Czeski film

GKS Jastrzębie pokazał Raduni Stężyca miejsce w szeregu, tak jak dzień wcześniej Czesi odstawili do kąta „biało-czerwonych”.


W sobotę na Stadionie Miejskim przy ulicy Harcerskiej w Jastrzębiu Zdroju analogie z piątkowym meczem reprezentacji Polski i Czech nasuwały się same. Podopieczni trenera Grzegorza Kurdziela odesłali rywali do narożnika jeszcze w bardziej bolesny sposób niż zrobili to dzień wcześniej Czesi drużynie Fernando Santosa. Jastrzębianie po raz ostatni strzelili cztery gole 15 października ubiegłego roku, ale wówczas tylko zremisowali na wyjeździe z Garbarnią Kraków 4:4. Natomiast na tak okazałe zwycięstwo GKS-u jego kibice czekali prawie cztery lata – 18 maja 2019 roku w rozgrywkach Fortuna 1. Ligi jastrzębianie rozgromili na własnym boisku 5:0 Sandecję Nowy Sącz.

W dzisiejszym pojedynku goście byli tylko bladym tłem dla zespołu z Harcerskiej, który tym samym zrewanżował się drużynie z Pojezierza Kaszubskiego za jesienną porażkę 2:4. Kanonadę jastrzębian rozpoczął w 14 minucie Dariusz Kamiński, który z najbliższej odległości wepchnął piłkę do bramki rywali po dośrodkowaniu Dawida Witkowskiego z rzutu rożnego. Kilka minut później – znowu po centrze Witkowskiego z kornera – pełniący obowiązki kapitana drużyny Przemysław Lech głową, z bardzo ostrego kąta, wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Kacpra Tułowieckiego. Gwoli prawdy trzeba powiedzieć, że w obu przypadkach zachowanie 33-letniego bramkarza Raduni było szczytem nieudolności i taki sam efekt byłby wówczas, gdyby w bramce gości wisiała… firanka. Jedyne aktywa drużyny ze Stężycy to strzał z dystansu Wojciecha Łuczaka (35 min.), pewnie obroniony przez Michała Antkowiaka.

Po przerwie gospodarze ani myśleli poprzestać na dwubramkowej zdobyczy. W 47 minucie Portugalczyk Ricardo Vaz strzelając zza pola karnego „ostemplował” słupek bramki rywali. Niespełna kwadrans później najlepszy snajper jastrzębian, Daniel Stanclik, wykorzystał koszmarny błąd Macieja Dampca i w sytuacji sam na sam z bramkarzem zdobył trzeciego gola dla GKS-u. To jedenaste trafienie 23-letniego napastnika w bieżących rozgrywkach. Kopkę nad „i” postawił w 87 minucie Vaz, który efektowną „podcinką” po raz czwarty zmusił do kapitulacji Tułowickiego.

GKS Jastrzębie – Radunia Stężyca 4:0 (2:0)

1:0 – Kamiński, 14 min, 2:0 – Lech, 21 min (głową), 3:0 – Stanclik,61 min, 4:0 – Vaz, 87 min.

JASTRZĘBIA: Antkowiak – Boruń, Golak, Zacharczenko (60. Joao Guilherme), Witkowski – Kamińsk (83. Jadach), Lech, Szymczak (66. Mucha), Vaz – Zych, Stanclik (83. Ali). Trener Grzegorz KURDZIEL.

RADUNIA: Tułowiecki – Furman (72. Zynek), Dejewski, Dampc, Nowicki – Furtado, Prichna (60. Orłowski), Górski (83. Jakubik), Łuczak (46. Stępień), Sauczek (60. Deja) – Kuzimski. Trener Ostap MARKEWYCZ.

Sędziował Sebastian Tarnowski (Trzebnica). Widzów 646. Żółte kartki: Zych, Witkowski – Dampc, Prichna, Tułowiecki, Deja.
Piłkarz meczu Dawid WITKOWSKI.


Na zdjęciu: W meczu z Radunią Stężyca piłkarze GKS-u Jastrzębie cztery razy cieszyli się ze zdobycia gola.
Fot. gksjastrzebie.com