Zabrze za… darmo!

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus