Legenda wróciła do domu

Po pięciu latach rozłąki Damian Chmiel wrócił do klubu, w którym zaczął poważne granie i swoim doświadczeniem ma pomóc czwartoligowym rezerwom.


– Długo mnie nie było, ale wracam do domu – tymi słowami z kibicami Podbeskidzia przywitał się po ogłoszeniu transferu Damian Chmiel. To nawiązanie do słów skrzydłowego, które wypowiedział kilka lat temu w jednym z wywiadów, gdy był piłkarzem klubu z Bielska-Białej. – Dla mnie to jest drugi dom, jestem tutaj już ósmy rok, poważną piłkę zacząłem w tym klubie. Jestem można powiedzieć stąd, mieszkam niedaleko, mam tutaj rodzinę, dobrze się tutaj czuję – mówił.

Chmiel po raz pierwszy do Podbeskidzia trafił latem 2008 roku. Wcześniej występował w A-klasowym Zniczu Sułkowice Bolęcina, skąd trafił do Zapory Porąbka. W sezonie 2007/2008 jego drużyna zajęła 2. miejsce w bielskiej okręgówce i wywalczyła awans do IV ligi. Wtedy utalentowanego 21-latka dostrzegł trener Marcin Brosz. Chmiel przeniósł się do Bielska-Białej, ale od razu został wypożyczony do BKS-u Stali. W 3. lidze w barwach miejscowego rywala prezentował się znakomicie. W rundzie jesiennej zdobył pięć bramek i był ważnym ogniwem Stali. Dlatego na drugą część sezonu powrócił do swojego macierzystego zespołu.

Czekanie na szansę

Na debiut w barwach Podbeskidzia czekał do 4 kwietnia 2009 roku. W ostatniej minucie pojawił się na murawie w wygranym meczu ligowym z Zagłębiem Lubin (3:0). Wiosną pod Klimczokiem rozegrał łącznie 10 spotkań wchodząc jedynie z ławki na ostatnie fragmenty spotkania. Swojego debiutanckiego gola strzelił w wysoko wygranym meczu z Turem Turek (9:0). W nowym sezonie jesienią nadal nie był w stanie przebić się do wyjściowego składu, więc postanowiono go wiosną wypożyczyć do drugoligowego Pelikana Łowicz.

Tam wystąpił w 14 spotkaniach, w których strzelił cztery gole. W kolejnym sezonie był częścią drużyny trenera Roberta Kasperczyka, która wywalczyła historyczny awans do ekstraklasy, ale w wyjściowym składzie pojawił się tylko w trzech ligowych spotkaniach. Zagrał także w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski z Lechem Poznań w Bielsku-Białej i otworzył wynik tamtego spotkania.

Po emocjonującej końcówce i trzech golach strzelonych przez zespół gości do finału awansował „Kolejorz” (2:3). Już po awansie Podbeskidzia do ekstraklasy, by zapewnić mu regularną grę klub wypożyczył go do pierwszoligowego GKS-u Katowice, gdzie wystąpił w 27 spotkaniach i strzelił cztery bramki.

Powołania się nie doczekał

Po powrocie do Bielska-Białej w lecie 2012 roku z marszu wskoczył do pierwszego składu Podbeskidzia i był ważnym ogniwem drużyny przez sześć kolejnych sezonów. Najlepsza w jego wykonaniu była kampania 2014/2015, gdy w ekstraklasie zdobył 9 bramek i głośno spekulowano czy Chmiel powinien otrzymać powołanie do reprezentacji Polski.

– Damian nie powinien mieć żadnych kompleksów. Jest dynamiczny, ciężko go dogonić obrońcom, gra świetnie obiema nogami. Uważam, że kwestią czasu jest powołania go na konsultację do kadry Polski – mówił wtedy Robert Kasperczyk, były trener Podbeskidzia. Podobne zdanie miał Leszek Ojrzyński, który wtedy prowadził drużynę „Górali”. Skrzydłowy ostatecznie powołania się nie doczekał.

Dwa sezony później jego karierę na pewien czas zatrzymała poważna kontuzja biodra, której nabawił się wiosną 2017 roku. Przez blisko rok nie pojawił się na murawie, a po sezonie w nieładnym stylu nie przedłużono z nim kontraktu i trafił do ligowego rywala, Sandecji Nowy Sącz. Tam spędził pięć lat, po tym sezonie rozstał się z drużyną, która spadła z I ligi.

Uhonorowany w niedzielę

– Teraz wiem, że po sezonie wracam do domu ze względów rodzinnych (okolice Wadowic i Andrychowa). Chcę pobyć z najbliższymi, dać im więcej czasu, samemu odpocząć, przemyśleć pewne kwestie. Jakieś małe plany już mam, zobaczymy co z nich wyjdzie. Mam 36 lat, chciałbym zostać przy piłce – mówił Chmiel w rozmowie z „Gazetą Krakowską”. W rodzinne strony nie wrócił, ale miał propozycję z dwóch bielskich klubów: trzecioligowego Rekordu i rezerw Podbeskidzia. Z zespołem z Cygańskiego Lasu ustalił nawet wszystkie warunki kontraktu, a klub czekał tylko na jego podpis pod umową.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


Ostatecznie do tego nie doszło, bo skrzydłowy postanowił wrócić na stare śmieci. W rezerwach, wspólnie z Giorgim Merebaszwilim, z którym występował w Sandecji, ma odpowiadać za strzelanie bramek i pomóc w utrzymaniu w IV lidze, która w tym sezonie przejdzie reorganizację i zostanie połączona w jedną grupę. W niedzielę pojawić ma się na płycie Stadionu Miejskiego w Bielsku-Białej, gdzie na inaugurację Podbeskidzie podejmie Wisłę Płock. Nie wystąpi jednak w tym spotkaniu, ale przed bielskimi kibicami zostanie należycie uhonorowany.

Bartłomiej Kawalec


Na zdjęciu: Na koniec kariery Damian Chmiel powrócił na „stare śmieci”.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.