Czy Tarasiewicz zdejmie klątwę?

Pokręcony terminarz zaplecza ekstraklasy spowodował, że wiosnę GKS rozpoczął od czterech z rzędu domowych meczów. Z roli gospodarza tyszanie wywiązali się świetnie, pokonując kolejno Chrobrego Głogów (2:1), Stomil Olsztyn (1:0), Ruch Chorzów (2:0) oraz – ostatniej soboty – po emocjonującym widowisku zremisowali z walczącą o awans Chojniczanką (2:2). Do końca kwietnia drużynę czeka jeszcze pięć spotkań. Aż cztery – dziś z Podbeskidziem, a następnie z Olimpią Grudziądz, Drutex-Bytovią i Pogonią Siedlce – rozegrają na wyjeździe. W roli gości w ostatnich latach w I lidze tyszanie spisują się wręcz katastrofalnie. Czy trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi, który zimą odmienił oblicze zespołu, uda się też zdjąć zeń wyjazdową klątwę?

Szokująca statystyka

Policzyliśmy. Spośród 61 ostatnich wyjazdowych meczów o I-ligowe punkty tyszanie wygrali zaledwie cztery! To wręcz szokująca statystyka. O wyjazdowej niemocy GKS-u mówiło się, dyskutowało czy pisało sporo; również na łamach „Sportu”. Trwa de facto od sezonu 2013/14, który relatywnie nie był jeszcze taki zły. Na obcych boiskach drużyna zanotowała 2 zwycięstwa (w Świnoujściu i Nowym Sączu), 8 remisów i 7 porażek. W rozgrywkach zakończonych spadkiem do II ligi – 2014/15 – z obcych boisk ani razu nie wróciła z pełną pulą, 6-krotnie remisując i 11-krotnie przegrywając. Potem był niezły pod względem występów na wyjeździe sezon w II lidze, ale ten roczny „detoks” nie przełamał wyjazdowej niemocy. W poprzednim sezonie drużyna zanotowała w roli gości 11 porażek, 5 remisów i jedno jedyne zwycięstwo (niemal dokładnie rok temu, 15 kwietnia, w Chojnicach, i to aż 4:1). Ten obecny zainaugurowała wygraną w Suwałkach (2:1 z Wigrami). A że wcześniej w Pucharze Polski poradziła też sobie na boiskach w Kołobrzegu i Niepołomicach, wydawało się, że o tym „kompleksie gościa” nie może być już mowy. Nic bardziej mylnego. Potem przyszły już tylko uratowane w końcówce remisy w Chorzowie i Częstochowie, dopełnione siedmioma porażkami.

Niech się martwią rywale

Teraz GKS sprawia wrażenie drużyny mocniejszej niż jakakolwiek, którą mieli okazję w ostatnich latach oglądać tyscy kibice. Potwierdzić musi to jednak w roli gości. – Po domowych meczach, którymi rozpoczęliśmy wiosnę, są powody do optymizmu. Nie odlatujmy jednak zbyt wysoko, a stąpajmy twardo po ziemi. W tej lidze nikt łatwo punktów nie daje. Skupmy się na tym, by z tygodnia na tydzień punktować. W kwietniu czeka nas jeszcze taki maratonik. Ale… dla nas to dobrze. Bardzo mocno przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Wydaje mi się, że z boku to widać. Każdy goni za dwóch od 1 do 90 minuty. Mamy siłę – mówi Dawid Abramowicz, lewy obrońca GKS-u.

Trener Tarasiewicz przyznaje, że bardziej martwi go sytuacja „kartkowa” (dziś w Bielsku-Białej pauza czeka Mateusza Grzybka i Daniela Tanżynę) niż napięty rozkład jazdy. – Nie widzę powodów, dla których mielibyśmy nieć z tym problem. Wyglądamy dobrze, a momentami wręcz bardzo dobrze fizycznie. W luźnych rozmowach z zawodnikami powtarzam, że pasuje mi tak częste granie. To zespoły przeciwne powinny mieć kłopoty – przekonuje szkoleniowiec GKS-u, który wciąż nie może skorzystać z kontuzjowanego młodzieżowca Damiana Nieśmiałowskiego. Możliwe, że po raz pierwszy tej wiosny w kadrze meczowej znajdzie się za to Piotr Ćwielong.