Czempioni na dokładkę dla kulejących Niemców

Piotr Tubacki

Zdaniem niemieckich mediów Joachim Loew dostał zapewnienie, że nie straci swojej posady, nawet jeśli przegra dzisiejszy mecz Ligi Narodów z Francuzami. Tamtejszy Związek Piłki Nożnej (DFB) nie ma bowiem przygotowanego planu B, a oprócz tego nie chce rzucać nowego selekcjonera od razu na głęboką wodę.

Ma być świeżość

Porażka w spotkaniu, które zostanie rozegrane w Paryżu, bardzo mocno przybliży Niemców do spadku z dywizji A. Obecnie mają na koncie tylko jeden punkt – po remisie z Francją i sobotnią porażką 0:3 z Holandią. „Die Mannschaft” nie stracili jednak wiary w utrzymanie i w pełni koncentrują się na najbliższym spotkaniu. Zdaniem „Bilda” DFB oczekuje od Loewa, że ten nie będzie kierował się sentymentami przy wyborze jedenastki na ten jakby nie patrzeć prestiżowy pojedynek i wystawi tych, którzy faktycznie będą mogli przynieść im punkty. Dlatego zagrać mają m.in. Leroy Sane, który ma ostatnio trudny okres w reprezentacji oraz Nico Schulz, który do tej pory w kadrze wystąpił raz.

Jakości nie brakuje

Po rezygnacji z gry w reprezentacji Mesuta Oezila w niemieckim zespole pozostała spora wyrwa. Nikt nie jest w stanie wejść w buty rozgrywającego Arsenalu, który od lat był łącznikiem między formacją pomocy i ataku. Niektórzy zaczynają sugerować, że Niemcy po prostu nie są już tak mocną ekipą, jak jeszcze cztery lata temu i że w jej szeregach grają coraz słabsi piłkarze. Joshua Kimmich ma na ten temat nieco inny pogląd.
– Piękne słowa nie grają – twierdzi pomocnik Bayernu. – Pech nie jest zbiegiem okoliczności. To drobne rzeczy, które dzieją się wciąż i wciąż, przez co tworzą większy problem. Jednak my mamy wielu młodych i bardzo utalentowanych młodych piłkarzy. Wygraliśmy Puchar Konfederacji i Euro U-21. Wciąż mamy jakość.

Nie ma egzekutora

W ostatnich latach Niemcy szczerze zazdrościli Polakom kogoś takiego jak Robert Lewandowski. W reprezentacji byli testowani różni napastnicy, ale żaden z nich nie sprawdził się na dłuższą metę. Obecnie doszło tam do sytuacji, że Loew powołał Marka Utha z Schalke, który w tym sezonie jeszcze nie strzelił gola. W Niemczech mogą więc zazdrościć nie tylko „Lewego”, ale również Arkadiusza Milika czy Łukasza Piątka. Pojawiały się też głosy twierdzące, że u Loewa swoją szansę dostałby nawet… Kamil Wilczek, który z 10 golami przewodzi tabeli strzelców ligi duńskiej.